Skocz do zawartości
Nerwica.com

Joaśka

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Joaśka

  1. Joaśka

    Co teraz robisz?

    Kiya nie mam nic przeciwko herbacie, ale kawa jest smaczniejsza :)
  2. Joaśka

    Co teraz robisz?

    Pewnie tak też zrobię, ale to w niczym nie pomoże. Mimo niesamowitego smaku, kawa nie ma właściwości "leczniczych", a szkoda, bo byłam najzdrowszym człowiekiem na świecie.
  3. Joaśka

    Co teraz robisz?

    a jak już uzupełnię niedobór magnezu ;>
  4. Joaśka

    Co teraz robisz?

    Piję trzecią kawę :) i zastanawiam się, od czego zacząć, żeby wrócić do normalnego życia
  5. Joaśka

    Co teraz robisz?

    oglądam "Jak poznałem waszą matkę" ;]
  6. Joaśka

    Co teraz robisz?

    Skoro czekasz, znaczy przyjdzie. Skąd więc smutne buźki?
  7. To nie banały. Może brzmi prosto, ale wszystko, co mówisz jest prawdą. Problem w tym, że czasami nawet nie ma siły na to, żeby coś sobie wytłumaczyć, bo łatwiej przecież się poddać, nie wyjść kolejny dzień z domu, czuć się przez moment spokojnie. Ja odnoszę ostatnio wrażenie, że potrafię być szczęśliwa jedynie wtedy, kiedy wyobrażam sobie swoją przyszłość. Rzucam studia, marzę o pracy i stwierdzam, że to świetna opcja. Idę do pracy, dochodzę do wniosku, że nie mogę się doczekać ponownego rozpoczęcia studiów. Rzucam pracę, zaczynam studia, idzie dobrze, ale nie są wymarzone, więc kombinuję ponownie. Może praca? Nie wiem już, co mam robić. Wpojono mi od dziecka, że studiować trzeba, czuję presję, która mnie powstrzymuje od ucieczki. A ucieczka to jedyny sposób, jaki znam. Mimo, że nie rozwiązuje niczego. Wstaję rano, nawet docieram na uczelnię, ale z niewiadomych przyczyn nie jestem w stanie tam zostać. Wracam ze łzami w oczach i znów jestem w tym samym miejscu. A było przecież dobrze przez parę lat. Cholera!
  8. Witam, Czytam Wasze posty i zastanawiam się, jak strasznym kretynem trzeba być, żeby wyśmiewać czyjś problem. Nikomu nie życzę przeżywania takiego czegoś, ale chyba niektórym coś mogłoby uświadomić. Po drugie zastanawiam się, jak to możliwe, że te lęki dotyczą tylu osób, a żadne z nas wciąż nie wie, jak sobie z tym poradzić. Czy ktoś z Was odkrył, od czego zacząć? Wiele osób mówi: "idź do psychologa". Oczywiście nie śmiem tutaj poddawać wątpliwości kompetencji psychologów, ale czy są lekarstwem na wszystko? Skoro tak, to dlaczego osoby, które biorą udział w psychoterapii, nie mogą nam powiedzieć, co im pomaga czy pomogło? Co robić, co zrobić?
×