Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sasanka

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sasanka

  1. Masz wiarę i chęć do pracy nad sobą, jeśli z tego nie zrezygnujesz to przyniesie efekt. Bo przeciez w zasadzie czy istnieje jakaś inna dobra droga? maiev i to Ty się ludźmi przejmujesz. A niech sie oni boja!
  2. No niby tak, ale mi sie wydaje, że walczę z tym juz kilka lat i niewielki efekt. Ale pewnie za mało w to pracy wkładam, albo za często się zniechęcam. Dzięki , fajnie:)
  3. ashley cięszę się, że znowu jesteś i na dodatek w dobrej formie Tak trzymać! Bardzo podnosi mnie na duchu to,że wierzysz w pozbycie sie problemów. Ja też się staram pozbyć swoich własnych. Ale nie wiem czy to jest możliwe, ja mam chyba za mało wiary i uporu. Powinnam wychodzić z domu jak normalny człowiek, a tego nie robię, bo ciągle się boję, że spotkam kogos "niechcianego" i będę miała dzień z glowy na głupie interpretacje, że może ktoś ze mnie drwi czy coś takiego. Realistycznie patrząc, wiem, że nie maja podstaw żeby mnie wysmiewać, bo raczej wtapiam się w tłum, ale może to przez ten mój perfekcjonizm.Nie wiem, nie potrafię chyba, to juz u mnie za długo trwa, może to nieodwracalne...Wiem, głupoty piszę, ale tu trzeba tak dużo siły, nie wiem skąd ją wziąć. Ciągle zamierzam "zacząć żyć" naprawdę i to dla siebie a nie dla innych, a nie wychodzi:( Ale trzymam kciuki za Ciebie, idziesz do przodu, a przede wszystkim wierzysz, to super:) Zdawaj relację z tej drogi, bo bardzo fajnie piszesz. Ja tez przytulam
  4. No wiesz, to są aż 2, w porywach 3 osoby raz na ruski rok więc nie jest tak dobrze... Myslę, że też masz jakiegoś jednego kumpla czy kogoś z rodziny, z kim czasem mozna gdzies wyjść...
  5. Estreva, rozumiem Cie! Tez znam to uczucie, tylko, że ja wiem skąd się bierze - z niechęci do siebie. Nie mogę siebie zaakceptować i kiedy jest ze mna źle, to wręcz nienawidzę tych innych ludzi, uśmiechniętych. Tyle,że ja nie chcę wtedy krzywdzic innych, a jak już to samą siebie. Ale to droga donikąd. Trzeba pewnie pogodzic się ze sobą, a wtedy mogłoby byc lepiej. Ale łatwo powiedzieć... Może faktycznie pomógłby Ci psycholog. Mi nie pomógł, bo mnie denerwował Te wszystkie banały, które mówił znam sama, ale nie umiem ich wprowadzić w życie.
  6. Ashley, jak tam? Jest juz choc troszkę lepiej? Nie bądź smutna
  7. Kilka osób tez mi tak tłumaczyło ten problem:) Fajnie by było jakbym to w końcu przyjęła do wiadomości. Bo w końcu skoro jestem dziwakiem, to mogę sobie na wiele pozwolic, nawet na głupia minę Oj, ja tez tak planowałam! Ale faktycznie to nie jest rozwiązanie. Bo przeciez tam tez w końcu poznam jakichs ludzi, będę mieć znajomych i już wtedy będę się nimi przejmować, bo nie będą obcy! Ooo to może w takim razie trzeba dużo pisać i wyrzucać wszystkie swoje lęki :) powodzenia w załatwianiu spraw i pracy nad sobą:) Oj dla mnie to w tym momencie marzenie i wydaje mi się, że baaardzo odległe i nie wiem czy w ogóle osiągalne:( pozdrawiam :)
  8. Cześć Sebo! Mam podobnie, ciągle mam straszną świadomość tego jak wyglądam i czy wyglądam dobrze (czy mam odpowiednia minę), wiem, że to idiotyczne,ale ciężko się od tego uwolnić. Z tego wszystkiego to tez udaję często zaangażowanie w rozmowę, a tak naprawdę nie wiem o czym inni mówią, bo koncentruje sie na sobie a nie na temacie rozmowy. Oczywiście staram się to przełamywać, są dni że jest nawet w miarę, a są takie, gdy mam naprawde dość. Super, że masz takiego kumpla. Wydaje mi się, że tacy ludzie - nasze przeciewieństwa moga bardzo pomóc, wciągają między ludzi i ułatwiaja w pewien sposób kontakty. Wiadomo, że może byc to dla Ciebie męczące, ze względu na Twój problem, ale jednak nie siedzisz ciągle w domu - na pewno czułbyś sie wtedy 100 razy gorzej. Ja np. nie lubie wychodzić, ale gdy mnie ktos wyciągnie, to w efekcie po powrocie czuje pewną satysfakcje, że poszłam (o ile w trakcie nie złapie doła ) Generalnie mało wychodzę, zazwyczaj jak muszę, albo jak po prostu trzeba się czasem spotkać ze znajomymi, żeby nie zerwać kontaktów i tego potem nie żałować! Ale nie jest łatwo. Ty jak wyczytałam pracujesz, to duży plus, bo jednak coś robisz na co dzień. Ja boję sie pracy i codziennego zmagania, nie wiem jak bym sobie poradziła jak musiałabym sie ciągle uśmiechać i nie robic z siebie smutasa, gdy nie mam na to siły. Trzymaj się!
  9. Jestem pewna,że tak jest. Gdy akceptujemy siebie, nie przywiązujemy takiej wagi do opinii innych i żyjemy w zgodzie ze sobą. A wtedy przestaje istniec cos takiego jak fobia społeczna. Tylko,że zaakceptowac siebie jest strasznie trudno, przynajmniej dla mnie.
  10. Ja tez tak mam! Wydawało mi sie,że jak będę ćwiczyc bardzo intensywnie to zapomne o wszystkim, a jest odwrotnie. Niby mnie to rozluźnia, ale kiedy musze wyjść po ćwiczeniach to boje sie jeszcze bardziej:/ całkowicie tego nie rozumiem.
  11. Też tak często myślę, wydaje się ,że to nie ma sensu. Ale może to jakis przełom, jak w chorobie fizycznej - często najpierw wystepuje pogorszenie, które jest sygnałem tego, że leczenie daje skutek. Masz prawo się załamać, przeczekać dzień czy dwa, popłakać (ja tak robię),może to przyniesie Ci ulgę. Sama wiesz, że poprawa jest mozliwa, to Twoje słowa, bądź uparta i realizuj swoje cele. Przeczekaj zły czas, który jest elementem procesu poprawy i idź dalej. Nie wiem właściwie co się stało, w każdym razie przesyłam Ci troszkę mojej siły (marne to ale może się przyda:))
  12. Doskonale Cię rozumiem, moja sytuacja jest identyczna, ciągle staram się walczyć, czasem wydaje mi się że już jestem troszkę do przodu, a są dni gdy widzę, że jednak wcale nie idę naprzód ale pędzę lata świetlne wstecz. Ale to mija, zbieram siły na kolejne dni walki...az do następnej porażki. Wierzysz, że wyjdziesz z tego, to super. I nie przestawaj, bo to kiedys musi dać efekt! Czuję podobnie, ale innej drogi nie ma. Trzymam za Ciebie kciuki tym bardziej,że Twoje posty bardzo mi pomogły. Musisz walczyć tak jak ja muszę to robić. Nigdy nie wolno dać innym satysfakcji z naszej porażki! Nigdy! A zwłaszcza tym, którzy są tego najmniej warci!
  13. Mam tak samo, tyle, że ja chcę gdzieś wyjść, a jak już pójdę to często tracę humor, bo zaczynam się nakręcać i obserwować ludzi czy na mnie patrza "pozytywnie". Oczywiście zaraz znajde nieodpowiednie spojrzenia i zaczynam się wqrzać, że jestem jakaś inna. To jest chore! Zdaję sobie z tego sprawę, a i tak to nic nie zmienia. No właśnie, gdybym to potrafiła, to mój problem by zniknął. Kurcze, inni jakos chodzą normalnie po tym świecie i myslą o normalnych rzeczach, a nie jakies chore koncentrowanie się ciągle na własnym wyglądzie. Wiem, że to jest głupie, a tym bardziej, że nie mogę tego zwalczyć! Wiesz, najlepsze jest to, że ja nawet mogę wyjść jeśli jadę samochodem (a tak robię zazwyczaj) i znajduję sie daleko od znajomych i sąsiadów, czyli obcych, na których ocenie mi nie zależy. A właśnie najgorzej mi wyjść blisko, bo mogę spotkać osoby, które mnie znają. Wtedy się najbardziej denerwuję. Jak wiem, że kogoś spotkam raz w życiu (np. jestem w innym mieście) to nawet może być. Telefony nie stanowią dla mnie problemu, bo inni mnie nie widzą, a denerwuję się głownie tym czy dobrze wyglądam. Oj, zakręcone to wszystko, a przede wszystkim strasznie ciężkie. maievTobie pomógł psycholog? Bo mi niestety nie:( jesli zrobiłam jakikolwiek krok naprzód to tylko o własnych siłach. ale to ciągle mało:( Dokładnie, mam identycznie! Jeśli nawet staram się nie rozwodzić nad tym czy mnie oceniaja, to wyraz twarzy świadczy o wszystkim. Koszmarne uczucie! W ogóle to najgorzej się czuję kiedy inni na mnie patrzą a ja np. nie rozmawiam z nimi (kolejka, wykład, kościół), tylko czekam na coś, albo słucham. Kiedy rozmawiam to nie jest tak źle, bo jestem zajęta rozmową. Dziwne to u mnie chyba.
  14. BEHEMOT mysle, że Twoja koleżanka ma rację, to może byc nerwica. Pewnie najlepszym wyjściem będzie udanie się do psychiatry, albo jeśli nie chcesz na początek, to może po prostu zwróć się do lekarza rodzinnego, on na pewno Ci coś podpowie, ewentualnie doradzi psychiatrę/psychologa. Trzymaj się!
  15. Sasanka

    Witajcie

    Witaj, miałam podobne problemy ze snem, a mam dalej podobne problemy z ludźmi. Nie jestes sama!
  16. Sasanka

    Witam

    Witaj! Też jestem nowa:) fajnie, że jesteś:)
  17. maiev ja tez staram sie pracować nad sobą. Zauważyłam też, że jesli kilka dni pod rząd wychodzę, bo akurat są sprawy do załatwienia, to jakoś to idzie, a potem gdy mam dzień lub dwa "wolne" od wyjścia i moge zostać w domu, to jest mi potem znowu strasznie trudno się zmobilizować. Więc natłok spraw i pracy pewnie w jakims sensie jest rozwiązaniem. Ale to też zależy od nastroju, miejsca do jakiego idę,itp. Wiesz, mi też udało się skończyć studia (tez z pewnymi problemami, ale jednak!), ale teraz przekreśliłam swoja szansę na pójście do pracy, po prostu sobie tego nie wyobrażam! Myślę, że w obecnej sytuacji jedynym wyjściem dla mnie jest praca w domu, bo wśród ludzi moja wydajnosć spadłaby do zera (myślałabym tylko o tym jak mnie odbierają). To jest straszne! Ty pisałaś, że pracowałaś, potem trafiłaś do specjalisty. Czyli teraz, skoro jest lepiej, dalej możesz pracować? Powiedz, jak sobie radzisz z tym? Ja gdy mam dobre dni, to myślę, że będzie lepiej, ale ich jest niestety mniej, w większości czuję się jakaś nie przystosowana do całej tej rzeczywistości. Jak walczysz? Czy po prostu na siłę wychodzisz z domu? Podobno im częściej tym lepiej, tylko, że ja tak strasznie nie mam ochoty, a z drugiej bardzo chcę! Dzięki za odp. Jakbym widziała siebie! Dokładnie tak samo się zachowywałam. Teraz staram się do nich wychodzić, bo zaczęli się interesować czemu tak chowam się w pokoju. W każdym razie nadal nie sprawia mi to przyjemności. Ale musimy walczyć o normalność!!
  18. No wiesz, skoro olewasz innych to chyba jesteś na dobrej drodze do wyleczenia. Przeciez w fobii właśnie przejmujemy się innymi. Choć z drugiej strony troche Cię rozumiem. Ja np. też staram się olewać, bo wtedy mi jest łatwiej, ale nie znaczy to, że następnego dnia nie będę miała oporów przed wyjściem. No ale podobno mówią, że upór działa cuda, więc może kiedys w końcu wyjdę swobodnie:) Choć naprawdę trudno mi w to uwierzyc, tyle lat to już trwa. maiev a udaje Ci się pracować/uczyć się z tym problemem?
  19. Hmm, skoro się "nabierają", to znaczy, że nie jest z Tobą tak źle i nie widać Twojego problemu. Ja w zasadzie tez udaję, ale niestety wychodzę tylko jak muszę i to po przygotowaniu "myślowym" z oporami
  20. Cały czas się staram,na pewno jestem dalej niż kilka lat temu,ale ciągle tak bardzo przejmuje się opinia innych czy np. tym, że ktoś popatrzy na mnie krzywo. Idę ulicą i myślę tylko o tym jak wyglądam, czy mam odpowiednia minę (czy nie wyglądam na smutasa,albo jakbym była obrażona), to wszystko takie sztuczne doskonale zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę akceptowana przez wszystkich,ale i tak jestem w potrzasku opinii, lęku przed oceną. To straszne więzienie. Nie lubię wychodzić, nie chcę żeby widzieli mnie znajomi, ciągle wydaję się sobie niewystarczająco dobra. Szukam ciągłej akceptacji, cięzko mi przebywać wśród ludzi i ciągle udawać, że jestem wesoła, gdy znowu źle się czuję, boli mnie brzuch i tylko myslę czy na pewno jestem dobrze odbierana to wszystko tak bardzo ogranicza życie...
  21. Sasanka

    Cześć......

    Trzeba mieć nadzieję, że jednak normalnie będzie! Witaj:)
  22. Sasanka

    Cześć

    Witaj na forum:)
  23. Ashley, śledzę Twoje posty, odnajduję w nich dużą część siebie, myślę, że jesteśmy troszkę podobne. Widzę też, że potrafisz pocieszyc innych. Ja też walczę z problemami, jednak Ty, jak przeczytałam w którymś z postów, zrobiłaś wielki krok do przodu - zaakceptowałaś i pokochałaś siebie. Ja tego nie potrafię też mi sie ciągle wydaje, że inni mnie nie lubią od lat staram się pogodzić sama ze sobą, wtedy moje problemy na pewno by sie zmniejszyły, ale po prostu nie umiem siebie pokochać!! Walka o to z psychologiem nie dała efektu, ja sama przez lata wywalczyłam to, że juz nie mówię, że siebie nienawidzę (wcześniej byłam wobec siebie agresywna), ale co z tego? Nadal nie doszłam do ładu ze sobą, a wiem, że gdybym sama siebie potrafiła ocenić pozytywnie, to kontakty z innymi by się polepszyły. Tylko jak, jak to zrobić?? Wiem, że nikt nie da mi recepty na to. W każdym razie gratuluje Tobie ashley, jesteś juz bardzo daleko i dojdziesz na pewno do swojego celu.
  24. Hmm...ja nie mam dzieci, ale przez swoje problemy bardzo obawiam się czy będę potrafiła zająć się dzieckiem i dać mu wystarczająco dużo miłości i czułości. Boję się zwłaszcza dlatego, że dzieci bardzo łatwo wyczuwają nastroje, a ja często nie mam już ochoty udawać wesołka. Choć wiele osób twierdzi, że dziecko to swoista mobilizacja, daje siłę i zmusza do normalniejszego funkcjonowania...
  25. Sasanka

    Depresja a studia.

    Przerwa w nauce niekoniecznie oznacza całkowita rezygnacje ze studiów. Ja ze względu na swoje problemy nerwicowo-depresyjne musiałam zrezygnowac juz na pierwszym roku, bo nie byłam w stanie wytzymać na zajęciach, a nawet czasami wejść po schodach! Poszłam do psychiatry, tabletki pozwoliły mi zacząć wszystko za rok, obecnie jestem już po studiach. Było bardzo ciężko, ale się udało. Taki sukces smakuje bardzo!
×