Czytając te posty, tak się zastanawiam nad swoimi uzależnieniami... Konkludując, myślę, że mogę być uzależniony od marihuany. Po prostu co wieczór mam ochotę zapalić jointa na odstresowanie, by na koniec dnia się wychillować. Nie potrafię obejrzeć filmu bez najarania się przed seanse.
Do tej pory powtarzałem sobie, że pale bo chce, ale może moja dziewczyna ma rację. Mówi mi, że palę bo muszę, bo czuję taką potrzebę...... może niekoniecznie chcę.
Jestem ciekawy co Wy o tym sądzicie?