Przepraszam, że tak wbije w wątek, ale podejrzewam, że moge mieć CHAD. Wiem, że nikt mnie przez forum nie zdiagnozuje, ale dzieje sie ze mną coś dziwnego. Moje życie to totalne skrajności. Począwszy od "dołków", gdzie przez kilka tygodni nie wychodzę z domu do momentów jakiegoś totalnego zapomnienia, beztroski i oddania sie zabawie. Przerabiałam leżenie tygodniami w łóżku i zaniedbywanie higieny. Nie obce mi jest też imprezowanie 5 dni w tygodniu połączone oczywiście z dużą ilością alkoholu. Bardzo wiele przygodnych kontaktów seksualnych. Przerabiałam też ostro xanaxy i klony. Leczyłam się początkowo na nerwice (chyba). Pierwsze psychotropy aplikowali mi już w podstawówce. Ta nerwica miałam wrażenie, że z wiekiem zamieniła się w depresje (chyba). Natomiast jakiś rok temu (może troche ponad) myślałam, że wyzdrowiałam. Zaczęłam w końcu cieszyć się życiem. Bardzo szybko zaczęło mnie to szczęście jednak przerastać i przybrało chyba niezdrowe rozmiary.
Od jakiegoś miesiąca zauważyłam natomiast nowy stan - pare dni jest dobrze, a potem dwa dni tak tragicznie, że nie myśle o niczym innym by się zabić. I tak na przemian od około miesiąca może półtorej.
Moim głównym problemem jest trudność w porozumieniu się z psychiatrą. Jak jest zle to przychodzę na wizytę i zaczynam płakać (co w życiu mi sie nigdy nie zdarza!) i z trudnością wydukam pare słów. Gdy wpadłam w ten melanżowy ciąg mówiłam krótko, że jest dobrze (choc nie było ok, nie mówiłam mu, że dużo pije i przesadzam z klonami). Nie potrafie tak na zawołanie opowiedzieć jakiemuś gościowi co czuje i z czym mam problem. Lekarze też się raczej nie wgłębiają, recepta i nara. Poradźcie coś.