Czy to normalne że jeżeli biorę Paxtin 20mg na nerwicę lękową, a nigdy wczesniej nie miałem depresji czy poczucia bezsensu, to ma ona prawo pojawić się na początku stosowania leku? Biorę ten lek juz 2 i pół tygodnia, lęki w większośći ustąpiły, ataków paniki nie miałem większych jako tako, poza hipochondrycznymi zwiazanymi ze skutkami ubocznymi brania leku. Wczesniej brałem Solpiryd w dawce 100mg ale pojawiły się skutki uboczne. Zabawne bo mam poczucie że coś powinno mnie cieszyć, mam świadomość tego szczęścia, ale wogóle go nie czuje. Cos jakby spłycenie emocji.
Drugie pytanie, czy leki z grupy typu SSRI powodują jakies zmiany nieodwracalne w biochemi mózgu, czy może spowodować że pojawi się takie poczucie bezsensu i depresyjny nastrój w przyszłosci? Wogole czy moga jakies trwałe skutki uboczne wyniknac,zmiany, ktore spowoduja ze bede musiał juz do konca zycia leciec na lekach?
Boje się ze moja nerwica została zbyt "powaznie" potraktowana, choruję od pol roku, krocej lecze sie lekami i psychoterapia, na poczatku był to tylko strach wynikajacy z niewiedzy, a problem jest stosunkowo płytki i mam tego swiadomosc. Czy jesli stosuje leki z grupy SSRI a nie ma takiej potrzeby to moze mi to zaszkodzic?
Bardzo prosze o odpowiedz