Witam wszystkich serdecznie. Zacznijmy od początku. Otóż moja historia zaczyna się od Wenlafaksyny, było to ponad 3 lata temu kiedy trafiłam do psychiatry już jako na wpół nie istniejąca psychicznie osoba. Gdyby nie ten lek nie byłoby mnie teraz. Mogę powiedzieć, że uratował mi życie. Po niespełna roku od pierwszej tabletki - odstawiłam, wszystko było cudownie. Niestety mój koszmar powrócił za jakiś czas i tak na początku października tego roku po raz 3 zaczęłam kurację Venlectine, zawsze było to niezmiennie 37.5 mg. 3 miesiące zażywania, wiadomo poprawa, wielkie nadzieje na przyszłość, że znów wszystko wróci do normy aż tu nagle BUM! - dostałam masakrycznej pokrzywki tydzień temu zaledwie. Pierwsze podejrzenie na Wenlę, pod kontrolą lekarza odstawiłam nagle, niby trochę lepiej - pokrzywka mniej intensywna, ale nadal się utrzymuje. Niby, ciężko mi było obiektywnie to stwierdzić ponieważ, zażywałam leki na alergie, ponieważ bąble, świąd i pieczenie były nie do zniesienia, całe ciało mnie paliło żywym ogniem! Nie mam pewności czy to rzeczywiście wina tego leku. Jako, że idą święta wspólnie z moją Panią doktor uzgodniłyśmy, że tymczasowo dostanę Citabax 10mg rano (ponieważ po nagłym odstawieniu wróciły lęki i natrętne myśli). Po świętach znów będziemy próbować z Wenlą. Mam głęboką nadzieję, że to jednak nie jest jej wina, chwalę ją sobie i nie chciałabym zmieniać jej na nic innego. W zasadzie to mam kilka pytań: W zasadzie bardzo się martwię co mojego stanu nie poprawia, bo nie wierze w inne leki niż Wenlafaksyna która uratowała mnie przez przykrym końcem. Czy ktoś z Was przechodził z Wenli na Citalopram ? no i jakie wrażenia ? Powiem szczerze, że chyba najbardziej z tego wszystkiego obawiam się dostania PSSD no i jak jest z apetytem, Wenla skutecznie mi go zmieszała co było jej wielkim plusem, cierpię też na zaburzenia odżywiania.