Skocz do zawartości
Nerwica.com

restless

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez restless

  1. restless

    Brzydota

    bittersweet, to no masz fajnie
  2. restless

    Brzydota

    nosz kurczę, zniknął mój post czy naprawdę nikt nie ma takiego problemu? z wyglądem? weźcie mi odpowiedzcie nooooo
  3. restless

    Brzydota

    Hej, czy jeszcze rozmawiacie tutaj na temat wyglądu? jego związku z pojawieniem się nerwicy? bo u mnie to było przyczyną, tzn. powodem załamania się, unikania ludzi, życia; nie znoszę mojego typu urody; staram się o tym nie myśleć, żyć, ale ciągle to do mnie powraca, ludzie nie dają mi o tym zapomnieć; poza tym mam oczy i sama widzę różnicę pomiędzy sobą a innymi laskami
  4. różnice w zamożności prowadzą do różnic w mentalności, osoby mniej zamożne mają inne, chyba nieco zdrowsze podejście do pieniędzy, mają do nich dystans, w ogóle inne podejście do życia, wiem z autopsji; i niby to taka błaha sprawa a jednak może prowadzić do wielu konfliktów, zwłaszcza gdy rodzina wtąca swoje trzy grosze (zazwyczaj rodzina zamożniejszej połowy) tegen, nie rezygnuj na wstępie, zobacz jak będzie, ale jeśli po jakimś czasie będziesz czuł dyskomfort z powodu różnic, to daj sobie spokój
  5. restless

    DDA a ZWIĄZKI

    betty_boo, jakbym czytała o sobie, prawie, bo nie rozchodzę się z facetem z którym jestem (dzieci i kasa) ale też jak ty, żyłam dla niego, chodziłam ciągle na kompromisy, bo chciałam z nim być..., nauczyłam go, że on i jego sprawy i potrzeby są ważniejsze od moich, to ja zawsze ustępowałam; wydawało mi się, że jak ja zacznę pokazywać czego chcę, to on mnie rzuci, że będzie tego za dużo, że dojdzie do wniosku, że jestem zbyt wymagająca, że za dużo zachodu jest ze mną; powoli to zmieniam, po kilku latach przeszła mi wielka szalona miłość i ślepe zapatrzenie, teraz zaczynam myśleć o sobie i swoich potrzebach, które przez tyle lat były zaniedbywane, na co sama pozwoliłam; według niego już go nie kocham, bo się przestałam poświęcać dla niego, bo nie jestem już w niego zapatrzona jak w obrazek, bo nie jestem na każde zawołanie, głupio mi pisać o tym, głupio mi, że zachowywałam się w tak żałosny sposób; a jeśli chodzi o to, czy pociągają mnie zaburzeni faceci, to tak; tacy którzy lubią rządzić, decydować, przejmują inicjatywę, ogólnie faceci typu 'control freak' mój facet to taki 'strażnik Teksasu', prawy, zawsze poprawnie postępujący, odpowiedzialny, rozważny, obrońca zasad moralnych, tradycjonalista, konserwatysta, stąpający twardo po ziemi, bardzo praktycznie podchodzący do życia; tak mnie to wkur....... , że sobie nie wyobrażacie, jest po prostu zamknięty strasznie na nowe; ja jestem bardziej liberalna, dużo mniej praktyczna i mam artystyczną duszę, co dla niego jest czarną magią (w ogóle tego nie rozumie, co mnie bardzo boli), czuję się w tym związku jak w więzieniu, jak w klatce; ogólnie to mój facet jest chyba w mniejszym stopniu zaburzony ode mnie (lepiej sobie radzi w życiu niż ja), dlatego związek z nim jest po prostu nudny, taki poprawny, aż do pożygania (tzn. przeze mnie nie jest); miałam wiele rozterek, czy być z kimś takim, parę razy odchodziłam, ale zawsze wracałam, bo on mnie prosił, grał na moich uczuciach..., wydaje mi się, że to taki typowo toksyczny związek, bardzo neurotyczny; mimo tego, że jesteśmy zupełnie różni, z dwóch różnych światów, to jednocześnie jesteśmy tak do siebie podobni, że to aż chore jest; właściwie to nigdy nie byłam w innym poważnym związku, zawsze uciekałam, jak zaczynało się coś poważnego, taki ze mnie tchórz był, ale faceci, którzy mi się podobają, którzy mnie pociągają, wiem, że normalni na pewno nie są; są to zazwyczaj tajemniczy, oryginalni goście, którzy widać wyraźnie, że odbiegają od normy, do takich czuję miętę
  6. a czy jest ktoś z fobią społeczną? czy fobia to też rodzaj nerwicy jest? ja co prawda już nie mam fobii, przynajmniej nie taką jak kilka lat temu, ale trochę się boję, że może powrócić, a to dopiero jest koszmar... nerwicę natręctw myślową też chyba trochę mam i też jak większość boję się ryzyka, odpowiedzialności, jestem bierna, a tyle bym chciała robić, wieść bogate życie..., i zawsze kończy się na chęciach i słomianym zapale i najchętniej chciałabym, żeby mi ktoś w tych moich planach towarzyszył, albo przynajmniej wspierał mnie, podjęcie jakiejkolwiek decyzji przez siebie samą zajmuje tak strasznie dużo czasu; czasami ciężko mi nawet zdecydować w głupim sklepie które mleko wybrać albo czy kupić daną rzecz czy też nie
  7. lulu, wiesz co, mój związek właśnie przeżywa kryzys, nie jestem już tak zapatrzona na mojego faceta jak kiedyś; jeśli chodzi o towarzystwo, to raczej chodzi o jego rodzinę, matkę, brata, dwie siostry, z którym on utrzymuje bliskie kontakty i chciałby się z nimi dość często spotykać, a ja po prostu nie mogę, bo dla mnie oni mają siano w głowach, nie mam o czym z nimi rozmawiać, mój facet jest nieco bardziej rozgarnięty.... :) jego rodzina ma typowo konsumpcjonistyczne podejście do życia i raczej nie są szczęśliwi, że z nim jestem, bo jestem... dziwna :) nie wiem czy nasz związek przetrwa, mamy trochę skomplikowaną sytuację Mówię tylko że życie w luksusach i braku problemów większych niż w co tu się ubrać? powoduje oziębłość empatyczną i poczucie wyższości nad innymi masz rację :), podejrzewam, że tak właśnie patrzy na mnie rodzina mojego faceta, jak na kogoś gorszego od nich, ale ja się tym nie przejmuję; oni nie wiedzą, co ja myślę na ich temat; i tak jak pisałam, jedyne co mnie wkurza, to to, że jak na razie muszę utrzymywać kontakt z nimi; no a jeśli o mnie chodzi to jestem mieszanką ddd/dda, bo w domu był alkohol, ojciec lubił się upijać, średnio raz w tygodniu, no a poza tym jest strasznym despotą, neurotykiem, cholerykiem zawsze był wobec mnie nadopiekuńczy, całe życie musiałam z nim walczyć o niezależność, o swoje życie; i od niego udało mi się uwolnić, ale wpadłam w związek, w którym rodzina to taka powtórka z rozrywki, bo są to ludzie, którzy lubią o wszystkim decydować, narzucać swoje zdanie itd.; różnica jest tylko taka, że nie ma alkoholu, cała reszta jest podobna; , może nie bogaczami, ale nie można o nich powiedzieć, że nie mają kasy; beznadziejne podejście do życia mają, strasznie ograniczone; no ale oni o sobie myślą oczywiście, że są supeeeer :)lulu, mnie też nigdy nie ciągnęło do tego typu ludzi i jak mój facet przyjeżdżał po mnie jakimś 'extra' wozem , to mi głupio było wsiadać, normalnie czułam się jak idiotka, ale mój facet nie jest pusty, gdyby był, nie chciałby mieć ze mną nic wspólnego, i wierzcie mi, nie jedno ze mną przeszedł, niewielu miałoby siłę wytrzymać, wiecie sami jacy dda/ddd potrafią być w związkach; DddMan, widzisz, ja uwolniłam się od ojca, ale wpadłam w związek, w którym klimat jest podobny, takie właśnie niebezpieczeństwo czycha na dda/ddd; to właśnie jest powielanie wzorca wyniesionego z domu; i mimo tego, że byłam świadoma, że może być podobnie, to w to weszłam, bo uczucie było silniejsze, nie mogłam się uwolnić; w ogóle odchodziłam ze trzy, może cztery razy, jak widać nieskutecznie; poza tym wiem, że gdyby nie mój facet, to byłby inny, podobny i tego samego typu problemy; Kiya, tu zawsze możesz się wyżalić :)
  8. a to ci się nie dziwię lulu, to ci zazdroszczę, że masz takich ludzi w pobliżu, bo ja jak na razie jestem otoczona takimi głąbami, że szkoda gadać
  9. siedem_zapalek, czytałam, co pisałaś, ale zrozumiałam, że chodzi ci ogólnie o ludzi z gorszymi od twoich doświadczeniach, a nie o twoich bliskich przyjaciół; najwidoczniej nie są to ludzie, z którymi powinnaś się przyjaźnić, nie masz się co łudzić, że oni cię zrozumieją; ale czemu od razu piszecie, że takich nienawidzicie, że chętnie dalibyście takim w pysk? tego nie rozumiem ja tam ich nie nienawidzę, a raczej współczuję, że są tacy puści i ograniczeni? i fakt oni pewnie mają problemy o jakich mi się nie śniło, jednym z nich może być chociażby taki, że od czasu do czasu życie lub kontakt z innymi, nieco bardzie rozgarniętymi ludźmi uświadamia im, jacy są głupi, co na pewno nie jest przyjemne; osobiście nie chciałabym mieć takiego problemu
  10. wiesz lulu, współczuję Ci, ale nie w taki sam sposób, jakby współczuli ci ludzie, którzy mieli podobne sytuacje w domu, taka jest niestety rzeczywistość; u mnie aż takich ekstramalnych sytuacji nie było, mimo to, mam zjechaną psychę i nie potrafię sobie poradzić z wieloma sprawami w życiu; niestety, nie możesz oczekiwać od wszystkich takiego samego poziomu współczucia, tego, że wszyscy w jednakowy sposób będą cię rozumieć; dlaczego dałabyś takim osobom w pysk....?? czy to wynika z czystej zazdrości, że takie osoby miały/mają łatwiej w życiu? ja niestety jestem otoczona w tej chwili ludźmi, dla których alkohol w domu to totalna abstrakcja, i inne dysfunkcje raczej też, nie czuję się dobrze w ich otoczeniu, jestem od nich inna, oni są dla mnie po prostu infantylni i płytcy, problemy dziewczyn ograniczają się do: 'muszę sobie koniecznie kupić nową kieckę i buty na wesele za dwa tygodnie', mimo tego, że w szafie wisi conajmniej 30, serio piszę; a faceci: moją beemkę mam już 3 lata, muszę ją jak najszybciej zamieć na subaru (chyba tak się to pisze), tylko że nie mam kasy w tej chwili i muszę odkładać AŻ 3 miesiące); ze względu na związek z chłopakiem jestem otoczona takimi pustakami, myślisz, że oni mnie wkurzają, że wywołują we mnie zazdrość? nie; jedyne co mnie wkurza, to to, że muszę mieć z takimi kontakt, najchętniej odcięłabym się zupełnie, bo po prostu nie mam o czym z nimi rozmawiać; ale ty chyba piszesz o innego rodzaju sytuacji;
  11. restless

    DDA i związek

    LatającyKubek, Laima, jakie to patetyczne co piszecie
  12. siedem_zapalek, mnie też byś znienawidziła pewnie, też uważałabyś, że mam idealnie i że jak ja mogę narzekać na życie, skoro mam wszystko; znam takie osoby jak ty i z kolei ja takich jak ty nie lubię; nie lubię ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć, że inni mogą mieć inne problemy, nie lubię takich, którzy licytują, które problemy są poważniejsze; ja ludzi, którzy według mnie nie mają problemów, lub mają je mniejsze, po prostu ignoruję, nie zazdroszczę im, nie wkurzam się, że oni mają 'lepsze' życie, bo najprawdopodobniej nie jest to prawdą, każdy ma problemy i każdy problem potrafi zatruć, zniszczyć życie; lulu, sory, że nie odpowiedziałam na temat, ale chyba mnie to nie dotyczy, tzn. ja się nie czuję jakimś nie wiadomo jakim odmieńcem, to raczej od ludzi słyszę czasami, że jestem inna, albo dziwna, i tak w ogóle to chyba jestem bardziej ddd niż dda, chociaż alkohol też był w domu, tylko że nie non stop
  13. mój ojciec nigdy szczezrze nie przeprosił i nie przeprosi i nie mam co się łudzić, że kiedyś się to zmieni gdyby potrafił przepraszać, nie byłoby mnie pewnie tutaj i nie miałabym problemu ddd/a 'cryo', czaję o co chodzi, bo to nie chodzi o to by usłyszeć przepraszam, tylko żeby się coś w postępowaniu danej osoby zmieniło, bo inaczej, słowa przestają mieć znaczenie, to tak jak mój facet, codziennie po kilka razy, przez kilka lat mówił mi, że mnie kocha, normalnie rzygać mi się chciało jak słyszałam; tak na marginesie to jestem w związku, który jest kontynuacją koszmaru z dzieciństwa, może nie dosłowną kontynuacją, bo mój ojciec robił rzeczy, które ewidentnie były złe; a mój facet, I JEGO POJEBANA RODZINA, załatwiają sprawy w białych rękawiczkach i to jest dopiero koszmar, dlatego tu jestem znowu....
×