Skocz do zawartości
Nerwica.com

capranera

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez capranera

  1. Ja oficjalnie skończyłam moją karierę z escitalopramem miesiąc temu, bo ten lek po prostu W OGÓLE nie działał (już lepiej na jego rzecz byłoby połykać kwas foliowy). Od miesiąca biorę fluwoksaminę (FEVARIN)i, o dziwo, działa lepiej. Trochę zmniejsza obsesje i wycisza. A więc, escitalopramiku, żegnaj, przynajmniej na razie
  2. Też w październiku zeszłego roku miałam ciążę obumarłą w 8mym tygodniu.... Masakra. Kolejne starania zacznę za 3 miesiące jak Bóg da siły. Bo miłości we mnie tyle...
  3. Byłam na trzech spotkaniach terapii poznawczo-behawioralnej, a czuję, że więcej mi dały aniżeli WIELE LAT babrania się w terapii analitycznej/ psychodynamicznej, w którą, szczerze mówiąc, nie wierzę, jeśli chodzi o OCD. OCD ma zbyt silne objawy, żeby szukać ich przyczyn. Poza tym, co to da, że poznam przyczynę objawu, który zdążył mnie już do tego czasu rozwalić na łopatki???
  4. Biorę Mozarin 15mg od 1,5 miesiąca i dalej tylko nasila lęki, bez innego pozytywnego działania... Doprowadza mnie do depresji. Czy ktoś też tak miał? Po świętach zmieniam leki, jak się nic nie zmieni. Jaki lek poza paroksetyną wpływa przede wszystkim na zniesienie lęku wolnopłynącego?
  5. Biorę dalej escitalopram, ale w dace 12,5 mg. Dzwoniłam do lekarza, żeby powiedzieć mu ,ze po 3 tygodniach zażywania mozarinu dalej mam nasilony lek uogólniony (koszmarne uczucie). Myślałam, że zmieni mi lek, ale on jedynie będzie zwiększał dawkę. Już nie wiem, co mam o tym myśleć. Ten lęk naprawdę nie jest mój tylko pochodzi od leku. Znacie jakieś sposoby na pieroński lęk wolnopłynący trwający większość dnia???
  6. Mam pytanko: biorę Mozarin 10mg od równych dwóch tygodni. Wczesniej byłam bez leków przez trzy miesiące. Czy możliwe jest, że na poczatku stosowania ma miejsce nasilenie lęku ogólnego i natręctw? Na amerykańskich forach czytałam, że jest taka możliwość. Czy ktoś tutaj na forum doswiadczył tego piekła objawów i kiedy to przechodzi?
  7. Tak zadecydował lekarz. Wenlafaksyny nigdy nie brałam, a fluoksetyna jest niekorzystna w odstawianiu (długo się trzyma w organiźmie). W dalekosiężnych planach (po tym poronieniu) mam kolejne staranie się o dziecko. Na razie totalnie zawalilam wszystko, jestem na L4 przez ten lęk, bo nie mogłam pracować- wstyd na całego- dodatkowo nie wiem ile czasu się wychodzi z takiego stanu i nie wiem, co w pracy powiedzieć. Nie chcę brać benzo jednego za drugim- a taka jest konieczność.
  8. Odstawiłam sertralinę, to przekroczyło moje możliwości w każdym aspekcie. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam- nie powiem Wam- bo lęk pozostał - może poddałam się za wcześnie, może mam za mało sił. Teraz próbuję escitalopram, być może będzie to samo- może to po prostu lęk depresyjny/nerwicowy, a nie po sertralinie. Jest to nie do stwierdzenia. Obserwuję ten wątek i życze powodzenia i powrotu do zdrowiu wszystkim leczącym się sertraliną.
  9. Ten lęk to największe cierpienie, jakie mnie spotkało w życiu dotychczas, a, nie powiem, troszkę przeszłam.
  10. Dziekuję za info. Na nerwicę choruje od huhuhu lat i potrafię odróżnić, ze teraz jest to COŚ innego. Przy nerwicy mogłam wzglednie normalnie funkcjonowac, pracować itd. Teraz jestem z powodu tego lęku wycięta, to coś jakby ból psychiczny z wszystkimi objawami psychosomatycznymi. W nocy zwijam się w kłębek i myślę o najgorszym, ranek jest jeszcze gorszy. Zaburzył mi się rytm dobowy i prawie wcale nie jem, nie umiem się zajmować dzieckiem i domem- wszystko wzbudza u mnie ten lęk. Byłam jeden dzień w pracy na wypróbowanie, ale to porażka, bo musiałabym być codziennie na benzo. Strasznie mi wstyd, że muszę być od jutra na tego typu L4- miało to być piekne L4 ciążowe, a tu takie coś- ciekawe, czy będzie potem do czego wracać do pracy. Czy jest tu ktoś, u kogo depresja objawiła się przede wszystkim LĘKIEM? To lęk doprowadza mnie do myśli o najgorszym (nie chcę tu pisac o takich rzeczach)- ten ból w klatce piersiowej, pieczenie całego ciała, ból duszy - masakra. Nie wiem, na razie biorę escitalopram - może mnie wyciągnie. Jak nie, to się będzie dalej próbowało. Jestem wdzięczna za każdą odpowiedź, bo to mój "debiut" depresyjny.
  11. Ponad dwa tygodnie temu poroniłam. Od tego czasu budzę się codziennie o 4 rano i odczuwam przeraźliwy lęk, który trwa cały dzień ,tak do 17, potem czuję się "zdrowa". Boje się nocy, bo wiem, ze o 4 zacznie sie to samo. Nie umiem pracować, lek całkowicie mnie paraliżuje. Zazywam Zomiren doraźnie (w chwili obecnej codziennie, zeby funkcjonować) i Escitalopram (jestem w trakcie wdrażania- pół tabletki przez kilka dni jeszcze). Zastanawiam się, czy ten lęk jest bardziej reakcją na lek, czy też może to lęk typowo depresyjny? Wiem co nieco o depresji, dlatego mam takie watpliwości. Czy jest szansa, ze stopniowa terapia escitalopramem pomoże mi z tego wyjść? Błagam, pomóżcie. Przez ten lęk będe musiala iść na L4, nie jestem w stanie pracować.
  12. Na wszystkich lekach, jakie brałam miałam pozytywny zaskok po 1-2 dniach- zero lęku, czegokolwiek. Fluo zawsze zaczynala działać najszybciej na plus- chęć do życia, robienia czegokolwiek, mniejsze natręctwa. To, co mi się zdarzyło z zoloftem, to mój debiut lękowy - nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Dzwoniłam dzisiaj do psychorenowatora- namawiał mnie, żebym jeszcze wytrzymywała- ale ja już naprawdę nie mogę- nie chcę skończyć w psychiatryku, bo mam rodzinę, absorbujące dziecko. Dzisiaj nie spałam pół nocy od tego lęku. Jutro mam wizytę z ostateczną decyzją o zmianie leku - lekarz ostrzegł, że z innymi lekami może być to samo - jest takie ryzyko,ale ja muszę je podjąć, bo odlatuję teraz. KIedyś byłam w miarę normalnym człowiekiem (nawet bez leków), teraz staczam się na dno.
  13. Brałam fluoksetynę (byłó super), citalopram (też ok), tylko ta sertralina wywołuje tak nasilony lęk, ze nie mogę funkcjonować. Jest to tak ogromne cierpienie, że nie mam siły- budzę się około 5 rano i zaczyna się jazda- takiego lęku nigdy nie miałam, nawet bez leków. Mam wytrzymać do poniedziałku i zmieniamy lek. To, co teraz przechodzę to gehenna- boję się Afobamu, ale muszę go brać- nie ma innego wyjścia. W piątek ide do pracy, też sobie tego nie wyobrażam. Nie wiedziałam, że LĘK może być tak silny i odbierać możkiwość życia. Tracę już nadzieję na cokolwiek. Wiem, że były tutaj przypadki, że ludzie musieli odstawić sertralinę z powodu tego lęku.
  14. Ja czekam do poniedziałku- jesli lęk będzie tak silny jak obecnie- rezygnuję z Zoloftu. Całe życie na wszystkie leki reagowało dobrze, pierwszy raz mi się takie coś zdarzyło, żeby po leku było gorzej niż w najgorszym stanie przed.
  15. Wczoraj miałam lepszy dzień, a dzisiaj znowu od rana natręctwa i lęk tak silny, że będę musiala się uspokoić jakąś tabletką. Nie daję rady już, naprawdę kiedyś kończą się siły.
  16. Cześć, na nerwicę natręctw cierpię już chyba 15 lat i nigdy mi do końca nie przeszło. Kiedy mam stresujące sytuacje w życiu, to natręctwa są bardzo silne i są w stanie męczyć mnie cały dzień, od rana do wieczora. Biorę leki, obecnie 50 mg zoloftu, co mnie trochę wycisza, ale myśli nie przechodzą nigdy. Kiedy brałam dużo wieksze dawki leków, to o dziwo, byłam może bardziej spokojna, ale myśli ZAWSZE były! Tylko jakby bardziej były w tle. Nie chcę zwiekszać dawek leków, bo chcę starać się dalej o dziecko. Ponad tydzień temu poroniłam, było i jest to dla mnie bardzo traumatyczne wydarzenie i mam nawrót. Najdziwniejsze jest to, że jak mam jakieś takie traumatyczne wydarzenie, to kilka dni myślę o nim świadomie, a po kilku dniach wydarzenie to zostaje usunięte na bok w mojej głowie i zastapione przez natretne myśli. Dlatego teraz już prawie nie myślę o tym poronieniu, tylko od rana do nocy mam natrętne myśli, wyrzuty sumienia, kompulsywną potrzebę wyznawania rodzinie rzeczy, które powiedziałam źle, zrobiłam, kto kogo nie lubi itd. Nie muszę chyba nikomu mówić, że jest to najbardziej upierdliwa choroba na świecie. Mam nowe mieszkanie, pełno radości się tli we mnie, ale nie - ja cały dzień musze analizować pierdoły, miec napady lęku. Natręctwa mam związane z wszystkimi ważnymi dla mnie osobami, dlatego kontakt z wszystkimi jest dla mnie problemem. Ciągle czuję dyskomfort, że coś źle o kimś powiedziałam, kiedy wyszła ze mnie złość. Staram się czymś zajmować, ale te myśli zawsze są non stop w mojej głowie, czuję je nawet fizycznie jak dryfują. Te napady lęku, lęk wolnopłynący potem... masakra. Właściwie, to nie było w moim zyciu okresu, żeby mnie w ogóle nic w danym momencie nie dręczyło.
  17. Mam nadzieję, że masz rację, zawsze na wszystkie antydepresanty reagowałam szybko i pozytywnie. Może sertralina jest inna. Jakoś postaram się przetrzymać ten tydzień. Potrzebuję czegoś, co po tym poronieniu pomoże mi się podnieść. Nie wiedziałam, że tak to przeżyję- jak koniec świata. Cała nadzieja w tym, że mój mózg zatrybi Zoloft...
  18. Moi Drodzy, Biorę Zoloft od poniedziałku. Jestem tydzień po poronieniu, które zrujnowało moją mega słabą chorą na nerwicę natręctw/ lękową psychikę do cna. Zoloft został mi przez lekarza zalecony, ponieważ staram się o dziecko i jest dozwolony. Opcja bez leków całkowicie odpada - być może moje stany doprowadziły do poronienia- to była tragedia. Moim problemem jest to, że przy przejściu na 50mg zoloftu (po braniu dwa dni 25 mg, kiedy byłam mega spokojna) dostałam ataku strasznego lęku, który trwa non stop i jest nie do wytrzymania. Ciągle zalewają mnie fale gorąca i nie mogę funkcjonować. Pobiegłam dzisiaj do lekarza. Stwierdził, że może to być skutek uboczny, że szczerze mówiąc spodziewał się tego. Zalecił mi czekać 10 dni aż przejdzie i wspierać się benzo. Czy jest jakaś szansa, że ten okropny lęk przejdzie? Zoloft jest moją jedyną nadzieją (jeszcze ewentualnie citalopram wchodzi w grę przy ciąży). Jestem w rozsypce- mam dość wszystkiego. Czy ktoś miał podobne objawy okropnego lęku przy zolofcie? Nigdy nie miałam takiego lęku- nawet przy niebraniu leków w największej chorobie. -- 02 lis 2012, 17:10 -- Chciałabym sprostować, ze oczywiście bedę się starała nie brac leków w ciąży, ponieważ jest to możliwe (już mam jedno dziecko bez leków). Na razie jestem w totalnej rozsypce zyciowej i chcę mieć jakiś wentyl bezpieczeństwa. Tylko dlaczego ten zoloft robi takie rzeczy ze mną?>?>>
  19. Trochę czasu mnie tu nie było. Teraz mam bardzo trudny czas, bo moja ciąża jest zagrożona z powodu krwiaka. Siedzę w domu i jest to dla mnie jakiś koszmar. Nerwica atakuje z każdej strony, natrętne myśli, lęki. I jescze nie wiem, jak to się skończy, czy lepiej, czy może najgorzej... Pół dnia przepłakuję, drugie pół się zamartwiam... Na terapie grupową nie mogę w chwili obecnej chodzić, bo stres, no i powinnam leżeć. Nie, nie zamartwiam się tym, że moje dzieci będą miały lękową matkę. Sama ciąża jest dla mnie bardzo trudnym doświadczeniem z powodu nerwicy i zadręczania się całą dobę. A co dopiero teraz, kiedy zastanawiam się, czy dziecko żyje??? Dacie sobie radę, dziewczyny, w ogóle w to nie wątpię.
  20. Dziewczyny! Ciąża jest w stanie sprawić, że stawicie czoła objawom nerwicy. Objawy na pewno będą przychodzić, jednak świadomość, że macie pod sercem dziecko i robicie to wszystko dla niego, daje ogromną siłę. Ja jestem w 8ym tygodniu i mam tą całą drogę jeszcze przed sobą - każdy dzień jest dla mnie olbrzymim wyzwaniem walki z objawami, które atakują na każdym kroku. Boję się również przełomu 4tego miesiąca, bo w poprzedniej ciąży, wtedy zaczęłam się naprawdę źle czuć. Ale wiem, że dam radę, choćby miało być naprawdę bardzo, bardzo źle. Bo mam w tym cel. Piszcie proszę, bo te posty sprawiają, że czuję, że nie jestem z tym całkiem sama.
  21. Cześć! Chciałabym się dowiedzieć, czy jest tu jakaś dziewczyna, która cierpi w chwili obecnej na nerwicę i jest w ciąży? Ja podjęłam się odstawienia leków na miesiąc przed zaplanowaną ciążą, teraz prawdopodobnie jestem w ciąży i JUŻ przestaję sobie radzić - w 6tym tygodniu! Budzę się z potwornym lękiem, non stop się o coś martwię (cierpię na nerwicę natręctw i nerwicę lękową) i potwornie cierpię. Mam już jedno dziecko, które urodziłam również bez leków i ciąża to był najgorszy okres mojego życia. Wolę nawet sobie tego nie przypominać. Przepłakałam całe 9 miesięcy, bo nie byłam w stanie wytrzymać tych wszystkich objawów. Myślałam, że było to związane z sytuacją - byłam sama i miałam ciężkie przejścia. Ale teraz mam unormowaną sytuację, męża, pracę i znowu to samo. Już nie wiem, co mam robić - tak strasznie cierpię. Chodzę raz w tygodniu na terapię grupową, na która zapisałam się już przed ciążą, żeby jakoś przetrwać ten czas. Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji, z kim mogłabym porozmawiać?
  22. Tylko, ze mnie to nie sprawia najmniejszej przyjemności - ja to odczuwam, jak ludzie, których coś pcham, żeby non stop sprawdzać, czy kurki sa zakręcone. Nie chcę tego robić, nie chcę opowiadać niektórych rzeczy, bo wiem, ze to donikąd nie prowadzi, ale działa to na zasadzie obseja- kompulsja - wyrzuty sumienia, ze się powiedzialo - nowa obsesja itd. Dlatego też uznaję to bez zastanowienia za natręctwo. Gdyby mi to sprawiało przyjemność, to raczej bym tu o tym nie pisala
  23. Hej! Nasze forum obserwuję już przeszło 5-6 lat, kiedyś napisałam kilka postów pod innym nickiem. Dodam tylko, że nikt nie musi mi mówić, że to, co mam, to natręctwa, bo uznaję się w tej sferze za specjalistę (z powodu stażu nerwicy, przeróżności objawów) Chciałabym się Was zapytać, czy to tylko ja mam tak odjechaną formę natręctw, jaką jest nieustanne wyznawanie komus jakichś tajemnic, złych rzeczy? Podam przykład, jaki teraz mnie męczy (totalny kosmos): kilka dni temu jak spokojnie wracałam sobie z pracy, przypomniała mi się koleżanka, z którą by the way nie mam kontaktu dobre kilka lat. Przypomniało mi się, że wyznała mi ona kiedyś swoją tajemnicę, dotyczącą doświadczeń seksualnych, czego bardzo się wstydziła. Nie dotkneło mnie to specjalnie, dopiero mi się to przypomniało kilka dni temu. I, uwaga, oto jakiego natręctwa dostałam: odczuwam paniczny lęk przed tym, że mogłabym znaleźć na fejsbuku jej konto i, co najgorsze, jej chłopaka, dlatego, że odczuwałabym przymus napisania do niego o tym. MASAKRA. Doprowadziło to do tego, że boję się siedzieć przy kompie, ponieważ non stop odczuwam przymus szukania tego chłopaka, tej koleżanki pośród znajomych jej siostry. Myslę o tym cały dzień, a jak siedzę przy komputerze, co dotychczas uwielbiałam, to aż mi plamy wychodzą i pot mnie zalewa. Ja wiem, ze ten problem jest śmieszny, tym bardziej, że z żadną z tych osób nie mam żadnego kontaktu - ale myslę o tym 24H Takie problemy często mnie spotykają - nie ma mowy, żebym mogła coś utrzymać w tajemnicy. Nie biorę na chwile obecną żadnych leków, ponieważ podjełam się odstawienia ponad miesiąc temu, bo prawdopodobnie jestem w ciąży. Chciałabym zapytać, czy jestem sama z tego typu natręctwami - nieustanne poczucie winy (9/10 życia), przymus mówienia, co daje mi chwilę ulgi i od nowa. Bardzo proszę o pomoc, czy może znacie sposób na tego typu natręctwa myślowe?
×