Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę... Mam niecałe 20 lat, a czuje się jak jakiś wrak człowieka. ZJD mnie wykańcza, moja psychika jest już tak zryta, że nie chce mi się żyć. To ciągłe obmyślanie planów w związku z ZJD, planowanie cholernego dnia, najchętniej to bym siedziała w domu, a tu życie woła... tylko jak żyć? Jak sobie pomyślę, że jutro mnie czeka to samo co dziś, wczoraj i przez ostatnie 3 lata, to ryczeć mi się chcę.