Skocz do zawartości
Nerwica.com

Świaszcz

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Świaszcz

  1. No i masz babo placek, wszystkie problemy tego rodzaju powróciły.
  2. Przez jakiś czas miałem poważny problem. Przeżywałem depresję, miałem sporo bzdurnych urojeń. Jakoś teraz wychodzę z tego wszystkiego. Nie mam tylu stanów lękowych, poczucie bezsensu życia zanika. Prosta sprawa - mam już wakacje, mniej stresów. Co jednak najgorsze - natręctwa pozostały. To znaczy - natrętne myśli. Ciągle w głowie pojawiają mi się wyobrażenia najobżydliwszych, najochydniejszych dla mnie rzeczy. Tak jakby mój umysł usiłował wymyślić coraz gorsze rzeczy, żeby mi dokuczyć. Te myśli bezczeszczą w mojej głowie wszystko, co dla mnie wartościowe i święte. Także ludzi, których kocham. Wie ktoś, jak to wyrzucać z głowy ? Czy są na to jakieś ćwiczenia ?
  3. Świaszcz

    Witam

    Witam Wstawiłem już dwa tematy, a nie zdążyłem się nawet przedstawić... Mam na imię Adam. Mieszkam w Częstochowie. Co do mojej ścieżki, ku karierze - studiuję angielski. Mam zamiar uczyć w szkole. W tym upatruję mojego powołania społecznego - wychowywać młodych, w duchu indoeuropejskich (czy jak kto woli - łacińskich) wartości. Moją pasją, jest słowiańszczyzna. Jestem Polakiem - Słowianinem z krwi i kości. Drugim moim zainteresowaniem, jest sport. Trenuję kung fu, zaś kiedy mam czas, wpadam też na siłownię. Lubię książki, teatr, kino, poezję. Ogółem - bliskie mi wszystko, co związane z kulturą. Sens życia człowieka, to kultura. Jedyna kultura, jaka jest wartościowa, to kultura spójna i jednolita. Jestem więc nie tylko patriotą, ale i nacjonalistą. Jestem pogodny, tolerancyjny dla ludzi, zaś nietolerancyjny dla zdrady i dla tego, co wrogie naszej cywilizacji. Dlaczego tu jestem ? Dlatego, że cierpię na nerwicę natręctw. Pozdrawiam
  4. Miałem dokładnie takie myśli pare lat temu. Były jednym z głównych tematów moich natręctw. Moje natręctwa od zawsze dotyczyły tego, czym najbardziej gardzę, czego najbardziej nie akceptuję. Teraz, kiedy nerwica wróciła po latach, jej temat jest bardzo podobny. Nie chcą odejśc wyobrażenia pewnych dewiackich zachowań, które pojawiają się w umyśle.
  5. Moim zdaniem ważne jest, by człowiek posiadał swoją silnie zakorzenioną, dotykającą każdej sfery jego życia jednolitą, pełną i w pełni uświadomioną tożsamość. Co do nerwicy - zaburza ona pewien tok mojej tożsamości. Nerwica neguje emocjonalnie część z mojego życia. Jest do tego rzeczą zupełnie absurdalną i stoi w sprzeczności z rzeczywistością. Uświadamiam sobie jednak, że niszczy to tylko jedną część tożsamości. Reszta pozostaje nietknięta. Toczy zaciekłą wojnę z nerwicowymi błędami mózgu. Nie muszę się bać, że normalna część mnie przegra tę wojnę. To kim jestem, co robię dla ludzi, jak jestem postrzegany, co daję społeczeństwu, rodzinie, przyjaciołom i każdej organizacji, w której działam - to definiuje w ogromnej mierze mnie. A może raczej - dowodzi kim jestem. Musiałbym fizycznie umrzeć, czy też zatracić siebie na tle innych, by utracić w pełni tożsamość. Moja skromna rada dla tych, którzy cierpią na nerwicę - ustalcie swoją tożsamość. Szukajcie jej, nie bójcie się myśleć. Wybierzcie ideologię, szukajcie poglądów na społeczeństwo (także poglądów politycznych). Szukajcie odpowiedniego dla Was wyznania. Warto jest skupić się na idei. Na formowaniu szlachetnej tożsamości ludzkiej. Im więcej tej tożsamości - tym silniejszy macie oręż do walki z nerwicą.
  6. Witam serdecznie Zacznę od pewnego istotnego przemyślenia, do którego musiałem dojść w toku ciężkich przemyśleń (tak ciężkich, że ledwo je udźwignąłem ) Doszedłem mianowicie do istotnego wniosku - chociaż czuję "to coś" (te myśli, wyobrażenia, etc. - nerwicę) we mnie, chociaż przysłania mi czasem wszystko, co mnie otacza, muszę być świadom tego, że nie brudzi to w żaden sposób otaczającego mnie świata. To znaczy - to, czego doświadczam na codzień, to rzecz zupełnie osobna od tego, co dyktuje mi chora podświadomość. Na przykład oglądając film, czy też czytając ksiązkę, umiem dostrzegać jej walory, umiem się nim cieszyć, pomimo tego, że równocześnie mój umysł poddaje mi bardzo nieprzyjemne myśli. Ważne jest, by umieć uświadomić sobie, że myśli, odczucia itd. związane z nerwicą (w moim przypadku nerwicą natręctw) są rzeczą oderwaną od rzeczywistości. Nie mają z rzeczywistością niczego wspólnego. Nie boję się budować swojej tożsamości "bo mogłaby się ubrudzić tymi myślami". Buduję ją po mału, ostrożnie. Po mału zbieram ją do kupy. Nawet jeśli coś w mojej tożsamości zbruka się nerwicą (a może raczej jej ochydną treścią), gdy zniszczę jej główny rdzeń, z tymi popłuczynami, które zostaną w pamięci, uporam się później bardzo prędko. Mam nadzieję, że komuś będzie się chciało czytać ten przydługi wywód i że komuś moje przemyślenia pomogą. Pozdrawiam
×