-
Postów
132 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Daria Sz.
-
dziś wieczorem serwuję nalewkę wiśniową mojego taty, za nasze zdrowie bez nerwic i depresji
-
moja droga, dobrze to wszystko ujęłaś. Nie chcę powrotu do leków, bo nie znoszę kłamstwa. A leki to właśnie takie okłamywanie samego siebie. Bierzesz codziennie tabletke i wydaje Ci się,że wszystko się samo naprawiło. Potem próbujesz je odstawić i całe to g.... wraca, nastój się huśta a Ty czujesz się okłamana (przez samą siebie). Biorę sprawy w swoje ręce, czyli dalej stopniowo odstawiam leki i przeczekam huśtawkę (współczuję mojemu otoczeniu i sobie samej). Kiedyś musi nadejść moment, że złapię grunt pod nogami. Dziś mam lepszy dzień, stąd wykrzesałam trochę optymizmu...
-
jak śpię? miewam złe sny, wyraziste i nasycone barwami, jakby to się działo na prawdę. Budzę się o 4-tej rano zmęczona snami, potem znowu zasypiam. Nie umiem odrzucić złych emocji i myśli....
-
acha, tak właśnie robię, czyli stopniowo schodzę z brania leków. Dziś mam lepszy dzień - huśtawka nastroju bujnęła się w górę. Jutro - jak to huśtawka - pewnie bujnie się w dół. Czy macie jakieś sposoby aby nie ulegać tej huśtawce?
-
Brałam przez rok seronil (20 mg), teraz biorę 10 mg. Podobno antydepresanty łatwiej się odstawia niż np benzo, w moim przypadku jest to huśtawka nastroju. Robię się toksyczna, roztrząsam każde moje podknięcie.
-
acha, czyli uzbroić się w cierpliwość czy co???
-
Odstawiam antydepresant i okazuje się, że gdy go brałam było mi dobrze. Radziłam sobie z moimi emocjami i naiwnie sądziłam, że ze mną wszystko jest już w porządku. Teraz, gdy zmniejszyłam dawkę wszystkie męczące mnie sprawy do mnie wracają i to z coraz większą siłą. Po dłuższych debatach z samą sobą doszłam do wniosku, że nie zejdę z obranej drogi i nadal będę konsekwentnie odstawiać leki, bo one tylko zagłuszają moje problemy. Czas zmierzyć się z samą sobą i zawalczyć. Nie wiem czy mi się uda. pozdrawiam wszystkich nadwrażliwców ...
-
słońce przyświeca aż miło i to cieszy
-
cieszę się, bo udało mi się dziś pobiegać po lesie i poćwiczyć jogę :) moja kondycha jest do bani, ale liczy się fakt, że w końcu zaczęłam się ruszać :)
-
berlioz, bardzo przemawia do mnie to co piszesz. Bardzo... to wszystko trzyma się kupy :))) u mnie to przede wszystkim to ciągłe poczucie winy,że znowu mi się nie udało, że znowu okazało się, że jestem do "bani", że zapomniałam itd. wiem, wiem , jak człowiek świetnie się czuje gdy poćwiczy jogę, spróbuje pomedytować i nie przeje się słodyczy... edit: Pstryk/// poprawiłam A z tymi editami dzieje się tak, gdy strona powolutku Ci się ładuje a Ty naciskasz więcej niż raz opcję Wyślij. Wówczas tyle razy ile naciśniesz, tyle wstawi się editów. Cierpliwości podczas wysyłania
-
basiac1, a moim zdaniem powinnaś dać sobie i jemu czas, dać sobie czas żeby poznać faceta. Boże, kobieto, tyle razy dostałaś po d...ie i nic Cię to nie nauczyło??? Bardzo dobrze, że się poznaliście i wiążesz z nim nadzieje na przyszłość. To, że jest rozwodnikiem na pewno go nie przekreśla, ale może warto dowiedzieć się co było przyczyną jego rozwodu. Najpierw go poznaj, ok? Obserwuj przez dłuższy czas, jeśli Cię na prawdę kocha to poczeka na Twoją decyzję. Myślę, że Twoja matka chce abyś była szczęśliwa, dlatego próbuje Cię chronić przed kolejnymi błędami. Jeśli facet będzie wartościowy to na pewno z czasem Twoja mama go zaakceptuje. Zaakceptuje go również Twoja córka. Wszystko wymaga czasu. Nie myśl sobie, ze się mądrzę, takie jest poprostu moje zdanie. Możesz się z nim zgadzać albo nie.
-
berlioz, fajnie to sobie wszystko poukładałeś, podoba mi się. Nie chcę siać pesymizmu, ale ja codziennie mam tysiąc takich pomysłów: od dziś biegam, albo od dziś ćwiczę jogę (no to mi od czasu do czasu wychodzi), albo od dziś medytuję, albo koniec z codziennym płaczem, albo .... itd. Kończy się wiadomo jak... brak silnej woli walki. Co robisz, żeby chciało Ci się chcieć? ps. no dobra, mam jeden mały sukces: nie jem mięsa od 2 miesięcy i świetnie się z tym czuję. Gdyby tak jeszcze udało mi się ze słodyczami (moja słabość)
-
bardzo Ci współczuję, miałaś takie okropne przeżycia. Masz rację, nic nie dzieje się bez przyczyny, to wszystko wydarzyło się, żebyś teraz była lepszym i silnym człowiekiem. Żadna szkoła nie nauczy tak jak życie. Podziwiam Cię i wierzę, że teraz już wszystko się ułoży.
-
no i zablokowali mi mój ulubiony temat "odstawiam leki", cholera... Antychemikal, trochę narozrabiałeś :) ale za to Cię lubię, mimo, że sama mam zupełnie inne zdanie. Wiem, że tak na prawdę chcesz ostrzec przed bezmyślnym braniem leków. To chciałeś powiedzieć? Tak? młoda, uwierz mi, czytanie tego forum nie nakręca mnie negatywnie, ale daje poczucie, że takich jak ja jest więcej. Na pewno po przeczytaniu o tym, że ktoś ma duszności - sama tokowych nie mam. ALe na pewno są ludzie, na których to właśnie tak wpływa i tacy powinni unikać czytania forum.
-
jaaa, z tym spaniem to nie tak. Myślę, że cały dzień pracujemy na to jak będzie nam się spało. Powinnaś unikać wszelkich pobudzaqjących napoi (kawa, herabata inne kolorowe gazowane). W ciągu dnia porządnie się zmęczyć fizycznie, praca w ogródku, bieg lub długi spacer. Wieczorem wyciszenie, ciepły prysznic, kąpiel przy świecach i o 21 do łóżka. To działa, szczególnie gdy uda Ci się to utrzymać przez dłuższy czas. Jeśli chodzi o spanie mam inny problem. Sny. Są męczące i okropne. Czasami są tak rzeczywiste, barwne, że czuję się jak bym tam na prawdę żyła. Czasami zastanawiam się, które życie jest prawdziwe? te za dnia czy gdy zasnę? Budzę się o 4 rano zmęczona. Mam wrażenie, że nigdy nie odpoczywam.
-
Gusia, tak Cię podziwiam, że tyle czasu jesteś już bez leków! ja biorę połowę dawki i już nie zawrócę z tej drogi, choćbym miała wyć do księżyca zaszyta w mysiej dziurze. Zostawię leki za sobą, one nie są mi już potrzebne i Tobie także. Nie wracaj do tego tematu, ok??? Linda, jestem z Tobą, wiem jak się czujesz, ja przechodzę to samo. Mam za sobą pierwsze sukcesy, czyli "zarastają mi dziury w mózgu" tzn wraca mi pamięć i logiczne myślenie. Mam wrażenie że do tej pory byłam wegetującym warzywem (nie obrażając warzyw ) Jak o tym piszę znowu chce mi się płakać (ze szczęścia).
-
ryczę i ryczę....a toxyny płyną i płyną :) dziś znów zastój umysłowy, słabsze kojarzenie, ale myślę, że będzie coraz lepiej, tak jak mówisz Antychemikal. Bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa, kochani jesteście
-
dziś zauważyłam pozytywną stronę odstawiania leków, a mianowicie moje szare komórki (chyba jeszcze jakieś posiadam ) zaczynają prawidłowo działać. Zaczynam pamiętać i kojarzyć. Nie wiem czy dobrze się wyrażam, ale chodzi mi o to że nie gubię się, już tak nie zapominam wszystkiego, rozumiem co mówi do mnie druga osoba. Tak na prawdę w całej depresji to było moim największym problemem. Zagubienie i zapominanie. W domu jak w domu, ale w pracy był to dla mnie koszmar. Chyba jeszcze większy koszmar dla ludzi, którzy ze mną pracują Nie potrafiłam nad tym zapanować, próbowałam zapisywać na kartce ważne sprawy, ale za chwilę zapominałam, że taką kartkę w ogółe napisałam no i dziś zauważyłam, że zaczynam kojarzyć i pamiętać. Chce mi się normalnie płakać... no to sobie popłaczę... może nie jestem aż tak do niczego...
-
cześć, to ja :) jak się czuję? ogólne przygnębienie, strach i smutek, ale... sytuacja stabilna, czyli nie pogorsza się, a to dla mnie najważniejsze. Dzięki za słowa wsparcia, to mi pomaga zrozumieć moje samopoczucie, dlaczego tak własnie jest.
-
już sama nie wiem....
-
Nie wiem co to Bromazepam, biorę Seronil (antydepresant). Chyba, że się nie znam i jest to to samo w każdym bądź razie nie jest mi łatwo, o nie! mam kołatania serca, bóle w mostku, palenie, jakiś strach mnie oblatuje, smutek i ogólnie złe niedobre mysli. Przeczytałam po raz setny ulotkę seronilu i pocieszam się, że to może efekt odstawiania. Tak jak to nazwałeś "objawy abstynenckie". Staram się trzymać w jakoś w kupie, myśleć pozytywnie... ciężko mi.
-
mefiboszet, gratuluję :) a ja dziś poczułam zdecydowany brak leków, jakoś tak zamykam się w sobie i zaczyna mi się nie chcieć...atakują mnie negatywne myśli. biorę połowę dawki, a co będzie jak nie będę już brała??? Cały czas jednak jestem zdecydowana odstawić leki. Jesli antychemikal i mefiboszet mogą to i ja przecież mogę. Jejku... tak mi się nic nie chce i jutro do pracy...
-
witamy Cię Robertoss, jesteś tu wśród ludzi którzy mają podobne problemy. Mów co Ci leży na sercu :)
-
to w jaki sposób wyszedłeś z leków antydepresyjnych?
-
no... często rozstrząsam przeszłość, szczególnie, gdy mi coś nie wyszło i sama siebie tym zamęczam. Potem dochodzę do wniosku, że jestem poprostu beznadziejna i łapię doła. Na szczęście jestem świadoma tego mechanizmu i szybko reaguję, gdy zaczynam wracać do przeszłości. Nie zawsze mi to wychodzi. Wiadomo. Jest OK, oby tak dalej. Chciałabym juz zapomnieć o lekach, ale przede mną jeszcze długa droga odstawiania. Antychemikal, fajnie, że jesteś Twoje słowa pomogły mi zrozumieć parę spraw. Od poniedziałku do pracy (koniec urlopiku). Kachna nie odzywa się ... ciekawe jak jej idzie.