Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oszukany

Użytkownik
  • Postów

    111
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Oszukany

  1. U mnie nie działa przynajmniej na razie. Spięty jestem niemal tak jak za pierwszym razem. Terapeutka twierdzi że podrzuca mi pewne sugestie żebyśmy mogli porozmawiać no i ok robi to ale co z tego skoro ja ja jestem tak zamulony że w ogóle nie wiem o co jej chodzi a gdy to mówię że nie rozumiem to dowiaduje się że to jest taki mechanizm którym ja blokuje terapię. Zresztą już kilka razy dowiedziałem się że ją blokuję. Zanim tam poszedłem myślałem że ja jestem mistrzem w szukaniu wszędzie drugiego dna ale byłem w błędzie przy mojej terapeutce to jestem jeszcze uczniak. Będę na razie tam chodził ale wiary mam coraz mniej.
  2. Moniko skoro chodziłaś prywatnie to jeszcze napisz ile minut trwała sesja i ile razy w tygodniu chodziłaś. Bo sam się zastanawiam ale chyba by mnie było stać tylko na 1 tygodniowo a czy to ma sens to nie wiem.
  3. Moniko to może napiszesz jakieś refleksje na koniec. Żeby zachęcić innych.
  4. Selma Ok ale zbyt precyzyjnie widać nie napisałem. O tę cenę to miałem na myśli w przypadku prywatnych wizyt. A na nich już pewnie jest jakaś elastyczność Czy z czymś takim ktoś się spotkał.
  5. No i powiedziałem tylko tyle że nie mam do niej zaufania. I dlaczego mówienie o niektórych sprawach mnie krępuje. Jakoś tez dzisiaj manipulowany się nie czułem. Może sam to sobie wymyśliłem a może po prostu już i tak wystarczająco jej pokazałem że jestem czujny i dlatego była ostrożna. Sam nie wiem. Selma no tak niewiedzy gdy dotyczy jakiegoś poglądu to tak wstydzę się. Jeśli nie potrafię dobrze uzasadnić czemu tak myślę. Chodzę żeby się więcej dowiedzieć i rzeczywiście się dowiaduję jednocześnie krępując się swojej niewiedzy. Ok to już naprawdę koniec bo to co pisze średnio pasuje do tego wątku.
  6. A tak przy okazji tego co napisał gwidoniusz zastanawiam się. Czy gdy skończy mi się półroczna terapia refundowana przez nfz. Spotkania 2 razy w tygodniu. I skończy się gdzieś w okolicach marca to czy już cały przyszły rok będzie dla mnie stracony. Czy zostanie mi tylko chodzenie prywatnie czy nie. Bo dajmy na to w tej placówce do której chodzę są wizyty w cenie 100zł za godzinę. Ciekawi mnie jak są dzielone te środki czy coś wpływa też na konto terapeuty czy nie bo wolałbym mu płacić bezpośrednio niż utrzymywać dodatkowa biurokracje w placówce. Chyba że miałby ceny dużo wyższe. Czy koledzy koleżanki forumowe znają takie praktyki lub słyszały o nich że jeśli umówić się z terapeutą na jakieś dłuższe chodzenie do niego i to na przykład dwa razy w tygodniu czy ma to wpływ na konkurencyjność ceny?
  7. To jestem w stanie powiedzieć tylko nie byłem w stanie tego zrobić w analogicznych sytuacjach wcześniej gdy omawiane były inne sprawy. Dlatego mam przeczucie że tym razem możemy w tych pytaniach dojść tez do takiego punku gdy już nie będę mógł ustalić różnych szczegółów i wtedy wyjdzie idiotycznie. Pozdrawiam Że to moje jazdy to też bardzo możliwe. Ale chyba muszę przystopować w tej dyskusji bo się trochę wątek zaśmiecił.
  8. Candy być może tak. Możesz mi wyjaśnić dlaczego te moje słowa akurat cytujesz i na ich podstawie wysnułaś taki wniosek bo nie ogarniam.
  9. vifi mariposa28 Tylko jak ja to powiem. Powiedzmy tak. Nie ufam pani i czuje się manipulowany. I terapeutka zacznie zadawać te swoje pytania dlaczego aż do momentu kiedy stwierdzę że nie znam odpowiedzi i tylko wyjdę na idiotę który nie wie w zasadzie dlaczego ma jakiś pogląd. Nie ufam jej bo nie ufam ludziom generalnie a psychologom jeszcze mniej bo są wyposażeni w te swoje sztuczki którymi mocą w głowach. Na terapii jestem spięty jak nie wiem co i wielu słów w ogóle potem nie kojarzę to tez utrudnia mój ogląd całego spotkania.
  10. Candy14 W tym że nie myślę nad tym co mi mówi bardzo się mylisz. Cały czas nad tym główkuję i naprawdę staram brać różne ewentualności także to że terapeutka ma rację.Dlatego właśnie będę tam dalej chodził żeby się przekonać co jest prawdą. Jestem tam dlatego że potrzebuje pomocy a to że nie ufam ludziom to jeden z moich problemów. To wcale przecież nie musi oznaczać że mam te osobowość paranoidalną lub że terapeutka mną nie manipuluje.
  11. Nic nie ukrywam. Wszystko o co mnie pyta odpowiadam prawdziwie. I zamierzam tylko być czujnym. Czy muszę wszystko bezkrytycznie przyjmować? W każdym razie powiedziałem jej na początku że nie mam zaufania do terapii i ludziom nie ufam. Nie mam do niej zaufania dlatego że widzę że są mi wmawiane pewne sprawy. I to w taki sprytny sposób że często dopiero po czasie orientuję się że przyznaje jej racje choć wcale tak nie myślę. pozdrawiam
  12. Selma To prawda nie ufam ludziom ale mój nick nie ma z tym nic wspólnego. Chyba że to podświadomość. Wiesz nic jej nie powiem bo głupio mi będzie potem do niej chodzić jeśli wyjadę z takim tekstem a jeszcze liczę na tę terapię. Poza tym chyba na razie będę udawał że jej ufam bo być może wtedy będzie mną manipulować w bardziej otwarty sposób i wtedy osiągnę jasność sytuacji. Ale dziękuję za wpis. czyjś łeb spadnie Właśnie się tego obawiam i już sam nie wiem co myśleć. Dzięki
  13. U mnie nie wiem jeszcze czy działa czy nie. Natomiast zaczynam czuć i podejrzewać że jestem w sprytny sposób manipulowany. Zadawane mi są pytania które w zasadzie nie pozostawiają możliwości odpowiedzi innej niż zakładane przez pytającego. Terapeutka ciągle sugeruje mi określone scenariusze i mimo że zaprzeczam to uparcie do nich powraca wmawiając mi pewne sprawy. Robi to z pewnym przerwami tak by prawdopodobnie uśpić moją czujność. Czy mam się czego obawiać wiem że ten wątek jest o pozytywnym działaniu terapii. Dlatego nie zajmuje jednoznacznego stanowiska ale czy to tak wygląda że jestem manipulowany i za pomocą sztuczek perswazji są mi podawane odpowiedzi na moje problemy które faktycznie wcale być może nie są prawdziwe.
  14. Znowu nie odważyłem się pójść dzisiaj do szkoły. Balansuję na krawędzi bo mnie w końcu wyrzucą za te nieobecności. Chyba naprawdę mogę mieć tę osobowość unikającą. Teraz oczywiście mam poczucie winy i czuje się paskudnie lecz cóż z tego skoro rano nie miałem odwagi tam pójść. Będę przez tydzień zamartwiał się czy mnie wyrzucą czy nie i w końcu znowu nie pójdę albo po wielkich bólach pójdę i poniosę konsekwencje niechodzenia w postaci jakiejś fatalnej oceny. To nakręci znowu mój strach i tak do momentu aż albo mnie wyrzucą albo uznam że jestem beznadziejny i sam zrezygnuję bo będzie mi wstyd za moje nieudacznictwo. Moja matka już ma dosyć mnie zupełnie i jak wywalą mnie z tej szkoły to bardzo możliwe że wyrzuci mnie z domu. A jeśli nie to będzie mi to wypominać przez kolejne lata. jak ja mam dalej żyć i wyrwać się z tego obłędu. -- 07 sty 2013, 20:18 -- Ciągle czuje się spięty na tej terapii w dodatku zacząłem cierpieć na bezsenność. Terapeutka twierdzi że podrzuca mi pewne sugestie bym mógł nad pewnymi sprawami się zastanowić i żebyśmy mogli porozmawiać i rzeczywiście robi to Ale ja w ogóle nie rozumiem o co jej chodzi. A jak powiedziałem że nie rozumiem to twierdziła że to element mojej obrony przed terapią.
  15. Ja na razie zaledwie po kilku spotkaniach mam wrażenie że coś się ruszyło. Może to tylko efekt jakiejś zmiany w życiu ale zawsze. Natomiast szukam i szukam gdzie są te wątki o tym że terapia nie działa i nie mogę znaleźć a z ciekawości bym przeczytał.
  16. Teraz korzystam od kilku tygodni z pomocy psychoterapeutki i jestem jak na razie umiarkowanie zadowolony. Jednak tak jak napisałem nie powiedziała mi co konkretnie mi jest a ja na to przystałem chociaż niezbyt spodobała mi się jej odpowiedź że unika podawania terminów ''pacjentom'' na terapii. Ale ogólnie mam pozytywne wrażenia chociaż czuję się przed ta terapeutka mocno onieśmielony i siedzę tam w sporym stresie przez co jej uwagi które w trakcie terapii wydają mi się cenne ulatują mi z pamięci. Co do szukania pracy to czuje że jest mi to potrzebne tylko że mam leki które mnie powstrzymują. No i ta presja bo mam już sporo lat a jestem na utrzymaniu matki.
  17. Witajcie. Jak do tej pory nikt nic konkretnego u mnie nie zdiagnozował. Jedna psychiatra powiedziała że mam fobie społeczną. A obecna psychoterapeutka twierdzi że unika podawanie terminów chorobowym swoim pacjentom czy jak to w ogóle napisać i nie powiedziała co konkretnie mi jest a ja na to przystałem. Jestem bardzo niezaradny życiowo mam problemy z szukaniem pracy. Nie potrafię się do tego zmusić chociaż wiem że jest mi to potrzebne i sam tego potrzebuję. Odczuwam różne obawy które mnie powstrzymują. Mam taki problem że zmarnowałem wiele lat i w efekcie nie mam ani zawodu ani wykształcenia i żadnych potrzebnych praktycznych umiejętności. Wiedza którą posiadam nadaje się do rozwiązania krzyżówki i to chyba wszystko. Od dzieciństwa byłem wyręczany przesadnie we wszystkim przez matkę i trzymany pod kloszem a ojca nie miałem bo rodzice żyli w separacji. Czasami tylko do mnie dzwonił i czasami spędzaliśmy razem święta. Od strony finansowej ojciec tez nam nie pomagał. Przez ten brak ojca czuje się zupełnie niemęski, niezaradny i jakiś taki zdziecinniały. Będę zaglądał na tę stronę i być może czasami pisał o tym co mnie boli pozdrawiam i serdecznie wszystkich witam.
  18. Witam serdecznie. Jak widać jestem nowy na forum. Chodzę od niedawna na psychoterapie i zastanawiam się w zasadzie jaki jest to rodzaj terapii. Wydaje mi się że to terapia psychodynamiczna ale nie zostałem o tym poinformowany na początku więc nie wiem. Czy ktoś może mi powiedzieć czy a jeśli tak to czym różni się terapia psychodynamiczna od psychoanalitycznej?
×