kurczę, ja mam poważny problem i nie wiem co robić. Może mi coś doradzicie. Podejrzewam, że mój ojciec jest chory psychicznie, ale nigdy się nie badał. Mniej więcej od kilku lat codziennie mamy w domu awantury o kurz na szafce, brudną podłogę i tym podobne bzdety. Jest pedantem, ale to chyba nienormalne, że rzuca się, krzyczy o takie drobiazgi. Nie da się z nim porozmawiać, bo od razu uważa, że pyskujemy, chcemy go zaatakować. I jest wtedy jeszcze gorzej. Moja matka jest słaba, może tylko płakać nad tą sytuacją, nie podjęła nigdy żadnych kroków. Moje rodzeństwo się nie odzywa. Tylko ja jako najstarsza córka próbuję sobie radzić, nie przejmować się, ale nie da się. Ja już nie wytrzymuję ciągłego krzyku, wracanie do domu za każdym razem jest jak męka. Widzę jak to mnie niszczy od środka. Nie mogę się wyprowadzić, zresztą nie chciałabym zostawiać z nim reszty rodziny. I jego też mi szkoda. Chciałabym, żeby było jakoś lepiej. Nie rozwiodą się do pewne, a gdybym ojcu wspomniała, że powinien pójść do psychologa/psychiatry to nie chcę wiedzieć jakby zareagował. Sytuacja bez wyjścia. Może macie jakiś pomysł?