
Grażyna Połóg
Użytkownik-
Postów
71 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Grażyna Połóg
-
Cześć Martusia! Śmierć ma rację. Ja w swoich atakach złości znajduję nawet coś wyjątkowego, co mnie wyróżnia, bo tylko po nas można się spodziewać wszystkiego. Czyż to nie jest wyjątkowe? Cały kalejdoskop uczuć i reakcji w jednej chwili. Fakt płacimy cenę dużą, tracimy energię, ale jesteśmy wyjątkowi. Trzymaj się cieplutko. Czasem powtarzam sobie słowa pewnego psychiatry nazywał się Kępiński chyba Stanisław, napisał parę mądrych książek, mawiał: że "chorzy więcej widzą i więcej czują", dlatego dolega im to co dolega.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Grażyna Połóg odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Mam takie właśnie pytanie: Co może być z nerwicą nie leczoną? Nie chodzi o mnie, ale o Krzysia - mojego męża nieślubnego. Zdarzały mu się zasłabnięcia ostatnie latem i chyba pierwsze przy mnie. Spadł z krzesła jak worek sięgając po papierosa. Wczoraj jednak przytrafiło mu się coś takiego, że nie wiedziałam co robić. Zawroty głowy, kołatanie serca uczucie, że zamiast serca w piersi jest kamień. Czegoś takiego jeszcze nie przeżył; wyczołgał się z domu na śnieg i prosił, żeby jak najszybciej przyjechało pogotowie. Więc pewnie strach był i to było rano 9.00. Pogotowie przyjechało, a lekarz zapytał - ile czasu pił? Lekarz wizjoner, albo wróżka, sposób stawiania diagnozy - ślady na śniegu. Dodam, że Krzyś boi się lekarzy, zastrzyków. A przy tym ataku dałby sobie zrobić zastrzyk i całą resztę, żeby tylko poczuć się lepiej. Dali mu relanium, zabrali na izbę przyjęć i dali glukozę i chyba jakieś płyny. Zrobili EKG(chyba)- co może wykazać takie badanie? Bo jemu nic nie wykazało. Obiecał, że zgłosi się do internisty i kardiologa, zrobi badanie krwi. Muszę tego przypilnować. Pewnie do tego ataku i ja się przyczyniłam jakiś czas temu, trudno ze mną żyć. Jeśli ktoś coś takiego przeżył, albo posiada wiedzę na temat tego co może spotkać kogoś z nieleczoną nerwicą to proszę odpiszcie. ps. Jakiś czas Krzyś temu poczytał sobie o nerwicy w internecie, możliwe, że i natej stronie był i stwierdził, że ma typowe obiawy nerwicy wegetatywnej. -
A myślałam, że tylko miśię coś takiego przytrafiało. Kaleczyłam sie agrafką na przegubie, rana mała, trochę krfi, blizn żadnych. Uspokajało. Teraz odkąd pracuję to powstrzymuję się, żeby uniknąć kłopotliwych pytań. U mnie w pracy osoby są bardzo wścibskie i plotkujące, więc... Nie chcę sobie robić dodatkowych zmartwień. Wystarczy, że u mnie na wsi uwarzają mnie za wariatkę - najprawdopodobniej- fajnie. Strasznie wrzeszczę- możliwości mam po mamusi. A propo Śmierć; dobry pomysł z tym workiem, popieram w całej rozciągłości.
-
Cześć Śmierć! Wiesz, ja chyba nigdy nie byłam osobą ambitną, zresztą moi rodzice, a szczergólnie moja matka mówiła, " że nie mam za grosz ambicji i z żadnych dobrodziejst danych mi przez Pana Boga nie skorzystałam". Często też się tak czuję, tak jak mówią ale na szczęście dla mnie już z nimi nie mieszkam. Mam swoją rodzinę w tym symka 3 lata i chyba on mnie ratuje najbardziej. Chociaż potrafię być dla niego taką matką, jak moja dla mnie, albo jeszcze gorzej. Kiedy czeka mnie próba, to mówię sobie - co cię nie zabije, to Cię wzmocni. Nię więm ile masz lat, nie wiem czy pracujesz, ale jeśli istnieje tylko możliwość, to może powinieneś się wyprowadzić z domu, opuścić miejsce i ludzi, którzy cię dołują. Napisz proszę czy istnieje taka możliwość.
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
Grażyna Połóg odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
Dzięki!!!!! Muszę przyznać, że trochę mi pomogliście. Teraz zastanawiam się, czy pójść do psychiatry czy do psychologa? Czy z porad psychologa można korzystać dzięki ubezpieczeniu? Zapytam w naszym szpitalu, widziałam, że chyba jakiś przyjmuje. ps. A tak wogóle to mamy komputer zainfekowany jakimś świństwem i korzystam z komputera u sąsiadów. -
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
Grażyna Połóg odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
Takie mam właśnie pytanie. Jak jest u psychiatry, za pierwszym razem? Czy iść, kiedy cierpisz, kiedy ci odbija,czy kiedy jest spoko i właściwie czujesz się normalna, nie płaczesz. A jak mi nie uwierzyże coś mi jest? Może mi nic nie jest, tylko mam paskudny charakter i całe życie dręcze ludzi. Więc proszę napiszcie, jak wyglądał wasz pierwszy raz. -
Anonimowo jest łatwiej... trochę łatwiej. Ja się bałam napisać cokolwiek. Gdyby nie takie serdeczne przyjęcie, to bym uciekła i już się tu nie pojawiła. Poza tym różnie czasem wygląda ta bliskość z bliskimi. Czasem rodzice którzy są bliscy, są jak obcy i to chyba nie z tej planety. A jeszcze nie umiem mówić o uczuciach, bo bardzo przeżywam gdy mnie coś boli, gnębi i słowa ze mnie nie chcą wychodzić. O wiele łatwiej mi się o tym pisze. Nie raz pisałam do mojego nieślubnego męża list, bo słowa nie przechodziły przez gardło.
-
LUDZIE!Naprawdę wyszłam z domu SAMA!
Grażyna Połóg odpowiedział(a) na didado1 temat w Kroki do wolności
Cześć! Gratuluję, tak trzymaj. -
A tak z ciekawości spytam. Mieliście kiedyś napady autoagresji. Zadać sobie ból fizyczny, bo ten akurat mniej boli?
-
Cześć!!! Przeczytałam Twoje dwa posty jeden tu, a drugi " ćzy rodzina was rozumie" i... coś mnie w nich poruszyło. Walcz o siebie, rodziny sobie nie wybieramy, jest jaka jest, i nie jest lepsza od Ciebie skoro nie widzą co się z Tobą dzieje. Nie poddawaj się, samo to, że tu zaglądasz może z nudów, a może podświadomie próbujesz... się ratować. Nie zamykaj się w czterech ścianach, idź na spacer, tak pięknie dziś świeci słońce, proszę. Pamiętaj przyjazny gest z Twojej strony dla drugiego człowieka, może być odwzajemniony.
-
Moja rodzinka? hmm... Jak do nich przyjeżdżam czasami, to mi głowa pęka. Porozumiewają się między sobą zazwyczaj, może nie cały czas, krzycząc na siebie, nie słuchaja jedno drugiego, mnie też. Jak z nimi mieszkałam, to tego nie zauważałam było tylko: ubieraj się jak człowiek, zachowuj się jak człowiek itp., itd. A kim niby jestem? Krową! Albo twoja siostra (cioteczna, bo mam trzech braci rodzonych), to tak ładnie wygląda,albo coś w tym stylu. Odkrzykiwałam, że mogli sobie taka zrobić. Naszczęście mam to za sobą. Jakiś czas temu na skutek mojej wariacji wyprowadziliśmy się z Jasiem z domu do moich rodziców- więcej tego nie zrobię. Wytrzymaliśmy ok. tygodnia. Jasio tak się dał we znaki moim starszym, że go matka ganiała ze święconą wodą. Sama o ile się nie mylę też ma nerwice. była u lekarza, ale powiedziała że zbierała dokumentację do renty. Chyba dzieciom trudniej wybaczyć, że rodzice, nawet nieświadomie, bo to w końcu prości ludzie, robią źle. Ja cały czas czekam na jakieś oznaki.., słowa... i gdy ich nie słyszę, tylko np. słysze "bo ja nie wiem, dlaczego ty z nim jesteś, bo on nawet bogaty nie jest" (chodzi o mojego męża nieślubnego Krzysia), to mnie cholera bierze, wkońcu nigdy nie zadała tego pytania. Krzyś jest spoko, to mi częściej odbija w naszej trójce.
-
Oj racja, racja. Mi zostało znowu wybaczone. Krzyś bardzo mnie kocha, a ja odpłacam... lepiej nie mówić. Szczerze mówiąc Krzyś też ma nerwicę, moje napady złości kiedy zadaję cios za ciosem on odchorowuje. Źle się czuję, stoi mu gula, ma dreszcze. Jestem potworem. Powiedziałam sobie, że to ostatni raz, ostatni. Moją złość musze kierować gdzies indziej. jeszcze nie wiem jak, ale coś wymyślę. Wiem, że w określonych sytuacjach łatwo się mogą pojawić. Kiedy spszątam, kiedy czuję, że mnie ignorują, że nie czuję sie ważna wtedy mi sie właczaja takie myśli i kołowrotek a później wybucham z byle powodu. I nikt nie wie własciwie z jakiego i o co chodziło. Jeszcze nie rozgryzłam do końca tej prawidłowości, może lęk przed odtrąceniem. To wraca mi zazwyczaj, pod różną postacią, że nie jestem akceptowana. W podstawówce miałam potworne z tym problemy, a w domu rodzinnym... lepiej nie mówić. Jeszcze słyszę - ubieraj się jak człowiek, zrób coś jak człowiek. Mam dużo żalu do moich rodziców.
-
Izolacja! Hm.. Kiedyś się tak odizolowałam. Po tym jak nie udało mi się skończyć studiów, i nie udało mi sie usamodzielnic, czyli nie wracać do domu na tarczy. Mam wrażenie, że przez tą moja izolacje mam wydarte jakieś 1,5 roku do 2 z życiorysu. Byłam w domu, zdarzało się, że nie wstawałam z łóżka. Miałam wrażenie, że wszyscy wiedza, że mi nie wyszło, że jestem nic nie warta, do niczego się nie nadaję. Wtedy było potwornie. Chciałam umrzeć i nawet chyba raz próbowałam. Nałykałam się jakichś proszków (moja rodzina chyba mi nie pomagała, nie potrafimy się kochac, a może kochamy się jak potrafimy). Moja próba samobujcza skończyła sie na tym, że przestraszyłam sie, chciałam żyć, próbowałam zwymiotować, ale już chyba nie było co. Potem przeleżałam z uczuciem, że mózg mi się gotuje - swoją droga ciekawe ile komórek mózgowych uśmierciłam. Powolutku sama z tego wyszłam. Zaczęłam spotkania z moją jedyną przyjaciółka. Pamiętam jak umówiłyśmy się w jakiejś knajpie niedaleko i nie mogłam wejść do niej, żeby sprawdzić czy już przyjechała, bo: wejdę, wszyscy popatrzą na mnie, albo napewno przewróce się w progu, albo cos jeszcze. Blokada nie do przebycia. Izolacja - na krótki czas (napewno nie rok)... dzień, dwa góra.Później trudniej wrócić do stada. Sama jedna w domu, też nie najlepiej, ktos powinien być, źle się czuje, gdy nikogo nie ma. Ps. Chyba się rozkręca. Tak mnie to kręci, że czuję to w głowie. Ale jazda.
-
Chamstwo, cwaniactwo- pewnie każdy spotkał się z tym. Ja je próbuję ignorować przynajmniej w pracy. A pracuję dopiero od 3 m-cy w fabryce ciastek. A atmosfera tam niekiedy jest taka..., że żyć się odechciewa. Dziewczyny- kobiety klną, są wulgarne, szefostwo z opowiadań też traktuje wszystkich jak murzynów, ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Od kąd pracuję jest łatwiej związać koniec z końcem i mniej się boję tej niewiadomej. Nie myśl otej kobiecie, nie warta jest tego, żebyś o niej myślała. Zrobiłaś, to co zrobiłaś i już. Dalsze rozwarzanie tego nic nie zmieni. A z chamstwem trzeba walczyć. Kiedyś był taki zespół Sztywny Pal Azji i śpiewał "Nie zmienię świata, nie zmienię. Nie mam żadnych złudzeń... Ale mogę zmienić się sam i moge zmienić ciebie, możemy zmienić nasz dom by było nam jak w niebie." Nie walczmy z wiatrakami, nie traćmy energi na byle kogo. Trzymaj się!!
-
Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?
Grażyna Połóg odpowiedział(a) na Tygryska temat w Nerwica lękowa
Cześć! Czekam na wiosnę, aż się wszystko rozpuści. Będę jeżdzić do pracy rowerem (ok. 10 km), a jak się ociepli biorę Jasia w fotelik (3 wiosen) i tak będziemy jeździć. Już nie mogę się doczekać. To jest moja niezależność. Też nie mam komu Jasia podrzucić, jest ze mną, albo z Krzysiem (tatą). Wysiłek fizyczny gwarantuje zdrowy, spokojny sen przynajmniej u mnie. -
Być może w ten sposób pani prawnik chciała wyciągnąć od Ciebie trochę kasy (biznes jest biznes). Dobrze zrobiłeś(aś). Chciałabym umieć wyrzucać co mi lerzy na wątrobie ludziom, którzy mnie wkurzają. Zazwyczaj wygląda to tak, że nadstawiam drugi policzek, zagryzam się w sobie, przynoszę problem do domu, czuję się upokorzona, też nie potrafi mi przejść przez gardło co się stało i wybucham z byle powodu jak bomba. Ty zostawiłeś(aś) problem za sobą. Baba Cię wkurzyła, może też miała zły dzień, a może miała swój interes na uwadze.
-
Jak tak sobie poczytałam, to stwierdzam, że należę do was. Zapewne mam nerwicę tak jak Wy i to przynajmniej od kilkunastu lat. Agresja - potrafię być jak furia, ale atakuję tylko najbliższych, chyba że po alkoholu wtedy jestem nieobliczalna. Jednak od 28 lutego 2006 roku nie piję, tak sobie myślę, że omal nie straciłam życia, tak mi odbiło (kiedyś to wam opiszę- to co pamiętam). Też wrzeszczę na swojego synka. Czasem czułam się jak młodsza wersja mojej matki, która do tej pory wrzeszczy- pierwszy człowiek, którego zaczęłam się bać. Boże, muszę coś zrobić, żeby dla swojego dziecka nie być taką zmorą. Zamiast budować jego pewność siebie ja potrafię ją w jednej chwili zrujnować. Tak później jest poczucie winy, przepraszanie itd., itd... Myślałam, że tylko ja jestem na tej wyspie, bo jak czytałam wcześniejsze wasze wypowiedzi, fakt dość pobierznie, to jesteście wrażliwymi ludżmi, którzy borykają się z chorobą, a siebie widziałam jako "potwora". Nie , nie byłam u lekarza, myślę o tym. Pochodzę z małej miejscowości, której chyba nie ma na mapie i takie dolegliwości są traktowane jak dziwactwo, wariactwo, albo coś takiego. Poza tym zastanawiałam się, gdybym nagle została pozbawiona swojego "dziwactwa", to kim bym była? Czy byłabym tą samą osobą ? Może do niektórych rzeczy się przyzwyczaiłam, z niektórymi nauczyłam się żyć - trochę nie mogę sobie wyobrazić tej innej ja.
-
Miło mi być tak serdecznie powitaną. Dzisiaj jest trochę lepiej, przez moje wybuchy życie sobie skmplikowałam (jak zwykle). mogę też popełniać gafy, bo internet w domu mam ze dwa miesiące. Dzięki! Ps. Wiem, że Jasie są najgrzeczniejszymi chłopcami na świecie.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Grażyna Połóg odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Zastanawiam się nad udaniem się do lekarza. Chcę to zrobić ze względu na moich bliskich. Boję się jednak, że się okarze, iż po prostu mam paskudny charakter i nic mi tak naprawdę nie jest. Wtedy chyba się załamię. Chyba nie wiem, jak być normalną, czy ktoś wogóle to wie. -
Cześć! Znalazłam tą stronę jakiś czas temu, ale dopiero teraz piszę. Znowu trafiłam w swoje błędne koło naganiających się myśli. Znowu chciałabym nie istnieć i nic nie czuć. Jakby mnie nie było wszystkim byłoby lepiej. Szukam przyczyny i winę przerzucam na innych, na tych co najbliżej. Na babcię, która zamiast robić sobie kuku mogła się zająć mną (miałam 6 lat), na rodziców, którzy nigdy chyba nie powiedzieli mi, że robię coś dobrze, na Krzysia, który zrobił coś, albo nie zrobił czegoś, na Jasia - synka, bo jest dzieckie , a jak to dzieciom... na siebie najbardziej, że mam tak mało odwagi... To minie, będzie cisza, spokój, a za jakiś czas wybuchnie znowu. Pięknie się urzalam nad sobą. Wczoraj obgryzłam znowu resztkę paznokci jaka mi została. Idę z Jasiem na spacer. Cześć!