
Abrado
Użytkownik-
Postów
53 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Abrado
-
O lol, widzę że nawet to forum jest pelne taktyk znanych z Gazety Wybiórczej, osobe albo nie akceptującą małżenstw, albo jeszce lepiej rodzin homoseksualnych nazywa sie narodowcem ( a moze od razu katofaszystą) Tym sposobem można nazwać i narodowcem zarówno Lecha Wałęsę i ostatnio polityków PO, którzy głosowali na nie przy ustawie o związkach partnerskich, chociaż no ideologii narodowców to mają bardzo daleko. Ale ponieważ teraz narodowiec kojarzy się głównie z ONR, łysymi kibolami, rozróbami na wykładach( hmm a teraz pomyślmy czy to byla rozróba, co Sroda dostała cegłą ? ) to taki epitet jest bardzo wazną bronią polityczną. 1) Czy homofobia może się wiązać z chrześcijańską miłością? No cóż, chyba się o chrześcijańskiej milości mało wie, chrzescijańska milość polega na tym, ze kocha sie człowieka, ale nie człowieka w sensie jego full package, czyli człowieka z jego grzechami i słabościami, poniewaz w ten sposób akceptowaloby sie jego grzechy i słabości. Czy Jezus kochał kryminalistów i gwalcicieli? Kochał ich jako ludzi którzy mają w sobie dążnośc do zmiany, a nie jako kryminalistów i gwalcicieli. Aczkolwiek nazwanie Biedrona przez Bosaka dewiantem to juz pod mowę nienawisci podchodzi 2) W Polsce przestrzega się normatywnie praw katolickich bo Polska jest krajem katolickim, a Polacy sa w większośc katolikami. Niestety, ale rozmycie pojęcia malżęństwa poprzez włlączenie do niego związków partnerskich jest uderzeniem w katolicyzm tychże Polaków oraz w wartosci tego kraju. No chyba że uznać że te 90% jest katolikami niepraktykującymi i tak naprawde z wartościami katolickimi nie ma nic wspołnego i chętnie zmieniłoby konstytucyjna definicje małzenstwa.
-
O lol, widzę że nawet to forum jest pelne taktyk znanych z Gazety Wybiórczej, osobe albo nie akceptującą małżenstw, albo jeszce lepiej rodzin homoseksualnych nazywa sie narodowcem ( a moze od razu katofaszystą) Tym sposobem można nazwać i narodowcem zarówno Lecha Wałęsę i ostatnio polityków PO, którzy głosowali na nie przy ustawie o związkach partnerskich, chociaż no ideologii narodowców to mają bardzo daleko. Ale ponieważ teraz narodowiec kojarzy się głównie z ONR, łysymi kibolami, rozróbami na wykładach( hmm a teraz pomyślmy czy to byla rozróba, co Sroda dostała cegłą ? ) to taki epitet jest bardzo wazną bronią polityczną. 1) Czy homofobia może się wiązać z chrześcijańską miłością? No cóż, chyba się o chrześcijańskiej milości mało wie, chrzescijańska milość polega na tym, ze kocha sie człowieka, ale nie człowieka w sensie jego full package, czyli człowieka z jego grzechami i słabościami, poniewaz w ten sposób akceptowaloby sie jego grzechy i słabości. Czy Jezus kochał kryminalistów i gwalcicieli? Kochał ich jako ludzi którzy mają w sobie dążnośc do zmiany, a nie jako kryminalistów i gwalcicieli. Aczkolwiek nazwanie Biedrona przez Bosaka dewiantem to juz pod mowę nienawisci podchodzi 2) W Polsce przestrzega się normatywnie praw katolickich bo Polska jest krajem katolickim, a Polacy sa w większośc katolikami. Niestety, ale rozmycie pojęcia malżęństwa poprzez włlączenie do niego związków partnerskich jest uderzeniem w katolicyzm tychże Polaków oraz w wartosci tego kraju. No chyba że uznać że te 90% jest katolikami niepraktykującymi i tak naprawde z wartościami katolickimi nie ma nic wspołnego i chętnie zmieniłoby konstytucyjna definicje małzenstwa.
-
No właśnie, dziwne..... skoro paro ma działanie antycholinergiczne, które ponoć przynosi spokój i wyciszenie, dlaczego wiekszość osób tutaj wraz z ze mną doświadcza ciągłego stresu, jakiegoś wyczekującego czegoś napięcia, które własnie objawia sie np pobudzenem, gonitwą myśli czy totalnym brakiem skupienia? o.0. Jestem na 40 mg paro i cały czas coś takiego odczuwałam, myślałam że chociaz w kwestii tego pobudzenia coś sie zmieni. I nie chodzi mi tutaj o wzrost lęków na początku leczenia paro, bo to standard, ale pewien trend utrzymujący się w miarę terapii... Plus ogólna przymuła, niechęć i sennośc to niezbyt fajne działanie... Anafranil z tego co się dziś od psychiatry dowiedziałam ma szersze spektrum działania w postaci działania serotoninergicznego i noradrenalinergicznego, więc w kwestii uspokajana jest skuteczniejszy. To są moje ad hoc domysły, ale może ktoś z obecnych tu znawców mnie poprze? < albo obali > Popiół, czuje dokładnie tak samo bo rzucam Paxtin 40 mg, benzo ładnie zbija napięcie, na szczęscie pełna paczucha plus jeszcze recepta :>. Ciekawe, że chociaz jest taki standard, żeby podczas wprowadzania paroksetyny dorzucać benzo, rzadko który psychiatra to proponuje, raczej trzeba wykazać się samemu inicjatywą. Wiadomo, że benzo uzaleznia, ale w końcu ten lek musi miec gdzes właściwe i bezpieczne zastosowanie i wydaje mi się , że przypadki wprowadzania/ rzucania są tym własnie sytuacjami
-
Mój też beznadziejny. W przypływach niechciejizmu i odmętach kataru zaczęłam się zastanawiac co naprawde chcę w moim życiu robić, znalazłam dwie opcje, jak zwykle trochę zawyżone i żadne nierealizowalne :
-
Ojjj tak, az sama miałam założyc ten temat. Przed miesiaczką wiele razy dostawałam strasznych ataków paniki, które uświadomily mnie, że jest ze mną nie tak psychicznie ;]. Oprocz tego, jak dziewczyny mówicie, pół miesiąca jest w miarę pod kontrolą, a drugie pól lęki się nasilaja. Pojawia sie dodatkowo drażliwośc, większy wkurw na rzeczy i na ludzi dookoła, zwiększona dekpresyjność i płaczliwość. Dobrą stroną tego jest, to, że taki stan to niezawodny wskaźnik tego, że ciotka przybędzie więc nie jestem w ciąży . Nastepnym pozytywem fakt, ze zazwyczaj podwyższony lęk obniża się z nadejściem tego dnia :)
-
A ja wam życzę moi kochani nerwicowcy żebyscie znaleźli lek swojego życia, usuwający wszystkie wasze dolegliwości, żebyście nie musieli kombinować z różnymi dawkami róznych leków na wasze rzeczywiste i prawdziwe dolegliwości. Życzę wam również tego, żebyście potrafili dostrzec, jak za oslona waszych dolegliwości, i tych aktualnych i tych antycypowanych kryje się wspaniały świat nowych pozytywnych doświadczeń, które nie przypominają bólu serca, rozdrażnienia czy senności.
-
Elfird- właśnie jest bardzo wązna teza, ze bardzo ważnym czynnikiem jest środowisko rówieśnicze- i mowię tutaj np o środowisku wczesnodziecinnym Beladin, to bardzo proste-załóżmy ze dziecko woli środowisko swojej szkoły i aspiruje do konkretnej grupy, przez ktorą zostaje odrzucony. Racjonalizuje sobie to w taki sposob, że nie dociąga do kryteriów przynależności do grupy. Nie wie czym się dokładnie kierować, dlatego zawsze swoje zachowanie kształtuje welde zasady ,, byc najlepszym"- dlatego wcześniej dyrektywy rodziców, ktore wcześniej olewał, przyjmuje i chce wypełniać sumiennie, w zwiazku z tym upomnienie przyjmuje boleśniej i z większym wstydem- pojawia się tutaj efekt przeniesienia- nie jestem dobry na tyle, żeby przystąpic do danej grupy.
-
Ludziska- własnie ogłaszam światu, że wynalazłam genialny lek na ataki paniki i anhedonię. Dostępny bez recepty, a jedynym znanym ubokiem jest spokój, szczęscie, i ogólny dobrostan ducha http://www.youtube.com/watch?v=QbkdZFhYIOQ
-
Link poproszę więc ;>
-
Moje drogie znerwicowane dzieciaczki. Założyłam ten temat w celu zaprezentowania tychże dzieł muzycznych, które albo najlepiej oddają nasz nastrój podczas tej naszej strasznej przypadłości, albo ewentuanie takie kawałki, które mają efekt teraueputyczny, czyli 1) albo pozwalają się zrelaksować 2) albo napełniaja pozytywną energią i optymizmem 3) wyzwalają determinację i zaciekłość do walki z nerwicą Post and enjoy! Sun Ra- When pathways meet
-
taaak beladin, ale inne środowiska są wciąż decydujace, np środowisko rówieśnicze, koleżeńskie, pracownicze itp -- 21 gru 2012, 14:41 -- ps. Jak narazie paroksetyna skutecznie pozwala mi na unikanie obowiązków, bo usuwa lęk przed prokastynacją. Więc ludziska, jak nie macie nic innego do roboty niz granie w crpg cały dzień, to paroksetyna da wam do tego odpowiednie warunki
-
Łubudubu, dokładnie, umysł doskonale potrafił skupic się i analizowac jedną rzecz, zdolności analityczne nieco się poprawiły, ale jeśli chodzi o tzw myślenie holistyczne, bardziej abstrakcyjne, to tutaj mogły byc juz problemy. Ale jak wiadomo są to wyniki nie zaburzen określonych funkcji poznawczych, ale bardziej koncentracji, lepsza koncentracja jest potrzebna do tzw podzielnosci uwagi niz do myslenia analitycznego, a zaburzenia koncentracji w prostej lini biorą sie z depresji i lub z lęków, a nie takiego czy innego działania leków i w to wierzę
-
Elfrid, małe pytanko do Ciebie- jak znaczne były twoje problemy z koncetracja na paro? Czy wykonujesz jakis wysiłek intelektualny, który te zaburzenia przeszkadzają? Co do skali problemu: przeszkadzaja, czy uniemozliwiają? Czy rzeczywiście występują one z brakiem lęku tak, że można o nie paro obwinić. Pamiętam z czasów mojego zażywania paro w momencie zniknięcia lęków moja koncentracja i zdolności intelektu sie znacznie poprawiły, chociaż rzeczywiście jako tako koncetracja boska nie była ...
-
Wykończony-miotać w pozycji leżacej? Przypomina mi się taki sprośny kawał Lady- oj na depresję to lek bardzo dobry, bo wiadomo, wydzielają Ci się endorfiny, ale brak zainteresowania seksem to jest duża bariera..... Chyba że ogladniesz sobie The Mighty Mike albo poczytasz osławionego Greya.... Oxygen- Brak zainteresowania seksem może być pożyteczny- popatrz na tych wszystkich fizyków kwantowych ;>
-
Ech, tańczący, przedlużanie przyjemności u mężczyzn i w związku z tym opóźniony orgazm to cnota . Pamiętam jak w moim przypadku mogłam odczuwać tak samo nasiloną przyjemność mniej wiecej przez dwie godziny a orgazmu ani widu Co ciekawe, w czasie owulacji,rzeczywiście odczuwałam silniejsze niż wcześniej libido.
-
Damn, paroksetynka, kiedy zaczęlam się leczyć na lęki, całkowicie odmieniła moje życie :>. Od około 2-3 tyg od rozpoczęcia brania 20 mg calkowicie wyleczyłam się z uporczywej bezsenności-zamiast nieustannego nerwowego pobudzenia prowadzacego do natręctw czułam delikatne, przyjemne przymulenie które wprowadzało mnie w sen. Koncentracja zdecydowanie się poprawiła, i chociaż nie była na takim samym poziomie jak przed nerwicą, nauczyłam się tak uspokajać, że leki nie przeszkadzaly mi w mysleniu. I co wiecej, przez pierwszy rok kondycja intelektualna skoczyła mi nieźle, wróciło kreatywne myslenie które u siebie tk bardzo lubiłam . Co jeszcze zauwazyłam-zdecydowany zanik lęków społecznych! ( co można było tłumaczyc również wcześniejszą dość ntensywną psychoterapią). Czułam sie jednym słowem jak nowonarodzona do tego stopnia, że dziekowałam nerwicy, ze dzieki niej moglam całkowicie przewartościować moje życie. Przez calutki rok nie odczuwałam żadnych uporczywych objawów psychosomatycznych. Ale niestety do czasu.... po roku zażywania lęki jak na zawołanie wróciły, na początku w łagodnej formie, a teraz.... no cóż. Ale pomna pierwszych skutków zażywania paro po 4ech latach podwyższyłam sobie dawkę i optymistycznie spodziewam sie lepszych efektów.Pragnę knfa takego stanu ducha nawet za cene dozgonnego brania paro -- 05 gru 2012, 21:58 -- Damn, paroksetynka, kiedy zaczęlam się leczyć na lęki, całkowicie odmieniła moje życie :>. Od około 2-3 tyg od rozpoczęcia brania 20 mg calkowicie wyleczyłam się z uporczywej bezsenności-zamiast nieustannego nerwowego pobudzenia prowadzacego do natręctw czułam delikatne, przyjemne przymulenie które wprowadzało mnie w sen. Koncentracja zdecydowanie się poprawiła, i chociaż nie była na takim samym poziomie jak przed nerwicą, nauczyłam się tak uspokajać, że leki nie przeszkadzaly mi w mysleniu. I co wiecej, przez pierwszy rok kondycja intelektualna skoczyła mi nieźle, wróciło kreatywne myslenie które u siebie tk bardzo lubiłam . Co jeszcze zauwazyłam-zdecydowany zanik lęków społecznych! ( co można było tłumaczyc również wcześniejszą dość ntensywną psychoterapią). Czułam sie jednym słowem jak nowonarodzona do tego stopnia, że dziekowałam nerwicy, ze dzieki niej moglam całkowicie przewartościować moje życie. Przez calutki rok nie odczuwałam żadnych uporczywych objawów psychosomatycznych. Ale niestety do czasu.... po roku zażywania lęki jak na zawołanie wróciły, na początku w łagodnej formie, a teraz.... no cóż. Ale pomna pierwszych skutków zażywania paro po 4ech latach podwyższyłam sobie dawkę i optymistycznie spodziewam sie lepszych efektów.Pragnę knfa takego stanu ducha nawet za cene dozgonnego brania paro -- 05 gru 2012, 21:58 -- Damn, paroksetynka, kiedy zaczęlam się leczyć na lęki, całkowicie odmieniła moje życie :>. Od około 2-3 tyg od rozpoczęcia brania 20 mg calkowicie wyleczyłam się z uporczywej bezsenności-zamiast nieustannego nerwowego pobudzenia prowadzacego do natręctw czułam delikatne, przyjemne przymulenie które wprowadzało mnie w sen. Koncentracja zdecydowanie się poprawiła, i chociaż nie była na takim samym poziomie jak przed nerwicą, nauczyłam się tak uspokajać, że leki nie przeszkadzaly mi w mysleniu. I co wiecej, przez pierwszy rok kondycja intelektualna skoczyła mi nieźle, wróciło kreatywne myslenie które u siebie tk bardzo lubiłam . Co jeszcze zauwazyłam-zdecydowany zanik lęków społecznych! ( co można było tłumaczyc również wcześniejszą dość ntensywną psychoterapią). Czułam sie jednym słowem jak nowonarodzona do tego stopnia, że dziekowałam nerwicy, ze dzieki niej moglam całkowicie przewartościować moje życie. Przez calutki rok nie odczuwałam żadnych uporczywych objawów psychosomatycznych. Ale niestety do czasu.... po roku zażywania lęki jak na zawołanie wróciły, na początku w łagodnej formie, a teraz.... no cóż. Ale pomna pierwszych skutków zażywania paro po 4ech latach podwyższyłam sobie dawkę i optymistycznie spodziewam sie lepszych efektów.Pragnę knfa takego stanu ducha nawet za cene dozgonnego brania paro -- 05 gru 2012, 21:58 -- Damn, paroksetynka, kiedy zaczęlam się leczyć na lęki, całkowicie odmieniła moje życie :>. Od około 2-3 tyg od rozpoczęcia brania 20 mg calkowicie wyleczyłam się z uporczywej bezsenności-zamiast nieustannego nerwowego pobudzenia prowadzacego do natręctw czułam delikatne, przyjemne przymulenie które wprowadzało mnie w sen. Koncentracja zdecydowanie się poprawiła, i chociaż nie była na takim samym poziomie jak przed nerwicą, nauczyłam się tak uspokajać, że leki nie przeszkadzaly mi w mysleniu. I co wiecej, przez pierwszy rok kondycja intelektualna skoczyła mi nieźle, wróciło kreatywne myslenie które u siebie tk bardzo lubiłam . Co jeszcze zauwazyłam-zdecydowany zanik lęków społecznych! ( co można było tłumaczyc również wcześniejszą dość ntensywną psychoterapią). Czułam sie jednym słowem jak nowonarodzona do tego stopnia, że dziekowałam nerwicy, ze dzieki niej moglam całkowicie przewartościować moje życie. Przez calutki rok nie odczuwałam żadnych uporczywych objawów psychosomatycznych. Ale niestety do czasu.... po roku zażywania lęki jak na zawołanie wróciły, na początku w łagodnej formie, a teraz.... no cóż. Ale pomna pierwszych skutków zażywania paro po 4ech latach podwyższyłam sobie dawkę i optymistycznie spodziewam sie lepszych efektów.Pragnę knfa takego stanu ducha nawet za cene dozgonnego brania paro -- 05 gru 2012, 21:58 -- Damn, paroksetynka, kiedy zaczęlam się leczyć na lęki, całkowicie odmieniła moje życie :>. Od około 2-3 tyg od rozpoczęcia brania 20 mg calkowicie wyleczyłam się z uporczywej bezsenności-zamiast nieustannego nerwowego pobudzenia prowadzacego do natręctw czułam delikatne, przyjemne przymulenie które wprowadzało mnie w sen. Koncentracja zdecydowanie się poprawiła, i chociaż nie była na takim samym poziomie jak przed nerwicą, nauczyłam się tak uspokajać, że leki nie przeszkadzaly mi w mysleniu. I co wiecej, przez pierwszy rok kondycja intelektualna skoczyła mi nieźle, wróciło kreatywne myslenie które u siebie tk bardzo lubiłam . Co jeszcze zauwazyłam-zdecydowany zanik lęków społecznych! ( co można było tłumaczyc również wcześniejszą dość ntensywną psychoterapią). Czułam sie jednym słowem jak nowonarodzona do tego stopnia, że dziekowałam nerwicy, ze dzieki niej moglam całkowicie przewartościować moje życie. Przez calutki rok nie odczuwałam żadnych uporczywych objawów psychosomatycznych. Ale niestety do czasu.... po roku zażywania lęki jak na zawołanie wróciły, na początku w łagodnej formie, a teraz.... no cóż. Ale pomna pierwszych skutków zażywania paro po 4ech latach podwyższyłam sobie dawkę i optymistycznie spodziewam sie lepszych efektów.Pragnę knfa takego stanu ducha nawet za cene dozgonnego brania paro
-
Depresja może stanowić zaczątek dla lęków, jeśli pierwsza się pojawiła w historii ,,dewiacji" pacjenta. Możemy sobie wyobrazić pacjenta X, który cierpiał na depresję która bardzo boleśne naznaczyła się w jego życiu- otóż epizod depresyjny wspomina jako okres derealizacji, marazmu, smutku, myśli samobójczych. Po pewnym czasie, np zażywaniu okreslonego leku ( paroksetynka się kłania) znacznie mu sie polepszylo, jego jakość życia tak sie poprawiła, że wspomna okres depresji z pogardą, a przede wszystkim z lękiem. Po pewnym czasie zaczyna mu se pojawiać epizod nerwicowy, a objawy nerwicy występujące wtedy rodzą takie same uczucie jak przy depresji-derealizacja, smutek, marazm. Chociaż w zasadzie to lęki wywołały depresję nie ma tu mowy o wtórnej depresji, bo ona była pierwszą w porządku wyjaśniania. Gdyby depresja się nie pojawiła, nic nie byłoby przedmiotem lęku. No to własnie opisałam historię mojej choroby.... sweeet. -- 27 lis 2012, 14:44 -- Jak ja uwielbiam zgłębiać swoja psychikę, tworzyć teorie rozwoju swojej choroby.... hmmm musze się dla własnej przyjemności umówić na sesję z psychologiem :]
-
Beladin, u mnie też nieustanna nerwówka, a nie biorę Welbutrinu jak Ty ;/. Takim objawem wieńczy się moje 4-tygodniowe zażywanie buspironu i jeśli nazwać to poprawą, byłoby to dość niejednoznaczne. Owszem, koncentracja sie poprawiła, jednak lęki jak są tak są, pobudzenie rzeczywiście może przerodzić się albo w zacieklą walkę z lękami, albo nieustanną drażliwość i łatwość wywoływania sobie dość silnych objawów somatycznych. Dwa dni nie spałam bo tak mnie zęby napierdalały ;/ . Aha noi te hustawki nastroju, bujanie sie z euforii do paniki ;]
-
Eeeee nie Beladinie, chyba nie wyraziłam się jasno :> Wcześniejsze działania raczej były nakierowane na akceptację innych, czyli jak to ktoś powiedział-zostanie fotografem, żeby zyskać uznanie społeczne. W momencie początku terapii paro, doszłam do wniosku że rzeczywiscie, to samo w sobie mi sprawia przyjemność. Dopiero poźniej przyszły wymagania- czyli poszukiwanie akceptacji, może podziwu, jakiegos społeczego uznania. -- 18 lis 2012, 23:22 -- Homo sapiens- Live fast, die young, leave good looking corpse
-
Beladin, ja po prostu wiem co chcę osiągnać, a nie co muszę czy mam osiągnąć, a choroba mi w tym przeszkadza ( może dlatego, że doszłam do wniosku, że to Muszę osiągnąć) Co do neandertalczyków sie oczywiście mylisz bo jak widzisz ich cywilizacja wyginęła, a nasza dalej trwa . W tym tygodniu mija miesiac mojego brania buspironu, więc jak coś zaraportuję ;>. Niestety jak narazie czuje się tak samo jakbym go nie brała, z epizodami entuzjazmu, lekkiego zlagodzenia lęków i pozytywnego pobudzenia, gdze chce mi się cos konstruktywnego robić. Ale poprzedni tydzien był do dupy. Jesli ten lek ma zacząc działac, to pod względem stanu psychicznego albo ten będzie coraz lepszy, albo tak samo i nagle narodzę sie na nowo. Ale jak narazie cos nie chce mi sie w to wierzyć, pisząc po nastepnym ostrym napadzie lęku :/
-
Co to jest zadowolenie z procesu? Chyba poczucie, że ten proces jest progresywny, że stopniowo się uzyskuje to, co ma się osiągnąć. A to się osiąga poprzez wyznaczanie sobie poprzeczki- czyli również przez podnoszenie jej. Właśnie osiąganie tego co trudne i wydające się niemożliwym jest tym, co popycha naszą cywilizację do przodu beladinie- a napewn już Twój rodzaj męski. Bez tego czynnika nada spokojnie żulibyśmy sobie trawkę koło Neandertalczyków :>. Dobra, to takie pożytki w skali ogólnoludzkiej- a w skali jednostkowej? No cóż, mamy podstawowe prawa behawioryzmu- powtarzająca się łatwo osiągalna nagroda staje się dla osobnika mało atrakcyjna, dlatego musi sobie podwyższać trudność w osiąganiu nagrody. Beladinie mowisz o zwykłym procesie rekompensacji-wtedy wartość danej nagrody jest postrzegana instrumentalnie. Posiada ona taką samą wartośc co nagroda, która ma rekompensować i jej osiagnięcie służy jako ,,załatanie dziury". Ale gdyby nie mechanizm kompensacyjny, to wg Freuda nie powstała by sztuka, nauka, jakakolwiek teoria- hah, nawet teoria Freuda , więc też można to uznać jako progres, ale kosztem już czegoś.
-
1) Narazie nie zaproponował mi podniesienia dawki paro, ponieważ prz pierwszej wizycie po 4 latach brania paro zasygnalizowałam jedynie nasilenie się lęku antycypacyjnego i szukalam takiego leku/ połaczenia leków, ktore jakos ten lęk zniwelują :>. Ponieważ ten lęk antycypacyjny raczej utrudnia mi samorealizacje i spełnianie marzeń celów, następstwem niego jest depresja i brak wiary w siebie :). 2)A wiec z paroksetynką, tiaaaa... Na początku brania dawki był to dla mnie lek-cud- poczynając z wyleczenia z bezsenności, jak i pozbawienia mnie lęków które mnie gnębią. To, co było dla mnie kwestią ambicji, zachowania twarzy czy przymusu, stało się dla mnie przyjemnością- te czynności, którym towarzyszył lęk, stały sie źródłem mojej przyjemności. Tak jak wczesniej miałam poważne problemy z koncetracją, teraz- potrafiłam się szybko uspokajac a moja kondycja intelektualna wzrosła niemożebnie... taaaak :) Póżniej im bardziej zaczęłam sobie podnosić poprzeczkę w samorealizacji- lęki znowu się pojawiły- w postaci narazie utrudniającej, a teraz już niestety paraliżującej :>. Czy możliwe jest w ciągu 4-ech lat takie szybkie przyswyczajenie się do dawki? Teraz nie czuje jakby paro mi wogóle pomagała..... I ciekawe, takie odczucie pojawilo się własnie wtedy, kiedy zaczelam pomocniczo zażywać buspiron.... 3) Elfid- myśle że relacja między lękiem a depresją przybiera czasami postac błędnego koła. oczywiście że neurastenia jest efektem działania długotrwałego i silnego bodźca lękowego. Ale znajdowanie sie w stanie neurastenii również może pogarszać depresję- załóżmy że nerwica jest przeszkodą do osiągnięcia jakiegoś celu-jeśli ten ce zostanie przez nerwicę zniweczony- czujemy beznadzieję, brak satysfakcji, marazm, uczucie błędnego koła. Wydaje się nam ze taki stan pozostanie na zawsze. Zaczynamy sobie wmawiać że lęk sie znowu pojawi- i zazwyczaj od nowa. Błędne koło się toczy, a choroba zbiera swoje żniwo ;] -- 17 lis 2012, 01:00 -- 1) Narazie nie zaproponował mi podniesienia dawki paro, ponieważ prz pierwszej wizycie po 4 latach brania paro zasygnalizowałam jedynie nasilenie się lęku antycypacyjnego i szukalam takiego leku/ połaczenia leków, ktore jakos ten lęk zniwelują :>. Ponieważ ten lęk antycypacyjny raczej utrudnia mi samorealizacje i spełnianie marzeń celów, następstwem niego jest depresja i brak wiary w siebie :). 2)A wiec z paroksetynką, tiaaaa... Na początku brania dawki był to dla mnie lek-cud- poczynając z wyleczenia z bezsenności, jak i pozbawienia mnie lęków które mnie gnębią. To, co było dla mnie kwestią ambicji, zachowania twarzy czy przymusu, stało się dla mnie przyjemnością- te czynności, którym towarzyszył lęk, stały sie źródłem mojej przyjemności. Tak jak wczesniej miałam poważne problemy z koncetracją, teraz- potrafiłam się szybko uspokajac a moja kondycja intelektualna wzrosła niemożebnie... taaaak :) Póżniej im bardziej zaczęłam sobie podnosić poprzeczkę w samorealizacji- lęki znowu się pojawiły- w postaci narazie utrudniającej, a teraz już niestety paraliżującej :>. Czy możliwe jest w ciągu 4-ech lat takie szybkie przyswyczajenie się do dawki? Teraz nie czuje jakby paro mi wogóle pomagała..... I ciekawe, takie odczucie pojawilo się własnie wtedy, kiedy zaczelam pomocniczo zażywać buspiron.... 3) Elfid- myśle że relacja między lękiem a depresją przybiera czasami postac błędnego koła. oczywiście że neurastenia jest efektem działania długotrwałego i silnego bodźca lękowego. Ale znajdowanie sie w stanie neurastenii również może pogarszać depresję- załóżmy że nerwica jest przeszkodą do osiągnięcia jakiegoś celu-jeśli ten ce zostanie przez nerwicę zniweczony- czujemy beznadzieję, brak satysfakcji, marazm, uczucie błędnego koła. Wydaje się nam ze taki stan pozostanie na zawsze. Zaczynamy sobie wmawiać że lęk sie znowu pojawi- i zazwyczaj od nowa. Błędne koło się toczy, a choroba zbiera swoje żniwo ;]
-
Well, przemęczenie najczęsciej jest reakcja organizmu na duży stres- czyli w naszym przypadku na ataki lękowe. Cały organizm się odpręża, ale kosztem dużego uczucia zmęczena. Zdaje sie ze podczas lęku wystawiamy nasz organizm na ogromny wysiłek, wysiłek ucieczki, przed paradoksalnie czyms nieistniejacym .Takie same reakcje organizmu wystepują przy rzeczywistym strachu i przy lęku- bardzo adaptacyjne połączenie . Uczucie ciągłego zmęczenia i co za tym idzie zniechęcenia w terminologii psychiatrycznej zwany jest neurastenią Bierze się on z lęków Cytrynko :>. Co to buspironu, to tak jak mówił depas, przez pewien okres rzeczywiście czułam drobne pobudzenie, ale niestety pobudzeniu uległy również lęki, które w efekcie doprowadziły do neurasteni...... Hmmm parę słów o tym pobudzeniu pozytywnym jeszcze- pojawiło się nareszcie pobudzenie seksualne Beladin-obecnie paroksetynę biorę w dawce jednej tabletki od już czterech lat :>. I tak, biorąc pod uwagę narastajace nakladane preze mnie wymagania i odczuwane niedociągnięcia do tych wymagan, depresja sie u mnie mogła nasilić, ale przede wszystkim odczuwam nasilenie lęków..... :/