-
Postów
22 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Adea
-
Witaj Midian Z pewnoscia nie pozalujesz tego, ze do nas dolaczylas. Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam!
-
Co do Twojego problemu, to myślę tak jak GRACJA... No i oczywiście seeeerdecznie witam Cię na forum
-
Dobrze trafiłaś No i oczywiście witam Cię serdecznie
-
Ja również serdecznie witam na forum! Z pewnością nie pożałujesz, że do nas dołączyłeś. Tu ludzie napewno Cię zrozumieją i będziesz miał z kim pogadać o swoich mniejszych lub większych problemach. A co do tego: w pełni popieram
-
Dokładnie... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:42 pm ] Wczoraj odważyłam się i powiedziałam Mamie o tym, że powinnam chyba (i chciałabym) zgłosić się do psychiatry. Reakcję Mamy mogłam przewidzieć... Na początku obróciła wszystko w żart. Potem, gdy powiedziałam, że nie uważam tego raczej za śmieszne, powiedziała (wciąż z pewną ironią), że ona też chyba ma depresję. Wszystko zakończyło się tak: "Dobra, przestań gadać głupoty i nie zawracaj mi głowy." Było mi potwornie głupio. Czułam się żałośnie. Po głowie chodziły mi straszne myśli. Nie wiem, co mam robić. Niech wszystko będzie jak było... Wszystko będzie jak było...
-
To prawda. Tyle. To po prostu czysta prawda. Ale tak trudno pokonać siebie...
-
Jestem wierząca, jestem praktykująca, nawet należę do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, ale gdybym mogła, zadałabym Bogu jedno pytanie: Dlaczego mnie stworzyłeś? Bo nigdzie nie znalazłam odpowiedzi na to pytanie.
-
Jak ja bym chciała sobie potańczyć! Ale nie ma we mnie ani odrobiny spontaniczności... Nie potrafię "otworzyć" się na taniec. Może mam zbyt mało dystansu do siebie...?
-
Mam trzy siostry. Wszystkie młodsze. Jedna o 6, druga o 3 i trzecia o 2 lata. Z tą ostatnią najlepiej się dogaduję. Cieszę się, że mam rodzeństwo
-
Bardzo lubię Placebo 01.06.07 Torwar , ale z chęcią słucham także Travisa, A Perfect Circle, Red Hot..., Coldplay, Radiohead też od czasu do czasu wpadnie i The Strokes, czasami Linkin Park (Meteora)... Jeśli chodzi o polskich wykonawców, to Wilki i Myslovitz.
-
...i ja też
-
Potrafię to stłumić tylko głośną muzyką, najlepiej mocną i wulgarną, bo w takich chwilach czuję w sobie zwykle dużo złości, ale także jestem niebywale bezsilna. Chcę płakać, chcę krzyczeć, chcę coś niszczyć - nie mogę. Potem śpię. Ale wydaje mi się, że takie tłumienie tego wszystkiego niewiele daje. Mam tygodnie, podczas których nie znajduję lepszego dnia. Codziennie piekło, a raczej tłumienie piekła. Po takim okresie czuję, że tracę siebie i w sumie nie wiem, co jest gorsze...
-
No więc i ja dołączam się do tego grona posiadaczy "idealnych tatusiów"... To naprawe nic przyjemnego. I u mnie jak u szumwiatru... rodzice także stawiają wysoko poprzeczkę. Jakoś sobie radziłam (raczej nauka przychodziła mi z łatwością), do czasu... Już o tym pisałam na forum, więc nie będę się powtarzać. W tej chwili również zastanawiam się nad psychiatrą, tyle że w moim przypadku to nie takie proste. (w moim domu depresja to nie choroba, tylko wyraz słabości)
-
Z tego, co napisałaś widać, że jesteś bardzo mądrą osobą (i bez wątpienia zbyt odważną na samobójstwo ). Też mam te potworne huśtawki nastrojów (nienawidzę popadać w skrajności!) i również do końca nie akceptuję swojego wyglądu. Gdy byłam jeszcze bardzo malutka wypadłam z wózka i złamałam sobie nos. Pozostał trwały defekt. Już dawno miałam mieć operację ciężko mi oddychać, ale ona wciąż jest odkładana przez lekarzy. Może tego lata coś się załatwi... Ciekawi mnie, czy byłaś u lekarza (psychiatry, psychologa...) ze swoimi objawami? Ja np. nie, ale no to złożyło się trochę spraw... Mam nadzieję, że wszystko Ci się ułoży. Trzymam kciuki, by było lepiej! Namawiam też do pisania. Każda historia jest cenna i może pomóc innym, a inni mogą pomóc Tobie. Albo przynajmniej wysłuchać, zrozumieć... to chyba dla każdego ważne
-
Witam Cię serdecznie na forum ewa76! Co do Twojego pytania... osobiście nie mam dokładnie takich objawów, a przynajmniej nie są one aż tak nasilone. Czasem jednak również czuję ciężar w okolicy mostka i trzęsą mi się dłonie zupełnie bez powodu. Słyszałam natomiast, że po pewnym czasie stosowania leków te objawy mogą ustąpić. Mam nadzieję, że będzie dobrze i trzymam za to kciuki!
-
Cześć cześć cześć Bubasek Co do forum, to z pewnością pisanie i szczere rozmowy pomogą. Mi przynajmniej pomogły. A co do tej wizyty u psychiatry, to uważam to za dobry pomysł. Osobiście też z chęcią bym się do niego udała, ale z takich i innych powodów narazie nie zamierzam nie mogę... Ze swojej strony trzymam kciuki za to, byś wyzdrowiała i wszystko było OK.
-
Przyznaję całkowitą rację. Terapia jest dobra. I chyba po raz pierwszy w życiu czuję, że ktoś naprawde mnie rozumie...
-
Dziękuję Wam wszystkim, po części już mi pomogliście. Wcześniej nie miałam wogle pojęcia jak się zabrać za te wszystkie "porządki" i gdzie leży problem. Teraz przynajmniej wiem, że nie jestem tak do końca sama, że inni mają podobne problemy. A poza tym samo napisanie tego wszystkiego, było dla mnie w pewnym sensie przyznaniem się do tych problemów przed samą sobą. Zastanawiałam się czy postąpiłam dobrze czy źle, że tak się otworzyłam (zwykle jestem zamknięta w sobie). Wydawało mi się to nawet żałosne. Nawet teraz nie chcę patrzeć na tamten tekst Zrobiłam to przede wszystkim dlatego, że wcześniej sama czytałam wiele waszych historii (chyba z działu "czy to depresja?") i dzięki nim zauważyłam, że "mam podobnie" (miejscami czułam, jakbym czytała o sobie). OK, dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję, że moja historia też dla innych okaże się przydatną (choć odrobinkę ) ...
-
Metoda ustawień rodzinnych Berta Hellingera
Adea odpowiedział(a) na Monika40 temat w Depresja i CHAD
Czy ktoś może opisać na czym konkretnie polega ta metoda? -
To jest najgorsze. Ta niepewność. Ja jeszcze nie byłam u lekarza. Moje objawy nie są na tyle silne, ale coraz bardziej przeszkadzają mi w normalnym funkcjonowaniu. Chciałabym móc Cię pocieszyć, ale nie znajduję odpowiednich słów. Po prostu trzymam kciuki i modlę się, żeby nam się wszystkim udało...
-
Witam Wszystkich. Mam 17 lat i jestem nowa na tym forum. Z jednej strony cieszę się, że trafiłam na to forum, z drugiej zaś - jestem w końcu kolejną osobą z TYM problemem. I ciągle jest nas więcej, więcej... U mnie to zaczęło się już chyba jakieś 4-5 lat temu. Miałam napady lęku (nie były jednak silne) i długotrwałe okresy smutku. Wszystko się ciągnęło... Jako dzieciak miewałam myśli samobójcze. Pewnego dnia pewien chłopak z mojej szkoły się powiesił. Wtedy przyrzekłam sobie, że nigdy nie umrę taką śmiercią. Na szczęście... Płynął czas. Było lepiej, gorzej, ale było, a ja nad wszystkim mogłam panować. Wszystko ma swoją cenę i wszystko ma swój czas. W moim domu nigdy nie było dobrze. Kłótnie, intrygi, agresja... Na to wszystko nakładana była maska. Udawanie. Rozpoczęłam okres wielkiego postu z wieloma postanowieniami. Chciałam w końcu jakoś doprowadzić się do normalnego stanu. Było ciężko, ale w wigilię Wielkiej Nocy czułam, że podołałam zadaniu. Byłam z siebie dumna. Za wcześnie... Wybuchła awantura. Rodzice sami nie mogli sobie poradzić z własnymi problemami. Jestem uważana za osobę zrównoważoną, mądrą, obiektywna, więc to ja miałam z nimi rozmawiać. Już miało być dobrze, ale w pewnym momencie oni przestali słuchać. Do kłótni, intryg i agresji doszłą przemoc... Tego dnia straciłam nadzieję. Odtąd tracę wiarę. Boję się, bo w moim sercu pojawia się nienawiść, której nie umiem zabić. Wiem, że nie jest tak źle, jak sobie wmawiam. Wiem, że inni mają gorzej. Wiem, że w swoim niezadowoleniu jestem już nudna. Wiem, że to jest takie żałosne. Najgorsze jest to, że nie potrafię się pozbierać. Nie jestem do końca pewna, czy to depresja czy nie. Ale to napewno jest COŚ. Nauka zawsze przychodziła mi z łatwością. Osiągałam w niej świetne wyniki. Ostatnio nie mogę się skoncentrować. Czuję, że do wszytskiego się zmuszam. Kiedyś też niejednokrotnie musiałam się "zmuszać" do nauki (np. historii ), ale teraz to... nie umiem tego wyjaśnić. Czuję też zmęczenie i ból. Do głowy przychodzą mi takie myśli, że aż się ich boję. Stałam się wulgarna. Jest we mnie nieopisana złość. Panuję nad nią w kontaktach z bliskimi, ale gdy zostaję sama, ona zamienia się w jakiś okropny ból. Chciałabym wówczas krzyczeć, rozwalić coś, a nawet zrobić coś sobie, ale jestem bezsilna. Prowadzę pamiętnik. Czasami, gdy go otwieram nie mogę patrzeć na to, co napisałam w TYM stanie! Popadam w skrajności. Wiem jak jest, co powinnam myśleć, w co wierzyć, ale w moim umyśle pojawiają się tezy i argumenty, które budzą we mnie lęk. Rozumiem, że są niepoprawne, mam świadomośc tego, że łatwo je obalić, ale sprawiają wrażenie tak rzeczywistych... Moim największym problemem nie są jednak objawy choroby, bądź tego czegoś, czymkolwiek to jest. Jestem w tym samotna. Rozmawiałam z Siostrą-Przyjaciółką. Na początku uważała, że robię z igły widły, wszystko wyolbrzymiam i powinnam najlepiej wziąść się w garść. Jednak po pewnym wydarzeniu, gdy nie mogłam nad sobą panować (nie chce mi się tego opisywać) uznała, że powinnam poczekać jeszcze do skończenia szkoły i potem sama na własną rękę, bez wiedzy rodziców, iść do psychiatry. Dlaczego tak? Bo w moim domu "choroby psychiczne" to nie choroby. To wyraz słabości i powód do wstydu. Czasem, gdy już ciężko mi z tym wytrzymać, chciałabym powiedzieć o wszystkim Mamie. Ale też nie chcę jej martwić lub złościć. Wiem w sumie czym to by się skończyło (z pewnością nie wizytą u lekarza) Ale zaraz po tym pojawia się lepszy dzień, przychylniejszy czas i czuję, że dam rady. Towarzyszy mi ciągła niepewność choroba czy nie? Nie wiem dokąd mnie to wszystko zaprowadzi... Dziękują wszystkim, którzy dobrnęli do końca tekstu