
papillon
Użytkownik-
Postów
77 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez papillon
-
8/10 [videoyoutube=jEgX64n3T7g][/videoyoutube]
-
6/10 kiedyś uwielbiałam całą ścieżkę z chicago, ale mi przeszło [videoyoutube=qrdpliMfoAM][/videoyoutube] standard
-
Jestem na etapie zwiększania dawki i trochę boję się skoku z 10mg na 20 (dopiero zaczynam i namierzamy z psychiatrą odpowiednią dawkę). Czytam wasze wypowiedzi i mocno zastanawiam się nad przejściowym 15mg. W jaki sposób tak precyzyjnie dzielisz te tabletki? Ja nie jestem do końca pewna podziału 20mg na 2x 10mg (Rexetin)
-
Dokładnie, generalnie 95% środowiska ekologów to oszołomstwo i hipokryzja. Znam osoby, mocno angażują się w różne akcje przeciwko ubojowi halal czy dramatycznemu poziomowy przewozu zwierząt, a mimo to są wielkimi fanami jedzenia mięsa. I tak robią dużo więcej niż większość wegan, którzy potrafią tylko agitować przeciw mięsożercom. wiem tylko tak żartowałem. A co do jajek to ja jem jak najbardziej naturalne z własnego wolnego wybiegu, kury mają u nas fajowo tylko czasami lis, kuna, pies im życie uprzykrza i istnieje ryzyko nagłej śmierci. Ja biorę zazwyczaj od ciotki, tylko w zimie jest kiepsko bo się nie niosą, pozostają te wolno wybiegowe. I tak zawsze jak je jem to mam jakieś przeczucie, że ktoś mnie oszukuje i pewnie sprzedaje te fermowe tylko z innym opakowaniu i droższe
-
Tylko od kur z wolnego wybiegu. Znoszenie jajka dla kury w obecności innych kur jest ponoć tak stresujące jak dla człowieka defekacja wśród innych ludzi, w normalnych warunkach kury zazwyczaj niosą się w odosobnionych miejscach lub w kurniku. W chowie klatkowym dochodzą do tego poobcinane pazury, dzioby, zdechłe kury między żywymi. A jajko z takich hodowli zawiera jakieś 30% mniej białka. Nie mięso, ale produkt odzwierzęcy, którego nie spożywają tak jak np. mleka czy miodu.
-
Poczucie własnej wartości
papillon odpowiedział(a) na Angel26 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
No własnie, pięty Achillesowe trzeba ukrywać . Z reszta powodu niskiej samooceny stałam sie perfekcjonistką, bo zawsze uważałam, ze powinnam być lepsza, więcej osiągnąć, bardziej się starać. Perfekcjonizm maskuje poczucie bycia "gorszym". podpisuję się pod tym Chyba mimochodem, Carlos nie chce nic zmieniać w swoim życiu. carlosbueno, bez żadnych złośliwości, serio dobrze Ci tak? -
Poczucie własnej wartości
papillon odpowiedział(a) na Angel26 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
To jeszcze młody jesteś, spodziewałam się raczej koło 50 Po Twoich wypowiedziach na forum raczej nie bym się nie spodziewała takiej diagnozy. Nie wiem jak zadać pytanie, ale... dlaczego tak? to chodzi o niedojrzałość emocjonalną, nie potrafię wziąć odpowiedzialności za siebie, łatwo się poddaje, tylko czekam na pokierowanie jak dziecko. Często robię komuś na złość, sobie też. Chyba pierwszy krok już zrobiłeś, bo wiesz w czym tkwi problem. Chodzisz/ chodziłeś na terapię? Nie wiem czy w takiej sytuacji można sobie samemu pomóc. Z tego co czytam, chyba nie jest Ci zbyt dobrze z takim stanem rzeczy? -
Poczucie własnej wartości
papillon odpowiedział(a) na Angel26 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
To jeszcze młody jesteś, spodziewałam się raczej koło 50 Po Twoich wypowiedziach na forum raczej nie bym się nie spodziewała takiej diagnozy. Nie wiem jak zadać pytanie, ale... dlaczego tak? -
Też tak myślałam
-
Poczucie własnej wartości
papillon odpowiedział(a) na Angel26 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
No ja mam pomysłów aż za dużo, niestety doba mnie ogranicza. Wiem, że nie jesteś mną, ale ja też miałam takie poczucie bezsilności, brak chęci do działania. Czekałam aż coś się zmieni, a najchętniej na koniec świata Ale powoli udało mi się znaleźć sposób na życie, który umożliwia mi niezależność. I trwało to dość długo, bo na pewno kilka lat. Z tymi chęciami to chyba też tak nie do końca ich nie masz, co raczej problem tkwi w motywacji i mobilizacji Jeśli można spytać to ile masz lat? -
No pewnie TED, Vsauce, świetna sprawa. Ale te kaczki są serio przedziwne, jakoś wyjątkowo utkwiły mi w pamięci. I jeszcze golce.
-
Poczucie własnej wartości
papillon odpowiedział(a) na Angel26 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Wiem, robię to, ale niestety nie wszystko da się przeskoczyć. Od powiedzmy 10 lat zrobiłam duże postępy, ale doszły nowe problemy, konkretnie zaburzenia lekowe, które są dla mnie nadal nowością. To nie jest tak, że nic nie robię i potrzebuję kopa w tyłek do jakiejkolwiek motywacji, bo robię wiele, tylko przybija mnie to, że nie wszystko daje pozytywne efekty mimo, że bardzo się staram No w to, że jesteśmy jednym z najgorszych synów to nie uwierzę. A co do pracy to u mnie jest to raczej sposób ucieczki przed innymi problemami, który jednak bardzo lubię. A ponieważ jest to jedyna rzecz jaka mi z życiu wychodzi, trzymam się tego jak niczego innego. Może udałoby się znaleźć zajęcie w jakim się sprawdzasz? Nawet jeśli miałaby być to ta praca fizyczna. Może jak się bardziej zaangażujesz i będziesz widział efekty to lenistwo zacznie odpuszczać :) -
Już powstałam, a głosowania nie opuszczę. Pracowałeś na to ciężko, masz mój miecz.
-
Czemu nie? Jakie niby znaczenie do takich rzeczy ma wiek? padłam
-
Napisałam przecież, że właśnie w poważnym związku nie byłam :) a wiele się nie zakochuje Może to przez to, że ogólnie ludzi jest wiele
-
przeczytałem całość, bardzo ciekawa chociaż niektóre rzeczy już wiedziałem wygląda na to że nie tylko układ nerwowy jest niescentralizowany ale poszczególne liście zachowują się wręcz jak odrębne organizmy. Czyli rośliny to bardziej kolonie niż osobniki. Szczególnie, że o mówimy tu o obszarze jednej rośliny. Niesamowite. Ostatni raz byłam tak zaskoczona możliwościami natury po lekturze nt. życia płciowego kaczek
-
refren, Kompletnie nietrafiona analiza. Zdanie odnośnie kuzynek tyczyło się dlaczego ludzie są ze sobą. Nie odczuwam ze strony rodziny, własnej ani żadnej innej presji do związku. Jeśli chciałabym się związać z kimkolwiek, mogłabym to zrobić tysiąc razy. Różnego typu relacji z mężczyznami (poza poważnym związkiem) miałam niemało. Zresztą przez 24 lata nie chciałam nawet stałego związku i było mi z tym dobrze, teraz to się trochę zmieniło, a mechanizmy zostały te same. Generalnie nie ma dla mnie znaczenia czy obracam się w kobiecym, męskim czy mieszanym towarzystwie, choć zawsze miałam zdecydowanie więcej kolegów i to z nimi głównie spędzałam czas.
-
z tego co wiem to nadal nie No to wtedy jest ok, mówię ogólnie, nie wiem jako to jest w przypadku Mushrooma :) nie ma e tam, wiele osób zakochuje się kilka razy do roku, nawet częściej. Nie mówię tu nawet o nastolatkach.
-
To nie jest coś co się potrafi albo nie, to samo przychodzi. Ja się ostatni raz zakochałem z 10 lat temu i od tamtej pory nic, i przypuszczam że już nigdy się nie zakocham. Ale z tego powodu przecież nie skażę siebie na resztę życia w samotności. Mogę z kimś być bez zakochania jeśli dobrze mi z tą osobą. No i to pewnie jest dużo lepsze podejście. Gorzej tylko jeśli ta druga osoba się zakocha, będąc już w związku a ty nadal nie. Twierdzili że się zakochałaś? Nie, uważali że się świetnie rozumiemy i że są zakochani we mnie. Ja nie jestem typem osoby zakochującej się co miesiąc w kimś innym, mam wrażenie, większość osób tak ma i dla mnie (wiem, że to zabrzmi okropnie) takie uczucia są jakby mniej warte. Oczywiście wcale nie uważam, że ogólnie są.
-
Rośliny mają układ nerwowy, ale niescentralizowany, dlatego nie odczuwają bólu :) http://wyborcza.pl/1,75476,8151919,Rozumne_zycie_roslin.html
-
To jest taka różnorodność możliwości że chyba się nie da uogólniać nic. No mam, ale z drugiej strony mam też straszny strach przed tym, że sama kogoś zranię po jakimś czasie, bo zazwyczaj tak bywało. Ja niestety nie potrafiłam się zakochać i wg mnie nie do końca rozumiałam się z poprzednimi znajomościami (bo nawet jeszcze nie partnerami), oni twierdzili inaczej. Krzywdzenia drugiej osoby i jej odrzucenia chcę uniknąć chyba jeszcze bardziej.
-
Moze znaja swoja wartosc? Albo może nie mają specjalnych wymagań albo zależy im na czasie albo potrzebują kogoś kto zapewni im utrzymanie. Serio nie wiem. Np. u mnie w rodzinie wszystkie kuzynki są już po ślubie, wszystkie wychodziły za mąż w kolejności urodzenia, bo tak wypadało, każda nie miała wtedy więcej niż 21lat. Pozostała tylko jedna 15 latka i ja (i na 100% mnie przegoni ). Szczerze mówiąc im nie zazdroszczę, żadnej się niestety nie układa, nad czym również ubolewam, bo to fajne dziewczyny. W zasadzie nie znam zbyt wielu zgranych kochających się par, większość osób w związkach jakie znam po prostu łatwo w nie wchodzi i to z byle kim, nie stoi za tym jakieś wielkie uczucie.
-
Też tak mam, też nie wiem jak z tym walczyć i carlosbueno ma rację. U mnie wpływa też na to brak poczucia własnej wartości, wycofuję się od razu jak zbliża się coś poważniejszego, bo jestem pewna, że facet może znaleźć sobie lepszą. Aż wstyd się przyznawać, ale później zdarza mi się obserwować znajome, obce kobiety i myśleć sobie "o, ta byłaby dla niego lepsza", "ta by mu się spodobała". No i jestem pewna, że ja się zaangażuję, a on jak mnie pozna bliżej to zmieni zdanie i przejrzy na oczy ile wokół jest ładnych, wesołych i bezproblemowych dziewcząt. A ja będę cierpieć. Nie wiem jak to się dzieje, że innym ludziom związki przychodzą tak prosto.