Skocz do zawartości
Nerwica.com

internalcharm

Użytkownik
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez internalcharm

  1. Źródłem zaburzeń nerwicowych mogą być konflikty wewnętrzne Nerwice są chorobą emocji. Ich głównymi objawami są lęk, egocentryzm, objawy wegetatywne oraz zagubienia się w rzeczywistości. Wyrażają się w uczuciu stałego znużenia, obniżonego poczucia własnej wartości, nadmierną pobudliwością nerwową, obniżeniem nastroju, szybkim wyczerpywaniem się oraz nadwrażliwością na bodźce zewnętrzne. Pojawiają się zaburzenia snu, subiektywne poczucie osłabienia pamięci, bóle i zawroty głowy, dolegliwości układu krążenia i układu pokarmowego, czasami również występują trudności seksualne. Wywoływane są najczęściej nieświadomymi konfliktami wewnętrznymi, wrodzonymi czynnikami osobowości, a zwłaszcza urazem psychicznym o różnej głębokości i natężeniu. Reakcję nerwicową mogą powodować konflikty emocjonalne, niepowodzenia uczuciowe, w pracy i w szkole. A czym jest emocja? Według Słownika Języka Polskiego są to "silne odczucia wywołane jakąś sytuacją"; Odczucia odznaczające się subiektywizmem bo przecież są one reakcją na bodźce przekazywane za pomocą zmysłów. Nie chcę w tym miejscu poruszać tematu uwarunkowań zewnętrznych mogących mieć wpływ na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne bo po pierwsze-tak na prawdę moja wiedza na ten temat jest znikoma,a po drugie-nie o tym chciałam pisać. Wśród osób cierpiących chociażby tak jak i ja na osobowość anankastyczną(NN w zestawie gratis) znana jest jednak teza mówiąca o tym,że często przyczyny zaburzeń lękowych zamknięte są w dziecięcym pokoju. Analizując ot tak-powierzchownie swój dotychczasowy przebieg życia doszłam do wniosku,że teza ta nie jest wcale taka głupia:) Byłam wymarzona zarówno przez mamę i tatę jak i przez starszych braci. Już w chwili przyjścia na świat stałam się ich ukochaną,najpiękniejszą i najmądrzejszą księżniczką. Rozpieszczana na każdym kroku nie tyle prezentami co czułością,troskliwością i opiekuńczością. Mianowana pępkiem rodzinnego ogniska.Mijały dni,tygodnie,lata. Okazało się,że Bóg nie pożałował mi ani urody ani talentów. Byłam wzorową uczennicą poruszającą się jak baletnica w tańcu. Byłam jedną z najlepszych. Ale nigdy nie byłam najlepsza... System motywacyjny jaki obrano względem mnie okazał się zgubny. Porównywanie mnie do innych,wmawianie mi(nie twierdzę,że świadome),że jeżeli bardziej się postaram osiągnę wszystko co zechcę,krytykowanie najmniejszych niepowodzeń zapominając o sukcesach sprawiło,że jestem w miejscu w którym jestem. Obudziło to we mnie swoistego rodzaju bunt,który tylko zaognił cierpienie wewnętrzne... Bo ta czułość,troskliwość,opiekuńczość którą zewsząd mnie otaczano sprawiła,że nie byłam wstanie odciąć metaforycznej" emocjonalnej pępowiny" szczególnie w stosunku do mamy,której przecież zawdzięczam życie,opiekę i wychowanie. Stała się ona moim mentorem,a każde jej słowo było wręcz święte. Tak więc starałam się być idealna w oczach mojej mamy co z roku na rok stawało się coraz trudniejsze. Dlaczego? Bo wraz z rozwojem fizycznym dojrzewałam psychicznie,stawałam się odrębną jednostką kreującą swój własny wizerunek otaczającego nas świata,swój własny system wartości. I nie koniecznie był on identyczny z tym co wpajali mi rodzice. Próbowałam postępować zgodnie ze swoim kodeksem co oczywiście budziło w domu niezadowolenie i narastającą falę krytyki. Odczuwałam złość a wraz z nią...wyrzuty sumienia. I tak się zaczęło. Jestem teraz na etapie"być albo nie być". Nie wiem kim jestem i choć świadomie nie chcę być idealna( to takie nudne;p) to podświadomie do tego dążę. Samoakceptacja? Tak,znam to słowo,oczywiście że znam.Ale tylko i wyłącznie w teorii. Dzisiaj mężczyzna mojego życia a zarazem najlepszy i najwierniejszy przyjaciel stwierdził "za szybko wszystkim wybaczasz". Dlaczego więc nie jestem wstanie wybaczyć sobie? Tej zapiekanki,która dzisiaj nie do końca idealnie mi wyszła. I pozycji którą przybrałam na zdjęciu niezgodnej z moim wyobrażeniem. Właśnie... Wyobraźnia! Czyli"zdolność tworzenia w myślach rozmaitych obrazów,historii,itp". Czy mój problem nie działa właśnie na takiej zasadzie? Moja wyobraźnia jest zdecydowanie wybujała na poziomie podświadomości natomiast świadomość jest w nią uboga. Będę się starać wyrównać te proporcje;) Ktoś zadał mi ostatnio proste pytanie na które odpowiedz okazała się bardzo skomplikowana: Co to znaczy że twoja wyobraźnia jest wybujała na poziomie podświadomości a świadomość jest w nią uboga? Odp:Podświadomość czyli wg psychologi Junga cień personalny to obszar psychiki tożsamy z nieświadomością. Jest to stłumione,wyobcowane"ja".W moim przypadku to moje "gorsze ja" posiada całą gamę różnorakich wad kształtujących zalążki myśli z których w rezultacie powstają całe obrazy i historie. Brak wiary w siebie i swoje możliwości nie jest moim zdaniem ani impulsem ani myślą choćby nie wiem jak bardzo była ona złożona ,ale skomplikowanym procesem. W jego skład wchodzą właśnie zarówno obrazy dostrzegane w przeszłości za pomocą naszych zmysłów( wszystko to co słyszeliśmy, widzieliśmy itd) jak i wytwory naszej podświadomej wyobraźni. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z tego,że zanim w jego głowie pojawi się myśl " nie uda mi się" bądź "nie dam rady tego zrobić" w podświadomości jest już historia w której to działanie podjął i skończyło się ono niepowodzeniem. Te obrazy i historie docierają do naszej świadomości już jako myśl a nawet odważyłabym się powiedzieć-przekonanie. Stwierdziłam,że zasoby mojej świadomej wyobraźni w porównaniu z wyobraźnią cienia personalnego są ubogie, bo skoro mimo namacalnych faktów,że nie jestem taka "be" nie jestem wstanie przełamać sposobu postrzegania siebie to znaczy,że wizualizacje których dokonuję w pełni świadomie są mniej przekonywujące;p No to koniec mędrkowania z mojej strony:P
  2. Kiya, to wszystko w ramach przyjętej przez mnie w wieku 15 lat tezy,że aby zatrzymać przy sobie mężczyznę trzeba być dla niego po części matką, przyjaciółką, kumpelą i dziwką( nie dosłownie oczywiście:) Się sprawdza:) Moje kochanie trwa przy mnie od 10 lat;p
  3. Lepsze to niż tani podryw typu: "On-Bolało? Ona-Ale co? On-Kiedy spadałaś z nieba?" Ostatnio próbował mnie poderwać ok 40-letni facet twierdząc,że przeze mnie musi opierniczyć swoją matkę. Zaintrygowana zapytałam się więc dlaczego,a on na to "że mnie tak wcześnie urodziła" Panowie,zastanówcie się czasami;p
  4. A ja wręcz przeciwnie! Bardzo dawno nie jadłam i chciałam zrobić ,tyle że trochę za bardzo zagęściłam... Kur..,łyżką się nie dało ruszyć:/:D Ale pocieszam się,że zupa rosołowa i ziemniaczane "kiełbaski" wyszły mi pyszne! No,ale z drugiej strony...cholera! To miał być zestaw obiadowy z groszkiem:/:/:/ Idę zaraz sprzątać albo prasować,żeby rozładować napięcie:p
  5. internalcharm

    S E K S ;)

    "Według Platona, u zarania dziejów istniały tylko istoty dwupłciowe, które w niczym nie przypominały dzisiejszych kobiet i mężczyzn. Jedna szyja podtrzymywała jedną głowę o dwóch twarzach, z których każda patrzyła w innym kierunku. Były niczym bracia syjamscy zrośnięci plecami. Miały dwa narządy płciowe, cztery nogi i cztery ręce. Lecz pewnego dnia zazdrośni bogowie zdali sobie sprawę, że czterorękie stworzenie jest zadziwiająco pracowite, że dwie pary oczu nieustannie czuwają i trudno podejść je podstępem, cztery nogi bez większego wysiłku mogą długo stać i daleko zajść. Ale najgorsze było to, że istota obdarzona zarówno męskim, jak i żeńskim narządem płciowym była samowystarczalna w rozmnażaniu. Wtedy Zeus, władca Olimpu, rzekł: "Mam pomysł, jak odebrać moc tym śmiertelnikom". Cisnął piorun i rozpłatał owo stworzenie na pół. Tak narodzili się kobieta i mężczyzna. Wprawdzie liczba ludności na ziemi się podwoiła, ale jednocześnie ludzie poczuli się słabi i zagubieni. Odtąd musieli przemierzać świat w poszukiwaniu swej utraconej połowy, w poszukiwaniu czułego uścisku, w którym mogliby odnaleźć dawną moc, umiejętność obrony przed podstępem, odporność na zmęczenie i wytrwałość w pracy. I ten uścisk, w którym dwa ciała zlewają się na powrót w jedno, nazywamy dziś seksem. - Czy to jest prawdziwa historia? - Tak twierdził Platon." I nie ma to tamto Panowie:D
  6. Tak! Zdecydowanie wkurzył mnie groszek z marchewką!!!
  7. Co mówią? Toś mnie zaintrygował;p Bo i ja mam zawsze zimne dłonie i stopy;) Ale wydaje mi się,że ma to związek raczej z krążeniem aniżeli z seksualnością
  8. Slow motion Mniaaam! A próbowałaśhttp://www.smacznaherbata.pl/image.php?c/1/w/650/h/650/woh/0/data/offer/1/00000418/432/GhBVcGFBcFGkCTFEFbSR.jpg Pychotka!:)
  9. internalcharm

    Zwierzę/roślinka

    Jeżeli chodzi o zwierzę to zdecydowanie moim faworytem jest wielbłąd!!! Czy mogę się z nim utożsamić? Moim garbem są różnego rodzaju "dziwactwa",ale to przecież one stanowią o moim uroku;p Tak jak i on piję dużo wody i uwielbiam pozować do zdjęć http://twojepc.pl/html/fotka_z_wakacji/DSCF0320.jpg -- 03 cze 2012, 09:58 -- A jeżeli chodzi o roślinkę jest nią słonecznik:) Idealna tonacja energicznej żółci z mroczną czernią http://swiat-obrazkow.pl/obrazy/3/110/slonecznik_na_czarnym_tle.jpg
  10. http://www.papilot.pl/ludzie/9212/6letni-plywak-nie-ma-nog-i-reki.html Pokaż mi czym jest szczęście
  11. I bardzo dobrze:)! Cholerny nałóg;p Odchudzam się,ale zamiast 2l wody dziennie wypijam czasami nawet 7 kaw:D Trzeba nad tym popracować!
  12. A oto mój plan: 1.Zmienić lekarza na innego,któremu wreszcie zaufam. I zacząć brać leki OD POCZĄTKU.( Sfrustrowana brakiem poprawy po ok 7 latach leczenia zrezygnowałam z pomocy specjalisty...GŁUPOTA!!!) 2. Zapisać się na psychoterapię( wskazana jest mi terapia długoterminowa). 3.Przeczytać wszystkie pozycje jakie mam w domu( np. "Możesz uzdrowić swoje życie" itp.) 4.Opanować sztukę afirmacji,medytacji oraz zapisać się na jogę. 5. Wydalać z siebie wszystko co negatywne(myśli,emocje,przeżycia) wraz z potem. 6. Zaufać Bogu. 7. POLUBIĆ SIEBIE!!!
  13. zbyt mocna kawa,którą zrobiłam i którą właśnie piję. Zawsze kawkę robi mi mój ukochany więc wyszłam z wprawy;)
  14. Choć jest dopiero 08:45 na mojej twarzy już widnieje uśmiech. Dziś wstałam wcześniej od mojego misiaczka i mogłam spokojnie spojrzeć na niego gdy sobie tak spokojnie,słodko śpi. Równie przyjemne było muśniecie go ustami w policzek i jego czułe mruknięcie przez sen gdy poczuł delikatny pocałunek;p
  15. Znalazłam się tutaj,ponieważ mam wielkie ambicje i niezniszczalne marzenia. Plany co do przyszłości zarówno tej bliskiej jak i plany dalekosiężne. Jednak wszechogarniająca mnie niemoc uniemożliwia mi podjęcie jakiegokolwiek działania. A może po prostu podświadomie tego nie chcę? Bzdura! Leczyłam się zarówno farmakologicznie jak i poprzez psychoterapię. W tym drugim przypadku szybko stchórzyłam,było mi za ciężko zmierzyć się z tym "gorszym jestestwem"... Ale już jestem gotowa!!! Zarejestrowałam się do psychiatry po dłuższej przerwie. Leki może i nie zlikwidowały drzemiącego we mnie problemu,ale otępiały go na tyle bym mogła każdego dnia odkrywać w sobie coś nowego,dokonywać autoterapii. W tym momencie jestem zbyt nerwowa,płaczliwa i pretensjonalna by w ogóle w jakikolwiek sposób skupić się na analizie. Inna sprawa to taka,że teraz już wiem,iż sama nie wygram. Poszczególne bitwy-może. Ale szala zwycięstwa w wojnie o mnie przechyla się raczej ku przegranej. Potrzebna mi psychoterapia. Postanowiłam zacząć działać. Kompulsywne obżeranie się dodało mi kilka(naście) cm tu i ówdzie. Chcę schudnąć. I nie zatruwać swojego ciała nikotyną. Wystarczy,że mój umysł zatruty jest natrętnymi myślami. I zadbać o siebie bo odgrywanie wiedźmy w realnym świecie nigdy nie było moją aspiracją. Skrzywdziłam,zawiodłam bliskich niejednokrotnie i bardzo dotkliwie. Czasu nie cofnę,oj nie;( Ale postaram się im to wszystko wynagrodzić miłością i troską. Powrócę do swoich dawnych pasji,zajmę się czymś innym niż tylko użalanie się nad sobą . Gnuśność nie jest dobra;) Rzuciłam studia,ale patrząc wstecz i analizując swój wybór dochodzę do wniosku- stać Cię na więcej. Ale najpierw muszę znaleźć pracę żeby te studia opłacić( bo dzienne ze względu na mój wiek już odpadają) i mieć jeszcze czas na spotkania z psychologiem. Liczę,że otrzymam od Was kochani wsparcie bo bardzo tego potrzebuję. Rodzice,rodzeństwo a przede wszystkim mój książę z bajki(który trwa przy mnie już prawie 10 lat) a także najbliżsi przyjaciele starają się mnie zrozumieć. I nie wychodzi im to tak źle bo mężczyzna mojego życia sam cierpi na lekką nerwicę lękową a przyjaciółka w tym roku broni się na kierunku psychologia ogólna;) Ale wydaje mi się,że nerwicę natręctw myślowych zrozumieją dobrze tylko Ci,którzy sami jej doświadczyli. Z góry dziękuję i obiecuję,że i ja postaram się być dla Was wsparciem i ukojeniem,że zatroszczę się każdym Waszym zmartwieniem;)
×