Zdecydowałam się odświeżyć ten wątek, ponieważ myślę, że ten problem może mnie dotyczyć. Do takiego wniosku doszłam dzisiaj
Jeszcze nie miałam czasu zagłębić się w wątek jednak mam nadzieję, że ktoś przeczyta mój post i jakoś się do niego odniesie.
Wychowywałam się w rodzinie w której ojciec był alkoholikiem. Jak byłam dzieckiem to czasami był agresywny i mnie bił. Jednak oprócz tego był raczej ok. Z kolei matka chcąc mnie chronić przed ojcem bardzo się mną opiekowała. Czułam jej miłość. Poza tym nie dopuszczała mnie do domowych obowiązków. W pewnym sensie traktowała mnie jak dziecko nawet kiedy miałam już kilkanaście lat. Pamiętam jak musiałam bronić mamę przed biciem ojca i jak uciekałyśmy razem z domu przed nim. Utworzyła się wtedy mocna więź między nami. Poza tym mama była z ojcem mimo tego, że ją czasami bił i mimo tego, że pił.
Skutkiem mojego dzieciństwa jest to, że wydaje mi się, że w miłości powinno być zatracenie siebie dla innej osoby. Może to dlatego, że zbyt mocno czułam miłość mamy a może dlatego, że widziałam, że jest z ojcem mimo tego jak ją traktuje.
Ja sama też się zatracam w związkach, bo uważam, że tak powinnam. Poza tym jestem bardzo niezdecydowana, boję się sprawić komuś bliskiemu ból nawet jeśli wiem, że jeśli tego nie zrobię to będę cierpieć.
Od pewnego czasu matka nie interesuje się mną za bardzo i czasami źle mnie traktuje, co niedobrze znoszę, bo jestem przyzwyczajona do czegoś innego.
Jaką macie na to radę? Rozumiem, że psychoterapię ale może ktoś ma swoje spostrzeżenia lub jest w podobnej sytuacji?