Od paru dni przyjmuję Asertin na zaburzenia lękowe mieszane - różne lęki już przerabiałam i myślę sobie tylko, cóż to następnego przyjdzie mi do głowy . Nie mniej w końcu postanowiłam wspomóc się farmakoterapią, bo studiuję i bardzo chciałabym jakoś przez to przebrnąć i powrócić do stanu względnego spokoju sprzed kilku miesięcy. Oczywiście najpierw naczytałam się o skutkach ubocznych, ale jako że znam z autopsji umysł nerwicowca, postanowiłam nie wpadać w paranoję (czy mi się to udało to już kwestia dyskusyjna) ;P. Zaczęłam od dawki 25, czyli najniższej, ale i tak zaniepokoiły mnie dwie sprawy. Wczoraj podczas szybkiego marszu na zajęcia, bo byłam prawie że spóźniona, zaczęło mnie boleć w klatce piersiowej, po obu stronach, wysoko pod obojczykami. Miewałam już różne nerwobóle - kłucia w okolicach serca na tle nerwowym, ale to nie było kłucie, tylko inny, ciągły ból. Nie jakiś straszny, coś jak przy zapaleniu oskrzeli, tylko trochę szerszy obszar odczuwania. Minęło w spoczynku, a potem, gdy znów szybko szłam do domu, powróciło. Miał ktoś coś takiego? Wiem, że jest w skutkach ubocznych, aczkolwiek rodzajów bólów w klatce piersiowej i ich przyczyn to można wymieniać sporo . No i nie musi być akurat od leku.
No i druga sprawa - jasnożółty stolec począwszy od trzeciego dnia stosowania leku. Naturalnie powiązałam to z lekiem, bo nigdy wcześniej nie miałam, ale w skutkach ubocznych tego się nie doczytałam. Może w pon zrobię badania krwi na bilirubinę, bo jak latem robiłam badania na studia, to była nieco ponad normę (aczkolwiek nieznacznie), miałam to wziąć pod lupę, ale machnęłam ręką.