Kilka ładnych wierszy Agnieszki Osieckiej:
Marzenie o lataniu
Zrobię skrzydła, polecę jak ptak, nad dachami!
...Ach, wzbić się,
unieść wysoko, wysoko ramiona,
o tak,
i płynąć, frunąć,
o tak, o tak,
nad ziemią koloru jastrzębia.
Panem być,
szatanem być,
nie dotykać niczego,
z lotnych obłoków drwić,
ziemię odrzucić jak wielki kapelusz,
frunąć, płynąć, żyć!
Wzbić się, unieść wysoko, wysoko ramiona, o tak,
i płynąć, frunąć nad ziemią koloru jastrzębia...
Aniołem być,
sokołem być,
gardzić błotem i złotem,
białe powietrze pić.
O tak, o tak, płynąć, frunąć, szybować
nad ziemią koloru jastrzębia...
Unieść się,
wywyższyć się,
w niebie kołysać się,
spotkać Go,
ominąć Go,
nie pokłonić się w locie i nie opaść na dno,
ziemię odrzucić jak wielki kapelusz i gnać i gnać i gnać!
Modlitwa szalonej Bronki
Boże łagodny,
opiekunie dziecinnych pokoi,
Boże bezdomny,
powiedz mi, co to tak boli?
Wysłuchaj moich szeptów i jęków
i wyjmij mnie z ramion obłędu.
Ja cię widziałam w oczach rumianków,
słyszałam cię w ptasich rozmowach,
czemu moja miłość pękła jak szklanka
ze śniegu wybucha pożar?
Ty mnie uczyłeś zbierać kasztany,
nastawiać bezsenne zegary...
Ja nie chcę o Boże,
ja nie chcę do mamy!
Najgorsi
Najgorsi są ci wrażliwi.
Co oni z nami robią -
z ludźmi o grubej skórze,
grubszym groszu,
zdrowym sercu,
żelaznej woli,
stalowych nerwach
i wiecznym śnie sprawiedliwych...
Zabiegi
Operacja wyrwania języka
bywa bolesna,
lecz przeprowadzona w normalnych warunkach
przebiega zazwyczaj pomyślnie
i już po kilku godzinach
zostaje tam zaledwie biała kropka.
Operacja wyrwania skrzydeł
znajduje się jeszcze
w stadium eksperymentu.
Mamy za sobą
kilka udanych prób,
zdarzają się jednak (również) nieszczęśliwe wypadki.
Operacja wyrwania serca
przeprowadzona w normalnych warunkach
jest całkowicie bezbolesna.
Trwa od dwóch do trzech minut.
Zostaje po tym blizna,
zwana również świętym spokojem.
Umrzeć z miłości
Chociaż raz
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby się później chwalić znajomym,
że to bywa.
Że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości.