Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zośka

Użytkownik
  • Postów

    81
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zośka

  1. Kochana w zupelnosci Cie rozumiem. Te oczekiwanie na wiadomosc i jego milczenie jest przybijajace i straszne. Mialam dokladnie tak samo przez pewien czas, jednak wreszcie dotarlo do mnie ze go nie potrzebuje, przeciez i tak my nie jestesmy dla siebie. Potrzebujesz teraz wsparcia bliskich Ci osob. Jednak wiedz, ze tutaj zawsze Cie wysluchamy i postaramy sie pomoc, chociaz tak wirtualnie.
  2. smutna48 dokladnie Cie rozumiem, takze nie potrafie byc sama, jeszce niedawno zmuszalam sie do wyjscia z domu i odwiedzalam znajoimych, lecz teraz czuje ze tylko im przeszkaszam, w koncu tez maja swoje sprawy i obowiazki. i tak oto zostalam sama w swoich 4 scianach. jedynym kontaktem z ludzmi jest teraz dla mnie internet. w sumie ten caly moj stan tez rozpoczal sie przez Niego, ale to inna historia o ktorej juz pisalam. Życzę wszystkiego dobrego!
  3. Myślalam ze jest ze mna juz lepiej. jednak gdy nadszedl wieczor znow nadeszlo to znienawidzone uczucie beznadziejnosci i zbednosci... czuje sie taka samotna. nie potrafie nad soba panowac, tworze domowe awantury, byle szczegol potrafi mnie wyprowadzic z rownowagi. nie wiem co mam robic... czuje sie okropnie. nie mam sily wstac z lozka, najchetniej wogule bym sie z niegho nie ruszala pozostajac we wlasnym pokoju. ale z drugiej strony tez zle, ta koszmarna samotnosc.
  4. nie martw sie smuteczek, jak widac to on zachowal sie jak dziecko i nie zasluguje na kogos takiego jak Ty. Najwidoczniej wogule nie kochal. Ale uwierz mi, znajdziesz swoja druga polowke. Moze to i lepiej ze tak sie stalo, przynajmniej nie jestes juz z gosciem ktory Cie oklamuje.
  5. Merkia ze mna jest podobnie. a jesli chodzi o chemie, to wiem co czujesz, wlasnie siedze i zakowam, ach te alkany... ;( dzieki bethi. Pozdrawiam! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:41 pm ] dzieki temu forum od razu lepiej sie czuje, dziekuje wszystkim . przynajmniej mam gdzie sie wyzalic a nie ciagle zameczac przyjaciol;) ale i tak jestem im wdzieczna za pomoc. niby niepotrzebnie , ale latwo powiedziec... dzis pewien optymizm sie we mnie wdarl i uwierzylam ze bedzie lepiej;)
  6. Witam wszystkich, jestem tutaj po raz pierwszy i odczuwam potrzebę wyżalenia się. Może dzięki temu poczuję się nieco lepiej;) Moja historia moze zostac opisana mianem "jak z telenowel". Od dwóch miesięcy czuję się okropnie - typowe objawy depresji : apatia, niska samoocena, a wręcz nienawidzę własnej osoby, nie potrafię się z niczego cieszyć, jestem nadpobudliwa, moi bliscy nie potrafią się ze mną porozumieć, a to ich wsparcia teraz potrzebuję, a najgorsze jest to że czuję się wykorzystana i nikt nigdy się mną tak nie bawił jak on. Trzeba przyznać, że manipulowanie ludźmi i wywoływanie w nich uczuć jakich oczekuje opanował do perfekcji... Wszystko zaczęło się zimą. Na początku niewinne spotkania, nic nie wskazywało na zmianę charakteru znajomości. Lecz podczas jednego takiego spotkania, zamiast herbatki polał się alkohol, na który niestety nie można zwalić całej winy i wydarzenia tego wieczoru niestety następnego dnia wywołały ogromne wyżuty sumienia. Bo przecież to nie mogło się wydarzyć! Nie miało prawa do tego dojść! Jednak mimo obietnic i ustaleń 2 dni później powtórka. ( na szczęście nie poszłam z nim do łóżka, jak można to zrozumieć ) . Nasz romans był naszą, tylko naszą tajemnicą. Trwał 1,5 miesiąca i to o te 1,5 miesiąca za długo... Przez spotkania zaczęły się kłamstwa, poszukiwania odpowiedniego alibi na dany dzień. Zaniedbałam naukę , ponieważ czas rezerwowałam dla niego. Nikt nie mógł się o nas dowiedzieć, powiedziałam jedynie najbliższej przyjaciółce, bo skrywając to przed nią chyba bym oszalała. Gdyby doweidział się o tym ktoś inny, ja miałabym zepsutą reputację w mieście, a on i tak by wyjechał i po jakimś czasie wszyscy by o nim zapomnieli. Należy tu dodać, że co jest istotne w tej historii, jest on księdzem... i instytucja kościoła postarałaby się aby to uciszyć. Po 1,5 miesiąca postanowiłam to zakończyć. Już nie miałam sił wciąż kłamać i "wkręcać" coraz nowe historyjki. Męczyła mnie ta cała konspiracja. I jestem dziś dumna ze swej decyzji. Jednak skutki tego romansu odczuwam do dziś, a to juz 2,5 miesiąca. Nie mogę sobie wybaczyć, że byłam tak naiwna, wierząc mu w te wszystkie zapewnienia o uczuciach do mnie. Czy go kochałam? Nie, nie kochałam go. Kochałam jego wyobrażenie które sobie sama stworzyłam. Dopiero teraz po upływie tego czasu uświadomiłam sobie jak bardzo mną manipulował, a ja mu ślepo ufałam. Teraz alienuje się od społeczeństwa, "wyżywam" się na znajomych, podziwiam ich za cierpliwość. Czuję się strasznie samotna, nie potrafię się na niczym skupić. Zbliża się koniec roku szkolnego, a mimo poświęconych kilku dobrych godzin na naukę, nic mi nie wychodzi. Uwierzyłam w to , że jestem totalną porażka, chciałabym się odciąć od tego miasta i środowiska, ale jak narazie to niemożliwe. Najgorsze jest to że muszę go spotykać na szkolnych korytarzach o raz na lekcjach... A na dodatek przez niego moja wiara zupełnie podupadła. a samą jego osobę znienawidziłam. Może się wydawać, że po prostu mam doła po nieszcęśliwej miłości, ale to był tylko impuls do stanu w którym jestem. Oj nawet nie wiecie jak mi lepiej, że wyrzuciłam to wszystko z siebie.. Nareszcie
×