Ja też czuję się okropnie samotna. Niby mam rodzinę, cudowną córkę, męża. Poświęciłam się dla nich całkowicie, zatracając własne potrzeby i marzenia. Teraz córka jest już dorosła, żyje własnymi sprawami, mimo, że nadal łączy nas silna więź. Ale wiem, że ona musi iść w swoją stronę i żyć własnymi sprawami.
Mąż zyje gdzieś obok mnie i niewiele poza wspólnym mieszkaniem nas łączy. NIe mam przyjaciół, koleżanek ani nawet znajomych. Próbowałam coś z tm zrobić, udzielałam się na forach tematycznych, spotykałam się z ludźmi w realu. Jednak te znajomości były bardzo powierzchowne, nie przetrwały próby czasu. Z roku na rok czuję się coraz bardziej staro, liczę tylko ile mi tu jeszcze czasu pozostało i boję się, że już nic się nie zmieni.
Nie jestem osobą śmiałą i przez swoją niską samoocenę mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi i nie potrzebuje.
A ja po prostu chciałabym chociaż pogadać z drugim człowiekiem. To tak strasznie boli. Staram się robić dobrą minę do złej gry, ale ile można udawać. Ostatnio już nie daję rady, co jakiś czas płaczę bez powodu, a właściwie z powodu o którym wyżej napisałam.