Skocz do zawartości
Nerwica.com

Joaśka

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Joaśka

  1. Joaśka

    zadajesz pytanie

    kimś, kto żyje świadomością, że nie zmarnował zbyt wiele czasu Czy można zacząć od zaraz "naprawiać" swoje życie, zacząć od nowa? Wierzysz w to? (oj dwa pytania, sorry )
  2. MalaMi1001 może warto powiedzieć mamie to, co wciąż tak Cię dręczy i nie daje spokoju? Próbowałaś kiedyś? Oczywiście, nie jest to rozwiązanie problemów, ale przynosi ogromną ulgę. Wiem z doświadczenia. Jeśli powiesz na głos "zasługiwałam wtedy na miłość, bo każdy człowiek na nią zasługuje", usłyszysz to i ona (lub oni=rodzice) to usłyszą, może choć troszeczkę uwierzysz w prawdziwość tych słów. Bo one są prawdziwe. Brak poczucia własnej wartości dręczy mnie od zawsze, bo ojciec nienawidził mnie jeszcze przed narodzinami, ale teraz jest lepiej o tyle, że wiem, że to jego problem, że to on był durniem, a ja jedynie niewinnym dzieckiem, które mimo wszystko go kochało. Ble. Zastanów się nad tym. Do tej pory nie znam sposobu na uzyskanie świadomości, że jest się wiele wartym. Bo przecież w środku gdzieś coś, bez naszego wpływu cały czas podpowiada "jak możesz być wspaniała, skoro nawet tatuś/mamusia cię nie kochali?". Gów** prawda. Nie chcę tu zrzucać winy na wszystkich rodziców świata, ale w tym konkretnym przypadku, czyt. ojciec/matka nienawidzi Cię czy nie okazuje miłości, to jest ich problem. To oni są w jakimś stopniu upośledzeni. Czemu? Bo też kiedyś ktoś nie nauczył ich kochać. Nie znaczy to jednak, że Ty nie możesz zawalczyć o to, aby pokochać samą siebie. Być może to wyda Ci się jedynie płytkim gadaniem, ale uważam, że powtarzanie sobie bardzo często i próba uświadamiania, że KAŻDE dziecko zasługuje na miłość, może naprawdę wiele zdziałać. Pozdrawiam :)
  3. Joaśka

    Ostatnia litera

    kurczę, brak refleksu, już znikam, bo psuję Wam zabawę ;*
  4. Joaśka

    Ostatnia litera

    ups, nie zdążyłam
  5. Joaśka

    Co teraz robisz?

    Mnie się kawa właśnie skończyła zazdroszczę..
  6. Przede wszystkim dziękuję za Twoją odpowiedź i zainteresowanie. Problem w tym, że nie chodząc na zajęcia za każdym razem, kiedy "coś" mi na to nie pozwala, stwarzam sobie problemy.. Rozumiesz, nie mam żadnych usprawiedliwień, więc nie wiem, czy zostanę dopuszczona do egzaminów przez prowadzących ćwiczenia. Kurczę, być może użalam się nad sobą, ale to dość często jest silniejsze ode mnie. Momentami jest wspaniale, wszystko dobrze, widzę rozwiązania problemów, ale chwila przerażenia, smutku, łez przekreśla wszystko, bo zdaje mi się, że wraca najgorszy okres w moim życiu, kiedy nawet z domu nie byłam w stanie wyjść. Nie wiem, może nie powinnam myślami wracać do tamtej sytuacji i porównywać. Tak naprawdę przecież wiem, że powinnam przedyskutować jeszcze moje dzieciństwo etc. Ale czy mam na to siłę? Wiem, że mi nie odpowiesz i wiem, że wizyta u psychologa wymaga odwagi, ale mój problem tkwi chyba w tym, że ja nie do końca wierzę w normalne życie, będąc w mojej sytuacji i mając te konkretne doświadczenia, wspomnienia, bla bla. Trzeba siły i determinacji, żeby stawić czoła tym problemom, sobie, a skąd kurczę wziąć siłę i determinację, gdy nie zależy? Przecież w kryzysowych momentach właśnie nie zależy. Nie wiem, czy to, co teraz mnie dotyczy jest depresją czy nerwicą, ale wiem, że jedno i drugie nie polega na tym, że człowiek nie potrafi dostrzec piękna tego świata. Problem w tym, że to piękno widzi, ale nie wie, co z nim zrobić, nie zależy mu na nim. Bo ja widzę piękno, w niebie, w dziecku, które się do mnie uśmiecha, w pocałunku bliskiej osoby. Tyle tylko, że są dni, kiedy nawet na tym mi nie zależy, bo zdaję sobie sprawę, że prócz tego, istnieje też ogromne paskudztwo dookoła, z którym chcąc nie chcąc, trzeba będzie się zmierzyć.
  7. Joaśka

    Co teraz robisz?

    Ryż+kurczak+sos słodko kwaśny
×