Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZaburzonaJa

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ZaburzonaJa

  1. Witam Cię! Bardzo dobrze Cię rozumiem- przytyłam 17kg- z niedowagi (chorowałam na anoreksję) to wagi prawidłowej, ale dla mnie stanowczo za dużej (jestem już niedaleko górnej granicy wagi prawidłowej). Doskonale rozumiem Twój brak akceptacji "nowego" ciała, trudność w pogodzeniu się z obecnym stanem fizycznym i psychicznym. Masz objawy kompulsywnego objadania się. Wciąż podejmujesz dietę, ale po chwili nic z tego nie wychodzi i zamiast chudnąć- tyjesz. Rozumiem, bo wciąż przechodzę przez to samo. A próbowałeś pójśc do dietetyka? Może taki specjalista po zleceniu badań, określeniu stanu Twojego zdrowia, poznania trybu życia da Ci racjonalną dietę, dzięki której schudniesz? Czy masz wystarczającą wiedzę na temat racjonalnego odchudzania, by samemu kierować spadkiem wagi? Bo odchudzić się naprawdę nie jest problemem, gorzej z utrzymaniem wagi, bo jeżeli schudniemy zbyt szybko, przy głodówkach (których próbowałes) to prędzej czy później dopadnie nas efekt jojo. Druga sprawa to to, że pozostajesz ze swoim problemem całkiem sam. Tak jak poprzednicy proponuję rozmowę z Twoją mamą. Jak określiłeś, macie dobry kontakt więc dlaczego nie pociągnąć akurat za tą nitkę? Twoja mama ma problemy zdrowotne więc może warto razem porozmawiać o Waszych problemach? Może możecie wysłuchać się wzajemnie, pomóc sobie rozmową i ulżyć tym samym? :) Pomyśl nad tym. Dzięki temu mama może CI pomóc trafić na spotkanie z psychologiem- bo nie wykluczone, że będziesz potrzebowal terapii. Jeśli chcesz porozmawiać, poradzić się to pisz śmiało priv.
  2. Witam Cię! Bardzo dobrze Cię rozumiem- przytyłam 17kg- z niedowagi (chorowałam na anoreksję) to wagi prawidłowej, ale dla mnie stanowczo za dużej (jestem już niedaleko górnej granicy wagi prawidłowej). Doskonale rozumiem Twój brak akceptacji "nowego" ciała, trudność w pogodzeniu się z obecnym stanem fizycznym i psychicznym. Masz objawy kompulsywnego objadania się. Wciąż podejmujesz dietę, ale po chwili nic z tego nie wychodzi i zamiast chudnąć- tyjesz. Rozumiem, bo wciąż przechodzę przez to samo. A próbowałeś pójśc do dietetyka? Może taki specjalista po zleceniu badań, określeniu stanu Twojego zdrowia, poznania trybu życia da Ci racjonalną dietę, dzięki której schudniesz? Czy masz wystarczającą wiedzę na temat racjonalnego odchudzania, by samemu kierować spadkiem wagi? Bo odchudzić się naprawdę nie jest problemem, gorzej z utrzymaniem wagi, bo jeżeli schudniemy zbyt szybko, przy głodówkach (których próbowałes) to prędzej czy później dopadnie nas efekt jojo. Druga sprawa to to, że pozostajesz ze swoim problemem całkiem sam. Tak jak poprzednicy proponuję rozmowę z Twoją mamą. Jak określiłeś, macie dobry kontakt więc dlaczego nie pociągnąć akurat za tą nitkę? Twoja mama ma problemy zdrowotne więc może warto razem porozmawiać o Waszych problemach? Może możecie wysłuchać się wzajemnie, pomóc sobie rozmową i ulżyć tym samym? :) Pomyśl nad tym. Dzięki temu mama może CI pomóc trafić na spotkanie z psychologiem- bo nie wykluczone, że będziesz potrzebowal terapii. Jeśli chcesz porozmawiać, poradzić się to pisz śmiało priv.
  3. ZaburzonaJa

    Kolejna nowa

    pastaonfire, fizycznie jestem zdrowa od ponad 4 lat. Psychicznie wciąż to we mnie w jakiś sposób siedzi, mam lepsze i gorsze momenty. Wciąż jestem na diecie, ale nazwijmy to "zdrowszej" :) Za to ta zdrowsza dieta nie przynosi właściwie efektów, bo mam poważne problemy hormonalne, które nie pozwalają mi tak łatwo schudnąc. To jest jedna z przyczyn mojej nawracającej okresowo depresji. Bardzo przejmuję się swoim wyglądem i nie akceptuję go, ale po kilkuletniej psychoterapii już nie jestem skłonna do tak drastycznych kroków jak kiedyś aby ważyć mniej. Mój narzeczony ma kotka, którego traktujemy jak człowieka. Jest moim oczkiem w głowie (przelewam na niego mój obudzony od kilku lat instynkt macierzyńsi ) Dziś miałam naprawdę dobry dzień. Miła odmiana! -- 11 kwi 2013, 13:35 -- Powróciłam, bo nie daję sobie rady.... Moja fobia na punkcie pasożytów mnie wykańcza. Widzę wszędzie zagrożenie- w aurobusach, w sklepach i mieszkaniu (mam 3 współlokatorów- co jeśli ktoś z nich będzie miał owsiki?)... Wciąż czytam o owsikach, wydaje mi się, że mam objawy (jak pomyślę, że je mam to nagle boli mnie brzuch, czuję swędzenie)... Chce mi się płakać, dziś już trzymałam telefon w ręce żeby umówić się na jutro do lekarza po tableki na pasożyty, bo wciąż mam wrażenie, że je mam. Nie mogę spać, nie mogę przestać o tym myśleć. Jestem na tyle porąbana, że po wizycie w toalecie oglądam kał (wiem, obrzydliwe) żeby doszukać się owsików. Nigdy ich nie znalazłam, ale czytałam, że nie muszą być wcale tam obecne a i tak się je ma. W związku z tym uważam, że je mam.... Staram się myśleć racjonalnie- nie widziałam ich, nie mam symptomów, a wciąż drżę na samą myśl, że ktoś mógłby we mnie "mieszkać". Boję się spotkań z dziećmi, bo one często nie myją rąk i mają owsiki- mam lęk, że się zarażę... nie zjem nic czym częstuje mnie dziecko z ręki ;/ Nawet jak w stolcu nie widzę tych owsików to i tak sobie wmawiam, że tam są. Wykańcza mnie to ( Proszę, nie śmiejcie się ze mnie- mówię całkiem poważnie. Gdyby okazało się, że mam pasożyty to chyba bym wypiła domestos albo coś podobnego żeby się ich pozbyć, bo nie mogłabym funkcjonować z myślą, że one we mnie są ;//
  4. ZaburzonaJa

    Kolejna nowa

    pastaonfire, fizycznie jestem zdrowa od ponad 4 lat. Psychicznie wciąż to we mnie w jakiś sposób siedzi, mam lepsze i gorsze momenty. Wciąż jestem na diecie, ale nazwijmy to "zdrowszej" :) Za to ta zdrowsza dieta nie przynosi właściwie efektów, bo mam poważne problemy hormonalne, które nie pozwalają mi tak łatwo schudnąc. To jest jedna z przyczyn mojej nawracającej okresowo depresji. Bardzo przejmuję się swoim wyglądem i nie akceptuję go, ale po kilkuletniej psychoterapii już nie jestem skłonna do tak drastycznych kroków jak kiedyś aby ważyć mniej. Mój narzeczony ma kotka, którego traktujemy jak człowieka. Jest moim oczkiem w głowie (przelewam na niego mój obudzony od kilku lat instynkt macierzyńsi ) Dziś miałam naprawdę dobry dzień. Miła odmiana! -- 11 kwi 2013, 13:35 -- Powróciłam, bo nie daję sobie rady.... Moja fobia na punkcie pasożytów mnie wykańcza. Widzę wszędzie zagrożenie- w aurobusach, w sklepach i mieszkaniu (mam 3 współlokatorów- co jeśli ktoś z nich będzie miał owsiki?)... Wciąż czytam o owsikach, wydaje mi się, że mam objawy (jak pomyślę, że je mam to nagle boli mnie brzuch, czuję swędzenie)... Chce mi się płakać, dziś już trzymałam telefon w ręce żeby umówić się na jutro do lekarza po tableki na pasożyty, bo wciąż mam wrażenie, że je mam. Nie mogę spać, nie mogę przestać o tym myśleć. Jestem na tyle porąbana, że po wizycie w toalecie oglądam kał (wiem, obrzydliwe) żeby doszukać się owsików. Nigdy ich nie znalazłam, ale czytałam, że nie muszą być wcale tam obecne a i tak się je ma. W związku z tym uważam, że je mam.... Staram się myśleć racjonalnie- nie widziałam ich, nie mam symptomów, a wciąż drżę na samą myśl, że ktoś mógłby we mnie "mieszkać". Boję się spotkań z dziećmi, bo one często nie myją rąk i mają owsiki- mam lęk, że się zarażę... nie zjem nic czym częstuje mnie dziecko z ręki ;/ Nawet jak w stolcu nie widzę tych owsików to i tak sobie wmawiam, że tam są. Wykańcza mnie to ( Proszę, nie śmiejcie się ze mnie- mówię całkiem poważnie. Gdyby okazało się, że mam pasożyty to chyba bym wypiła domestos albo coś podobnego żeby się ich pozbyć, bo nie mogłabym funkcjonować z myślą, że one we mnie są ;//
  5. Nie ma się czego bać odnośnie psychologa. "sama myśl o psychologu, a co dopiero psychiatrze przyprawia mnie o dreszcze." -to też człowiek :) Ja mam kłucia serca mniej więcej 1-2 razy w tygodniu bez konkretnej przyczyny. Rozmawiam (najczęśćiej podczas rozmowy mi się to dzieje) i po lewej za mostkiej tak mocno mnie za kłuje, że przestaję mówić na chwilę... Dotąd nie wiązałam tego z moją domniemaną nerwicą. Możę to kolejny objaw....
  6. Nie ma się czego bać odnośnie psychologa. "sama myśl o psychologu, a co dopiero psychiatrze przyprawia mnie o dreszcze." -to też człowiek :) Ja mam kłucia serca mniej więcej 1-2 razy w tygodniu bez konkretnej przyczyny. Rozmawiam (najczęśćiej podczas rozmowy mi się to dzieje) i po lewej za mostkiej tak mocno mnie za kłuje, że przestaję mówić na chwilę... Dotąd nie wiązałam tego z moją domniemaną nerwicą. Możę to kolejny objaw....
  7. Witam Cię! :) Zanim doczytałam Twoją wypowiedź do końca to myslałam, że masz ED, bo stwierdzenie "Po prostu szczerze nienawidzę siebie - niezmiennie, od lat. Brzydzę się tego, jak wyglądam, wstydzę się tego, jak strasznie jestem głupia i niezaradna życiowo" często towarzyszy zaburzeniom odżywiania. Wydaje mi się, że rozmowa z kumplem wystarczy jako zapełnienie"pustki" i oddalenie poczucia samotności, ale nie zmieni Twojego negatywnego nastawienia do siebie.
  8. Witam Cię! :) Zanim doczytałam Twoją wypowiedź do końca to myslałam, że masz ED, bo stwierdzenie "Po prostu szczerze nienawidzę siebie - niezmiennie, od lat. Brzydzę się tego, jak wyglądam, wstydzę się tego, jak strasznie jestem głupia i niezaradna życiowo" często towarzyszy zaburzeniom odżywiania. Wydaje mi się, że rozmowa z kumplem wystarczy jako zapełnienie"pustki" i oddalenie poczucia samotności, ale nie zmieni Twojego negatywnego nastawienia do siebie.
  9. ZaburzonaJa

    Kolejna nowa

    studiuję architekturę. Kocham koty
  10. ZaburzonaJa

    Kolejna nowa

    studiuję architekturę. Kocham koty
  11. ZaburzonaJa

    Kolejna nowa

    Calineczka1990, no najlepiej na spokojnie porozmawiać o tym z lekarzem. freda, bardzo dziękuję! Również życzę wszystkiego dobrego! Ja brałam setaloft i sedam. (na depresję i ataki lęku) ona87, witam Cię serdecznie! vifi witam Cię! Przeszłam terapię w sumie ponad 3-letnią u dwóch psychologów. Głównie pod kątem ed, nie było w ogóle tematu nerwicy, bo wcześniej zupełnie nie wiązałam moich objawów z tą chorobą. Amelia83, właśnie Mushroom to zauważył, a ja nie wiedziałam o co chodzi teraz już doskonale widzę w poniedziałek zaczynam nowy semestr na uczelni, a już stresuję się, że będzie ciężko, że nie dam rady, że nie zaliczę egzaminów ect. Zawsze martwię się na zapas Myślę, że czas poważnie podejść do sprawy i zapisać się do psychiatry- dla własnego komfortu życiowego, bo życie z moimi objawami jest ogromnie męczące (
×