Skocz do zawartości
Nerwica.com

oliwkazp

Użytkownik
  • Postów

    69
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia oliwkazp

  1. Cholera no, strasznie mnie to męczy.... Od roku biorę wenlafaksyne i już się do niej przyzwyczaiłam, bardzo dobrze ja toleruje w przeciwieństwie do innych leków.... Ale lekarz chce mi zmienić, w ogóle chcemi poprzepisywac różne leki (na sen, na rozluźnienie mięśni), ę ja nie chcę Boję się przeokrutnie i od razu wmawia sobie skutki uboczne. Jak z tym walczyć? Da się to jakoś pokonać? Dodam, że nigdy nie miałam z tym problemu, bralam wszystko co mi dali, nic mi się nie działo. A teraz jest inaczej, reaguje negatywnie, nie wiem czy to moja psychika czy rzeczywiście zła tolerancja...
  2. A czy taka sytuacja, jak szybka i nieoczekiwana przeprowadzka jedynej przyjaciółki może wywołać PTSD? Ja to strasznie przeżyłam, pamiętam że pisałam do niej i dzwoniłam a ona mnie totalnie olała. Od tego dostałam depresji i zaczęły się wszystkie moje problemy, minęło już 10 lat a ja wciąż się z tym nie pogodziłam, brakuje mi jej, izoluje się od społeczeństwa. Wtedy czułam tak jakby ona po prostu umarła, nie mogę się pogodzić z tym, że mnie tak po prostu zostawiła, wszystko robiliśmy razem, porzuciłam dla niej wszystkich swoich znajomych. Myślicie, że to może właśnie główna przyczyna mojej choroby?
  3. Ja też mam coś podobnego Większość ludzi wydaje mi się nudna i nie chce mi się z nimi gadać i wtedy w ogóle nie reaguje na to, co mówią.... Natomiast jeśli przebywam z kimś kogo lubię to jest zupełnie inaczej.
  4. oliwkazp

    Pomocy :(

    Jakoś udało mi się zasnąć, ale czuję się strasznie, mam mięśnie jak z ołowiu, mam wrażenie że ważę tonę... I ta sztywność... Do tego non stop mi niedobrze, postaram się jeszcze zasnąć, Zmieszana dziękuję za zainteresowanie
  5. oliwkazp

    Pomocy :(

    Na razie siedzę, trochę się uspokoiłam ale jestem cała zesztywniala, nie mogę się ruszyć.... Dlatego dzwoniłam na pogotowie bo nie mam jak dojechać do szpitala Jakoś się przemęczę
  6. oliwkazp

    Pomocy :(

    Ciągle próbuje wziąć głęboki oddech i nie dam rady i ta sztywność postępuje.... Macie tak?
  7. oliwkazp

    Pomocy :(

    Strasznie źle się czuję, dzwoniłam właśnie na pogotowie i zostałam potraktowana jak śmieć Mniejsza o to, czy ma ktoś z was takie ciągle napięcie mięśni (wszystkie plus głowa, twarz, dlonie), mam tak spięte mięśnie że ciężko mi się oddycha... muszę co chwilę łapać powietrze, czuję jakie mięśnie głowy i karku mam spięte, normalnie się nie ruszają!!!! Są sztywne jak struna.... Wzięłam 25 mg hydroksyzyny ale nic nie puszcza...kreci mi się w głowie, cała się trzese i jest mi niedobrze, co mam robić? Jak sobie z tym poradzić? Nie mogę się uspokoić, ciągle płaczę pomocy
  8. Czy jest tu ktoś kto choruje na to? Muszę z kimś pogadać.... :-(
  9. Haha! Ja też tak mam a zawsze byłam twarda i jak koleżanki beczaly na komediach romantycznych to ja się śmiałam A teraz becze non stop, byle gó*** za przeproszeniem i już łzy i w ogóle. Jak kiedyś oglądałam te sekrety lekarzy to ryczalam na każdym oddcinku! Widzę na reklamie placzącą mamę bo jej syna zabili - od razu płacz. Zwierzęta też mnie rozczulają i gdyby nie moi rodzice to miałabym chyba w domu zoo. Dodam, że kiedyś się połowy z nich bałam i nie lubiłam za bardzo a teraz masakra...
  10. Ja tak mam bardzo często, ale w moim przypadku nie ma to w ogóle z nadciśnieniem związku, w ogóle z niczym nie ma związku tylko z psychiką.
  11. Byłam u dwóch psychiatrów w ciągu tego miesiąca, dostałam leki (najpierw Paroksetyne a potem wenlafaksyne) pomimo, że kiedyś je już brałam i tolerowalam dobrze tak teraz totalnie po nich wariuje. Po obydwu czułam się jak po przedawkowaniu adrenaliny, teraz biorę tylko spamilan i doraźnie hydroksyzyne i czuję się spokojniejsza, ale mam Napieciowe bóle głowy które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, czuję się zestresowana i momentami przerażona, w ogóle masakra. Kolejna wizytę muszę ustalić u innego lekarza, ale ciężko w mojej miejscowości o dobrych specjalistów. Na terapię nie będę nawet w stanie dojeżdżać więc póki co się mecze w domu...
  12. Tak szczerze go nienawidzę, nienawidzę tego co się w nim i ze mną teraz dzieje. Założyłam tu konto w 2012 i wtedy opisywałam swoje problemy po raz pierwszy. Były zupełnie inne, niż teraz a wtedy wydawało mi się, że świat się wali. Od tamtego czasu bardzo dużo się zmieniło, ja się zmieniłam chyba pod każdym względem. Zmieniła się moja osobowość, mój wygląd, samopoczucie, postrzeganie świata. Wtedy myślałam, że już nie może być gorzej.... W sumie leczę się już prawie 7 lat. Na przełomie 2008/2009 przeszłam ciężką depresję, następnie załamanie nerwowe (ciężki okres). Zaczęłam się leczyć i po jakimś czasie objawy zniknęły i poczułam się znowu szczęśliwa i pełna życia. W 2011 wyjechałem do Anglii, początki były ciężkie, ale jakoś dałam radę, zaczęłam kurs angielskiego, potem praca... Moje problemy powróciły, zaczęłam cierpieć z powodu samotności i wyobcowania (to w sumie było przed znalezieniem mojej pierwszej pracy) i powodowało, że pragnelam wrócić do kraju, ale wszyscy mnie namawiali, żebym została więc dałam sobie szansę i zostałam (nie żałuję mimo wszystko). Moje stosunki z siostrą u której mieszkałam były dość napięte i powinnam była się wyprowadzić, nie zrobiłam tego bo tak naprawdę nie byłam gotowa na samodzielność, jestem życiowym nieudacznikiem i chyba nigdy się to nie zmieni. Mój stan psychiczny był na tyle ciężki, że w 2014 wróciłam do Polski. Byłam załamana, bo tak bardzo nie chciałam wracać W Polsce oczywiście jak to w Polsce, ciężkie życie, ludzie dookoła zdolowani.... Co mnie nie dziwi. Po powrocie do Polski już marzyłam o kolejnym wyjeździe do Anglii. Mój stan psychiczny nie pozwalał na podjęcie pracy więc zaczęłam udzielać korepetycji z angielskiego, potem otworzyłam działalność gospodarczą, wszystko szło pięknie, ale jednak samopoczucie dawało w kość. Zapisałam się na terapię, w międzyczasie pobralam jakieś pożyczki i wpadłam w szał zakupów i gier hazardowych... Większość moich pieniędzy poszła właśnie na ten cel. W maju 2015 postanowiłam wyjechać po raz kolejny do Anglii. Czułam się już znacznie lepiej i pewniej, ale znowu poczułam, że coś jest ze mną nie tak. Miałam problemy ze znalezieniem pracy przez swoje lęki, znalazłam jedną w sklepie odziezowym, ale zwolnilam się po dwóch tygodniach z powodu silnych lęków. Potem już było coraz gorzej, moja siostra zaczęła mnie traktować jak śmiecia. Całymi dniami płakałam, wtedy miałam wsparcie ze strony znajomych (całe szczęście!) i wtedy właśnie zblizylam się do jednego przyjaciela i jesteśmy razem. On jest tak naprawdę jedynym pozytywnym aspektem w moim życiu. Cały czas się zastanawiam co we mnie widzi, ja siebie nie znoszę i nie mogę patrzeć w lustro a on ze mną jest i prawi komplementy itd. i nie przeraża go to wszystko. Moim problemem był brak chęci do życia, do pracy. Zwłaszcza po kolejnym powrocie do Polski, jestem z powrotem od listopada zeszłego roku i z dnia na dzień było coraz gorzej, podświadomie czułam, że to się nie skończy dobrze. Jakiś miesiąc temu zaczęłam się źle czuć, bolała mnie głowa, miałam lekkie ataki paniki natomiast 3 tygodnie temu dostałam silnego ataku, zaczęły się dziać ze mną dziwne rzeczy... I od tamtego czasu non stop mam bóle głowy, ogólnie bóle mięśni... Całymi dniami śpię i płacze. Miewam lepsze i gorsze momenty, ale czasami nawet się śmieje i mam pozytywne myśli... Ale dziś jest ten gorszy dzień, kiedy znowu dopadly mnie lęki, strach, złe samopoczucie... Nienawidzę tego uczucia, kiedy wszystko cię boli, czujesz się tak beznadziejne ze nie chce ci się żyć, ten lęk przed tym co się z tobą dzieje, przed przyszlością... Wiesz, że kiedyś będziesz musiał stawić czoła życiu i z jednej strony tego chcesz, ale z drugiej bardzo się tego boisz... Nawet nie wiesz, czy się jutro rano obudzisz... Cierpisz i nic z tym nie możesz zrobić Z jednej strony chcesz wstać i iść przed siebie, robić coś, pracować... ale nie możesz, bo nie czujesz się na siłach. I wegetujesz, a życie ci przecieka przez palce... Musiałam się wygadać...
×