bezsenność/senność - pewnie niemądrze piszę, ale chciałabym czasem cierpieć na te pierwszą, chociaż zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie byłaby tak upierdliwa jak moja cudowna gigantyczna senność...
Tak 12-14 godzin spania to dla mnie dawka optymalna, a i pełniutką dobę zdarzyło mi sie nieraz zaliczyć
Rozumiem Cię zaqzax w zupełności...
Ja biorę Seroxat - od 3 lat w róznych dawkach 20, 40, 60 mg. Zdarzało się, że gdy byłam już totalnie wyczerpana (cierpię na nerwice natręctw, która rozpoczęła sie około 4, może 5 roku życia, a od jakichś 7 lat przeżywa okres pieknego intensywnego rozkwitu ) przekraczałam zapisaną przez lekarza dawkę biorąc 80 mg (wiem, nierozsadne)...
O ile przez większość życia spałam niewiele - od pierwszych klas podstawówki 4 - 5 godzin, których nie mogłam wydłuzyć mimo, że zazwyczaj byłam przez to zmulona, to po pierwszej dawce Anafranilu (mój pierwszy lek) byłam całkiem zadowolona, że nareszcie kładac sie do łóżka zasypiam po 5 minutach zamiast przwracać sie minimum 2 godziny z boku na bok... Niestety wypoczęta bardziej wcale nie byłam - wręcz przeciwnie - przysypiałam na lekcjach, w czasie nauki, na krześle, podłodze, w kościele itd. Sennośc była nie do opanowania... Tak jest do dzisiaj, a trwa to 6 rok...
Niestety często jest to przyczyną spóźnień, przesypiania całych zajęć (obecnie studiuję), zasypiania przy nauce i ogólnej wszechstronnej "nieprzytomności" Piję zieloną herbatę, żłopię litrami kawę... Ciągle wszystko zawalam, zaniedbuję. Ludzie patrzą na mnie jak na totalnego lenia i nieodpowiedzialną osobę... No dupa ogólnie