Właśnie tak, bo wszystko zależy od tego, jaką przyjmiemy definicję"człowieka" albo "osoby", może też jak zdefiniujemy "być osobą, człowiekiem", a to jest problem filozoficzny. Nie znaczy to, że nie ma on znaczenia - ma, i to ogromne.
Z jednej strony odrzucenie argumentów religijnych wszystko upraszcza, z drugiej komplikuje. Jeżeli zanegujemy czynnik boski, zewnętrzny, który nadaje godność zarodkowi na mocy swojego specjalnego prawa, „godność” zarodka staje się problematyczna, nawet jeśli uznamy istnienie prawa naturalnego. Może to być wygodne, ale jak dla mnie bez tego wszystko się sypie - bo czemu wtedy nie podporządkować rozrodczości człowieka, tak jak w Chinach, względom pragmatycznym, ekonomicznym itd.? Tylko że mi się na przykład nie podoba sytuacja, w której do człowieka będziemy podchodzić jak do zwierzęcia hodowlanego - czyli wybierać płeć (przez aborcję niepożądanej płci), manipulować przy genach, wybierać najsilniejszy zarodek przy in-vitro itd. Wyobrażam sobie świat, w którym ktoś np. ustawowo będzie określała liczbę dozwolonych dzieci i kto je może mieć - koszmarne.
wybierać płeć?
chyba w jakiś filmach sf
a to że najsilniejszy zarodek przy in vitro to brutalne prawa natury
a manipulacja genami to puki co też sf
mam nadzieję że kiedyś będzie można faktycznie zmieniając kod uniknąć chorób dziedzicznych