Skocz do zawartości
Nerwica.com

calineczk

Użytkownik
  • Postów

    119
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez calineczk

  1. Cóż narazie nie czuję się na siłach ale może za jakiś czas się zdecyduję :)
  2. calineczk

    ....

    Witaj na forum. Ja jestem przed swoją pierwzą wizytą i psychologa i też niepewnie się czuję z tym ale wyszłam z założenia, że potrzebuję pomocy i to jest najważniejsze. A przecież narazie nie musisz nikomu mówić, że idziez do lekarza. Możesz poczekaż z tym aż będziesz gotowa a narazie pomoc sobie
  3. calineczk

    X czy Y?

    góry (polskie morze jest słaabe) sukienka czy spodnie?
  4. Saraid no właśnie ciężko bo tak na prawdę niewiele osób ze mną wytrzymuje. Kilka dni moze być ze mną wszystko ok a kolejnego dnia uważam że wszyscy mnie nienawidzą ciągle płaczę, wszystko mnie drażni i nie mogę opanować emocji. Nie jestem w stanie sama się utrzymać studiuję na prywatnej uczelni został mi jeszcze jeden pełny semestr i sama nie dam rady finansowo. Tak dzięki mieszkaniu u niego mogę słacać raty za studia stypendium socjalnym (przez moje wahania nastrojów wyleciałam z państwowej uczelni bo nie dawałam rady zmobilizować się do przedmiotów których się bałam co się zapętliło problem narastał i moja blokada do przedmiotu i wylądowałam na prywatnej) czesne jest za wysokie a jedyne prace jakie dostawałam to call center gdzie psychika jeszcze bardziej siada od gadania cały dzień tego samego. Poza tym to jest jedyna osoba przy której czuję się w 100% bezpiecznie i wiem że świadomie za nic mnie nie skrzywdzi, zawsze pomorze i nie ma opcji żebym zerwała z nim kontakt. Najbardziej boję się go zapytać czy po tych wszystkich kłótniach i moich niemiłych słowach( bo w napadach złości i strachu mówię rzeczy których nie uważam za odpowiednie i prawdziwe ) zapytać się go czy on mnie jeszcze kocha. Cały czas mam nadzieję, że jeszcze będziemy razem. Swoim nielicznym znajomym chociażby z roku nawet nie mówiłam że zerwaliśmy bo nie mam siły na wyjaśnianie dlaczego, kto zerwał i dlaczego dalej z nim mieszkam. Do tego jak jestem w szczytowej złości często pamiętam z wydarzenia wyłączie swoje emocje a nie wiem kto co dokladnie powiedzial. Tylko strzępki słów do których dopowiadam sobie najczarniejszy scenariusz i si nakręcam bardziej. I tak ze zdania "Nie mam ochoty rozmawiać na ten temat" rodzi się w mojej głowie "Nigdy więcej nie chcę z tobą rozmawiać" itp. Poza tym lekarz bankowo się przyda bo ja tak sobie czytam to nawet nie musi być nerwica ale przyczyna może być chociażby (i pewnie jest) w mojej rodzinie gdzie często były kłótnie wyczytałąm że mam sprą część objawów DDA i DDD więc może po trochu czy coś. Sama nie wiem... -- 26 maja 2013, 19:44 -- Nie kocha.... powiedział że zależy mu na mnie ale nie chce być już ze mną i nie wie czy kiedykolwiek będzie chciał. Nie chcę żyć. mam dość. Nawet on ze mną nie wyrobił. zastanawiam się czy zwyczajnie nie dać się zamknąć w psychiatryku. Z drugiej strony straciłam motywację do leczenia jakąkolwiek. Nie mam już sił. Jestem w domu rodzinnym ojciec przed chwilą poszedł pić więc miło nie będzie. Mam wszystkiego dosyć. Od prawie roku myślał nad zerwaniem. Nie mam pojęcia co mam robić. Najchętniej bym leżała najbliższe 2 tygodnie w łóżku i się nigdzie nie ruszała. a obowiązki wzywają. Najgorsze ze teraz nie dosyć że muszę sobie radzić z moją huśtawką nastrojów to jakoś ogarnąć się po zerwaniu którego dalej nie umiem zaakceptować. Nie radzę sobie z niczym. Do tego ten zapierdol myśli w głowie i ból brzucha. Znowu schudnę bo pewnie kilka dni nic nie tkne. Ja naprawdę od niego tak dużo nie wymagałam... Nienawidze siebie. Nienawidzę świata. Nienawidze tej pustki w środku, opuchniętych oczu, bólu głowy.... i odruchu wymiotnego. I tego cholernego strachu bo ja lubię wiedzieć co będzie. Zwyczajnie chcę mieć cokolwiek pewne w życiu. Chcę niektóre jego aspekty zaplanować. Tak jak zaplanowalam ze po moich studiach weżmiemy ślub będziemy mieli dzieci jakieś mieszkanie i będziemy cholernie szczęśliwi. I co mam? Umre sama gdzieś w melinie otoczona co najwyzej zwierzętami bo ludzie mnie nienawizą.
  5. Hej na forum jestem nowa a fakt "problemów" u mnie też niedawno dopiero sobie uświadomiłam. Na wizytę u lekarza jeszcze czekam dopiero będę się zapisywać. Często się spotykacie? Jak takie spotkania wyglądają?
  6. calineczk

    [Taniec] Choreografie

    Jak już taniec to to jest z pogranicza tańca ale jest ostatnio moją małą radością
  7. Jakieś 2,5 może 3 tygodnie temu zerwaliśmy z chłopakiem po 2 latach i 4 miesiącach bycia razem. To dotąd mój jedyny tak poważny związek. Mój chłopak miał dosyć serdecznie tego, że ciągle czegoś się boję, że jestem zazdrosna o każdą kobietę, że często płaczę i nie umiem określić siebie. Jak podejrzewam moje zachowania to jakaś nerwica albo inne schorzenie. Jak czytałam mam większość objawów nerwicy tj. bóle/ucisk żołądka przez, które potrafię nie jeść dzień, dwa o czym nie mówiłam w miarę możliwości chłopakowi z którym mieszkam od listopada gdzieś. Mimo to chłopak chce mi pomoc wie ze na swoje mieszkanie/pokój mnie nie stać a do domu rodzinnego jak wrócę nie pójdę na terapie bo tam jest tylko prywatna opieka psychologa no i ojciec który w dużej mierze przyczynił się do moich stanów lękowych. z chłopakiem jesteśmy od tamtej pory jak przyjaciele, ale bardzo ciężko przestawić mi się na ten "tryb". Ciągle myślę czy to jest dobry pomysł żebyśmy razem mieszkali i myślę nad innym rozwiązaniem. On mówi, że jako tylko mój przyjaciel łatwiej mu znosić moje stany i lżej mu z tym. Na wizytę u lekarza muszę poczekać jeszcze dobre 2 tygodnie żeby dowiedzieć się co dokładnie mi jest. Mam te stany odkąd pamiętam i pogłębiają się z roku na rok. Najciężej mi z tym że swojego chłopaka dalej kocham i nie wiem często jak się zachować. Rodzina chłopaka jest dla mnie jak rodzina. Tak też oni traktują mnie. Do tego każdy miły gest chłopaka byłego odbieram z nadzieją, że on chce wrócić
  8. calineczk

    Hej

    Cóż wypadało by się przedstawić. Mam na imię Karolina mam 23 lata i jeszcze nie wiem co dokładnie mi jest. Podejrzewam, że nerwica jakaś czy coś. Dowiem się dopiero za jakieś 2 tygodnie jak się dostanę do lekarza. Z tego co czytam nie jest ze mną chyba aż tak źle jak z wieloma osobami tutaj ale jednak coś nie gra. Czasami jestem osobą pierwszą do wyjścia na imprezę, koncert, pogadania itp, a czasami po prostu siedzę, ryczę, boję się ludzi, nie mam ochoty wychodzić cały dzień z domu, a nawet łóżka. Takie bezproduktywne siedzenie i dręczenie się najczarniejszymi scenariuszami życia. Że chłopak na bank już mnie nie kocha i na bank zdradza, że pewnie mam raka, że skończę sama. Tym lękom zawsze towarzyszy niemiłe uczucie w brzuchu jakby ścisk, ból oczywiście częsty płacz i rozchwianie emocjonalne do tego kołatanie serca i taki "zapiernicz myśli". Zasadniczo jest tak, że mój chłopak (a raczej już były chłopak) próbuje mnie w czasie ataku uspokoić i dowiedzieć się dlaczego płacze i o czym właśnie myślę ale ja nie jestem w stanie za nic odpowiedzieć na to pytanie bo zanim skończę jedno zdanie mam 20 innych myśli. Coraz mniej rzeczy sprawia mi radość. Od chłopaka oddaliłam się bardzo. Mam mało znajomych, nigdy ich za wielu nie miałam. I te "napady" towarzyszą mi odkąd pamiętam i nasilają się. Zawsze czekałam,że kiedyś minął "bo teraz są te ataki bo mnie klasa nie lubi", " jak pójdę do gimnazjum/liceum/na studia będzie lepiej bo nikt nie będzie mi ze szkoły dokuczał", "kiedyś odniosę wielki sukces to wszystko minie".... Tyaa tylko jaki sukces niby jak nie mam najmniejszej ochoty ruszyć się z kanapy i wszystko widzę na czarno? Dopiero niedawno chłopak uświadomił mi że czas coś z tym zrobić i iść do lekarza. Do tego zerwaliśmy i mieszkamy dalej razem bo średnio mam gdzie się podziać i udajemy przyjaciół bo on był zbyt zmęczony moimi zachowaniami. Tylko ja nie umiem być z nim tylko przyjaciółmi, a do tego żeby uniknąć pytań znajomych i rodziny dlaczego mieszkam z byłym nikt nie wie prawie, że zerwaliśmy. Wiem dziwna sytuacja ja sama nie ogarniam. Wiem, że zależy mu na mnie. Pomaga mi wyjść z tego ale przez lata bagaż emocjonalny sprawia, że moje lęki są kompletnie irracjonalne i częste. I tak kiedy gada z jakąś dziewczyną myślę, że mnie zdradzi bo poprzedni chłopak zdradzał. Kiedy wraca do domu z pracy obsesyjnie z lękiem sprzątam bo mój ojciec bił matkę jak było brudno (miał różne problemy teraz niby jest z nim lepiej bo uspokoił się i nie bije i nie robi awantur ale dalej mu nie ufam) tak nawiasem też zdradzał mamę więc mam wbity stereotyp faceta który pije bije i zdradza. Do tego jak jest większa grupa nowych ludzi źle się czuję. Ostatnio przyszli do nas koledzy mojego byłego chłopaka (wtedy jeszcze obecnego) na imprezę i przez pierwszą godzinę w myślach powtarzałam sobie, że wcale mnie nie nienawidzą żeby w ogóle zacząć się do nich odzywać. Do tego czasami pojawiają się inne problemy i nie ważne jak duże każdy problem jest dla mnie tak samo ogromny i wywołuje te same reakcje: mętlik w głowie, płacz, ból brzucha. Nie wiem kompletnie co ze sobą zrobić dlatego pomyślałam, że napiszę tu do ludzi o podobnych problemach i będę miała chociaż z kim o tym pogadać. Sama rady nie dam a jak tak dalej pójdzie to i moj były będzie potrzebował psychologa żeby się pozbierać. Cóż na chwilę obecną to tyle ale na pewno będę regularnie tu zaglądać i pewnie doskrobywać swoje wypociny.
×