Bardzo współczuję, na prawdę.. Ale nie jesteś sama.
Moje relacje z matką są po prostu tragiczne. Nie ma dnia bez kłótni, szarpaniny, ubliżania. Zawsze liczyła się tylko moja młodsza siostra, to ją matka faworyzowała, a ja byłam zwykłym śmieciem którego ciągle wyrzucała do babci. I takim oto sposobem zostałam przez babcię wychowana, za co serdecznie jej dziękuję, bo wiem, że własna matka by tego nie zrobiła. Od lat wpajała mi do głowy, jakim to ja jestem życiowym nieudacznikiem, że nie takiej córki chciała, na każdym kroku wypominała mi wszystko, wyśmiewała się, biła.. Mam 15 lat, i w sumie od 4 klasy podstawowej tak już jest, do dziś. Mój ojciec w sumie jest jak chorągiewka, jak wiatr zawieje, raz jest po jej stronie, raz po mojej, albo jest po prostu neutralny. I mnie skarci, i ją. Niedawno poznałam nowych ludzi, dzięki nim moją odskocznią od problemów jest alkohol i marihuana, oczywiście w odpowiednim umiarze. Oczywiście mamusia twierdzi że się puszczam, że jestem ćpunem, itd. itp. Ale inaczej sobie nie umiem poradzić. To przez nią jestem agresywna, nie panuje nad sobą, i mam objawy schizofrenii. Jest mi ciężko, bardzo ciężko. Jeszcze ten ciężar dokłada mi mój ojczym, którego z całego serca nienawidzę. Jest taki sam jak ona. Obydwaj zrobili mi awanturę o to, że im zepsułam klimat, gdy przyłapałam ich gdy uprawiali seks..
Myśli samobójcze, okaleczanie się są na porządku dziennym, tak więc nie ma się co dziwić. Czekam tylko aż skończę 18 lat i pędem odcinam się od nich wszystkich..