Skocz do zawartości
Nerwica.com

Divinity

Użytkownik
  • Postów

    80
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Divinity

  1. Divinity

    Iść do szpitala?

    Witam, pogłębia sie u mnie depresja CHAD f.32.3, dostałem nowy lek, cymbalte, czuć działanie, ale zastanawiam się nad szpitalem, nie wiem jak się czuję, raz lepiej raz gorzej, lęki są... myśli samobójcze minęły ale nie wiem co robić dalej. Iść czy nie iść?
  2. Divinity

    Moja depresja

    Joker, psychoterapie i psychologa odpuść z miejsca, idź do dobrego lekarza, polecam portal znany lekarz, są tam opinie itd. Pomogą ci tylko leki, najgorsze jest to że psychiatra też strzela na ślepo, nie wiadomo na co pójdziesz. Ciesz się że masz wsparcie w rodzicach, nie załamuj się, są ludzie co mają gorzej(np. ja). Wszystko przed tobą, leczysz się stosunkowo krótko więc sa szanse że PSYCHIATRA cię z tego wyciągnie, trzymaj się chłopie i niech moc będzie z tobą ps. pamiętaj że poczucie beznadziejności, niemożność podjęcia decyzji czy dalszego życia są objawami choroby, to nie jest twój charakter czy nastawienie, to jest choroba która cię w ten nie inny sposób nastawia do czarnych myśli, niestety ja nie znalazłem niczego co mi rozgromi czarne chmury nad głową, działaj, podobno ruch działa dobrze na depresję, jak masz siłę spróbuj pobiegać, wyjść z psem na spacer, może poderwij jakąś panne, seks też pomoże.
  3. ja mam zdiagnozowany chad stopnia 1, maniakalne myśli, depresja do tego nerwica lękowa, nałożyło się tego sporo. Nie mam dla kogo żyć, nie widze sensu, chce koniecznie iść do szpitala, lekami w domu lekarze już nic nie zdziałają, nastawiłem się na terapie wstrząsową, elektrowstrząsy bądź wlew ketaminy dożylnie, mam nadzieje że elektro u mnie zadziałają, jeśli mają nie działać to chce znaleźć się w tych 2 pacjentów na 100 tyś zabiegów gdzie zdarza się zgon, mam dość takiego nędznego życia... najgorsze jest to że po śmierci nie ma nic, przynajmniej będzie stan nieistnienia, może to będzie lepsze. pozdrawiam wszystkich chorych i wyczerpanych tą skurwysyńską chorobą.
  4. Divinity

    moja walka

    4 lata temu zaczęły się zmiany, jakieś czarne myśli, ospałość i niezdolność do koncentracji nauki itd. Trzymałem się tylko przez siłownie i mma, jakieś walki itd, wtedy miałem jeszcze na to siłe i pewnie przez to jakoś funkcjonowałem. Teraz żałuję że wtedy nie zacząłem leczenia, teraz choroba się na tyle rozwinęła że rujnuje mi życie z dnia na dzień. Dzieciństwo jak dzieciństwo, niewiele pamiętam. Obecnie bardzo mi rodzice pomagają. Nie pozostało mi nic więcej, gdyż wiem że żaden lek nie zadziała, są organizmy lekoodporne, takie jak mój. Psychoterapia? phi, nie w tym stadium
  5. Divinity

    moja walka

    Witam ponownie, zakładam nowy temat, opisze od nowa moją walkę z chorobą może ktoś kto zaczyna dopiero swoją bitwę znajdzie coś pomocniczego. Teraz wiem że moja choroba zaczęła się w liceum 1-2 klasa, jakieś 4 lata temu. Leczę się psychiatrycznie od lat 2. Swoje pierwsze kroki stawiałem u dr Polewki w krakowie, niestety po 2 latach leczenia choroba się pogłębia, jest coraz gorzej, z dnia na dzień poczucie beznadziejności i bezużyteczności, ciągła ospałość, brak sił, brak motywacji, najchętniej to bym zniknął, niestety nie jestem iluzjonistą :) U dr w krakowie stwierdzono "depresję nawracającą", przez 2 lata przyjmowałem następujące leki (postaram się postawić im ocene w moim przypadku). -seroxat i lexotan- te leki to jak cukierki, brak jakiegokolwiek działania, lexotan działał w potrójnej dawce, inaczej nic nie czułem, ocena 0/10 -efectinER i tranxene- cud! tranxene mnie wycisza i uspokaja, znika nerwica pojawia się depresja, EfectinER do kosza, zero jakiegokolwiek działania, tranxene 6/10; efectinER 1/10 Tutaj nastąpiło załamanie, miałem już pętle na głowie, jednak zabrakło sił do odebrania sobie życia... -nowe ambulatoryjne leczenie w domu, anafranil, amitotryptylinum, tranxene w dawce 2x10mg, zalasta (coś jeszcze było ale nie pamiętam). Odradzam wszystkim anafranil !!!! bardzo bardzo zły lek, myślałem że się po pierwszej dawce przekręcę, 2 tygodnie nie wychodziłem z domu, spałem i leżałem jak obumarły, amito zaczęła działać (pierwszy trafiony lek), zalasta też pomagała, tranxene sam sobie zwiększyłem zależnie od dnia nawet do 50 mg ( a co tam, jak się lepiej czuje to mam to w dupie) ocena: anafranil !!! -10/10 (ocena minusowa, unikajcie tego), ami 6/10, zalasta 8/10, i tranxene w dużych dawkach 9/10. Obecnie jade na samej ami + tranxene, niestety ami przestała działać, traxene już nie uspokaja, doktor już chyba sam nie wiedział co robić, tutaj nastąpiła zmiana lekarza na Prof. dr hab. med. Janusz Rybakowski, jestem po pierwszej wizycie. Po 10 minutach rozmowy dniagnoza, choroba afektywna dwubiegunowa, zostawił mi ami i tranxene dołożył lamitrin. Brak działania, ami nie działa, tranxene nie działa ten nowy też nie działa. Powoli kończą mi się siły na walke, zdecydowałem się podjąć poważny krok naprzód, będę prosił dr Rybakowskiego żeby przyjął mnie na klinike i zaaplikował elektrowstrząsy ew wlewy ketaminy. Dodam że mam bardzo ciężki stan CHAD, jestem odporny na leki, przestają na mnie działać po 3 miesiącach, dodam że mam wujka który leczy się na to samo od 23 lat, bez żadnej poprawy, prof. stwierdził że moja choroba ma podłoże genetyczne (dużo osób w rodzinie się leczy, bądź nie leczy ale ma objawy, pokolenie wstecz też było chore ale nie mamy jak się dowiedzieć bo babcia trzyma gębę na kłodke, nie da się nic z niej wyciągnąć). Jednym słowem jestem bardzo chory, bez nadziei na wyzdrowienie. Profesor R. powiedział że mój wujek to najcięższy przypadek CHAD jaki miał okazje leczyć. Ja mam to samo, organizm niweluje działanie leków, dlatego chce spróbować terapii wstrząsowej, bo co mi pozostało. Żyć tak nie będę bo to nie ma sensu, zostaje więc tylko sznurek bądź terapia wstrząsowa która mam nadzieję zadziała. Miał ktoś z was elektrowstrząsy? jak z tą utratą pamięci? Pozdrawiam
  6. tak strasznie mi się nie chce żyć, taką mam ochotę popierdolić to wszystko i skończyć z tą marną wegetacją. Jest dzien kiedy leki działają i jest niby ok ale jest taki dzien jak dzisiaj gdzie mam wszystkie kurwa dość! chyba się powiesze, albo podetne żyły bardziej humanitarne, Bo po co żyć skoro nic z tego nie mam ? jebać to
  7. Jedyny objaw uboczny jaki mam teraz to senność i brak sił, umysł mam dość jasny, jak wcześniej. Dzięki Michuj, zawsze to jakieś dobre info z rana :)
  8. a jak wróci ? nie wiem czy wytrzymam kolejny cios od życia bo mało brakowało a mnie by już z wami nie było.
  9. Może postaraj się o własny interes? pomyśl nad czymś, postaraj się o środki z urzędu pracy i unii, sama wyznacz sobie barierę, skoro jesteś sumienna i obowiązkowa to własny biznes może być dobrym wyjściem. A jak teraz nie masz zajęcia postaraj się robić coś co Ci sprawia przyjemność, jazda na rowerze, roboty w ogródku etc.
  10. Divinity

    Problem

    tak to może być depresja http://www.cpp.info.pl/index.php?go=beck1 rozwiąż i podaj ilość punktów
  11. depresja z nerwicą, zestaw się sprawdził, odeszły myśli samobójcze, generalnie nastrój się polepszył, ale chodzi o to że ten zestaw bardzo uszkadza wątrobę i stosuje się go w szpitalu (na co ja nie wyraziłem zgody) i lekarz stwierdził poprawę więc chce zejść z tych mocniejszych leków i powoli przerzucić mnie na seroxat.
  12. Witam, po wczorajszej wizycie u psychiatry zalecił schodzenie z moich leków, dotychczas brałem (przez 4 ostatnie miesiące) mocny koktajl (chciałem sie zabić) amitryptylinum 150 mg anafranil 225 mg zalasta 10 mg tranxene 15 mg i jako dopalacz tonisol. Wczoraj lekarz zalecił mi schodzenie z amitryptyliny od wczoraj, (wczoraj pominięcie ostatniej dawki czyli wczoraj wziąłem 100 mg) dzisiaj biorę tylko 50 i jutro już nic, tak samo schodzenie z anafranilu z 3 tabletek do 2 dzisiaj. Czyli od jutra zestaw będzie wyglądał tak: anafranil 150 mg zalasta 10 mg tranxene 5 mg Bardzo się boję, gdy zaczynałem to brać przeżyłem horror, mialem niesamowite skutki uboczne, to co się ze mną działo przekraczało moje rozumowanie, czyli było bardzo ciężko przez 2 tygodnie, potem się wyrównało i przez 3 miesiące czułem się normalnie, byłem lekko otumaniony i straciłem libido do 0. Boję się tego schodzenia z leków bo jak zejde tak jak lekarz kazał a po tygodniu wróci mi depresja z chęcią do zabicia się, to znowu wejdę na ten zestaw(jak to lekarz nazwał, leczenie szpitalne w domu) i będę musiał przeżywać horror ze skutkami ubocznymi od początku. Nie wiem po co to piszę, może przez to że cholernie się boję. Nie mam sił na nic, prosze pomóżcie coś
  13. Nie bój się, to na 100 % nie jest nowotwór kości. Wiem jak to wygląda, mój dziadek leżał w szpitalu obok faceta który miał właśnie raka kości. Wył z bólu, coś niesamowitego, strach pomyśleć o tym bólu i jego niesamowitym natężeniu. Więc luzuj pośladki i pomóż mi z nerwicą :)
  14. Witam w moim kolejnym temacie, powoli już dochodzi do mnie co jest przyczyną moich stanów lękowych - tata. Gdy byłem mały przeżyłem trochę, wódeczka, awantury (nie było tego dużo, ale jak widać wystarczyło by mnie zniszczyć), teraz mając 21 lat ciągle się boję, czy wypije piwko czy wódeczke, zawsze się strasznie boję. Wódki nie pije, piwo też bardzo sporadycznie, bardzo mi pomaga walczyć z chorobą, ale jednak coś jest nie tak. Mam spory arsenał leków (w podpisie), zalasta ma niby wyeliminować te myśli, te lęki, ale nie działa. Dzisiaj dowiedziałem się że będzie z kolegą przerabiać prąd w piwnicy, ja już się cały telepie ze stresu... Nie wiem co mam robić, jak nie atak nerwicy to depresja i tak w kółko. Leki średnio pomagają, nie wiem, może wyjściem jest popełnienie harakiri i mieć wszystko z głowy, w dupie ? Proszę, pomóżcie mi chociaż tyle na ile możecie, to jest rozpaczliwe wołanie o pomoc w internecie (dobrze że jest się gdzie wygadać i być anonimowym)
  15. ja mam troszke inaczej. Poczucie tego ze moje zycie jest bezwartosciowe (dla mnie) sprawia ten plus ze mam w dupie wlasne zdrowie. Zakezy mi jedynie na psychice. Jestem ciagle na tym swiecie dla rodzicow którzy bardzo mi pomagają. nigdy nie wiem kiedy znowu mnie zaatakuje atak. Ten już trwa 3 dni z małymi przerwami, powoli już się kończy i jutro jak się obudzę to zbierając się do pracy bede w glebokim dole, najgorsze jest to ze nie radze sobie z tym wszystkim. Chwila relaksu dla mnie (bez zartow) jest zapalenie papierosa wypicie kawy (wszystko to siedzac na kibelku) wtedy czuje sie wolny na chwile. tak samo jak sobie zapuszcze wehikuł czasu z dzemu z ryśkowym wokalem (Ave Rysiu), wtedy przemijaja mi wszystkie bledy ktore popelnilem, głównie ten że skreśliłem siebie u mojej miłości. Kochać skrycie przez 5 lat, po tym czasie jej to powiedziałem, niestety nie wyszło. wszystko sie pierdoli
  16. On mnie nie zostawił, dzwonie do niego co 2 dni systematycznie opisując swój stan plus wizyty co 2 tygodnie. Obecnie mój stan psychiczny wskazuje na to ze powinienem siedzieć w szpitalu w celu podratowania zdrowia. -- 12 lut 2012, 13:35 -- najlepsze w tych pierdolonych atakach jest to że jak już się skończy to łapie mnie masakryczny dół z tendencjami samobójczymi ;f
  17. w trakcie terapii terapeuta dogrzebuje się do przeszłości, tego co jest powodem mojej choroby, ja wiem co nim jest ale mózg nie dopuszcza tego do świadomości, to coś tkwi w półmroku przyczajone aby ujawnić się w najmniej odpowiednim momencie. Dlatego lekarz boi się o tą terapię, nie jestem w stanie temu się przeciwstawić, jakby bariera którą stworzyłem przed tym czymś pękła w trakcie psychoterapii, to wiem że już nic by mi nie pomogło. Jestem kłębkiem nerwów któremu nie chce się żyć. chocovanilla, współczuje, ja się faszeruje słodyczami i lekami żeby jakoś przetrwać, wiem że ten stan, ten atak, potrwa 2 tygodnie. jak to jest chujowo żyć ;/
  18. Psychiatra kazał mi zaczekać z psychoterapią póki nie podlecze się z depresji, mówił też że musze mieć wyjątkowo delikatnie prowadzoną terapie. zycie od ataku do ataku jest bez sensu, leczenie i nowe leki poszły w pisdu, wszystko przestało działać, czuje sie jak miesiac temu gdy sie chcialem wieszac z bezradnosci
  19. Hej, wczoraj nie byłem w stanie już pisać na klawiaturze z powodu trzęsących się rąk. Atak dalej trwa, obecnie mam duszności i kołatanie serca, puls w stanie spoczynku 130 z arytmią ciśnienie 150/110. Walcze z atakiem tranxeną ale gówno daje. Trzeba przeczekać...przemilczeć...i czekać na kolejny atak
  20. właśnie mam atak wszystkiego. Mam duszności, pocenie, lęk, panike, stres, obawe, chęć popełnienia samobójstwa jak najszybciej, uczucie chęci do ucieczki. Trzęsą mi się ręce ledwo mogę pisać. Chce się schować, nie chce żyć
  21. Druga opcja, nie mów nic rodzicom i idź prywatnie do psychiatry, tak żeby nikt o tym nie wiedział, oczywiście to jest wyjście jak się wstydzisz swojej przypadłości.
  22. nie...Bardziej w drugą strone, jakby obawa przed nim, strach? uczucie lęku
  23. Cześć, kolejny mój post, mam nadzieje że wytrwacie w czytaniu :) a więc tak, arsenał leków który mam w podpisie wreszcie zaczął działać, nie chce się już zabić, czekam na wiosne, zaczynam powoli myśleć o przyszłości. Wydawałoby się że wszystko jest pięknie i kolorowo, niestety, tak nie jest. Po wizycie u psychiatry zmniejszył mi dawke anafranilu do 150 mg i odstawiłem efectinER(nie polecam, na mnie przez pół roku nie zadziałał), na nogi postawiła mnie dopiero amitriptylinum. Lekarz dołożył mi zamiast tego zalaste 5 mg na noc, na fobie społeczną. (tak, boje się miejsc gdzie przebywa dużo ludzi, mam uczucie że się na mnie patrzą, śmieją, obgadują). Niestety od początku choroby towarzyszy mi jedna natrętna myśl, nie może lepiej to ująć jako obsesje, na punkcie mojego taty. Najchętniej chciałbym go kontrolować co do minuty, co robi, gdzie jest, czemu go jeszcze nie ma, czy coś wypije, czy będzie ze mnie zadowolony czy wręcz przeciwnie, powie że źle zrobiłem to i tamto. Zaczyna mnie to coraz bardziej wkurwiać (sorry za przekleństwo), jest to jedyny czynnik wywołujący u mnie ataki nerwicy. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Depresja jako taka została załagodzona, myśli samobójcze gdzieś tam są, ale nie w tym stopniu co miesiąc temu (chciałem się wieszać). Tutaj pojawia się moje pytanie, znacie jakiś sposób na obsesje ? pzdr dla nerwicowców i depresantów
  24. Divinity

    Nerwica a ciśnienie

    u mnie normalne ciśnienie to 130/70 i puls w granicach 90. Jak mam atak to ciśnienie skacze momentalnie do 180-200/100-110 i puls w granice 120 :/
×