-
Postów
344 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Ewik 22
-
Jasne że chce i czekam z niecierpliwością aż mi prześlesz tą prezentacje. Co do wczorajszej nocy to zasnęłam ok. 2.30. Ale namęczyłam się okropnie. Dziś na szczęście przyjeżdża moja przyjaciółka i zostaje na noc, więc jakoś to będzie.... Narazie życze wszystkim udanego dnia.
-
Dzięki Piotrek - jesteś kochany! Jak widać narazie nie umie zasnąć, ale tak jak poradziłeś staram się nie myśleć o lękach... A co do twojej prezentacji, to chętnie posłucham!!!!
-
Gdyby to było takie proste.... Już źle się czuje a jeszcze się nie położyłam.... Istny koszmar... Ale dzięki za rade
-
Witam po przerwie!!!!! Już wróciłam do domu, więc od razu się grzecznie melduje! Czytając zaległości widze, że dużo mnie minęło, ale postaram się już być na bierząco. Ale jest czego nie mogłam nie zauważyć - PIOTREK GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Bardzo się cieszę że udało ci się zdać. A jeśli chodzi o mnie to przede mną samotna noc, bo Samuel (mój mąż) jest na noc w pracy!!!! Boje się, że dostane atak nerwicy....
-
Cześć kochani! Po pierwsze (bo znowu zapomnę) PIOTREK bardzo mi się podoba twoje nowe wcielenie.... Po drugie braciszku mój drogi powinnam chyba wsiąść w pociag, przyjechać do ciebie i wybić ci z głowy takie dziwne myśli... Uświadom sobie w końcu, że jesteś wartościowym człowiekiem.... Po trzecie DO WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH MOJĄ OSOBĄ Znikam do soboty!!!!! Będę przez cały tydzień u taty a tam nie ma netu... Pozdrawiam wszystkich i pamiętajcie, że myślami jestem z wami!
-
Cześć wszystkim!!!!!!! Dziękuje wam za ciepłe słowa i za gratulacje. Wczorajszy dzień był - WSPANIAŁY!!!!! Dawno nie spędziłam z mężem tak spokojnego wieczoru. czułam się nawet dobrze, więc i humor mi dopisywał. Dobrze że mnie wspieracie, bo bez was... pewnie bym znowu popsułam cały nastrój. WIELKIE DZIĘKI. Kriss - gratuluje!!!! A co do tego lęku przed dziewczynami, to pewnie z czasem samo minie. Zwłaszcza jak poznasz odpowiednią laske to lęk odejdzie w zapomnienie. Teraz zmykam myć okna i sprzątać, może uda mi sie odezwać później. Buziaczki i miłego dnia.
-
No braciszku!!!!! Nieładnie!!!! Chcesz mnie zostawić samą na tym świecie??? Nie ma szans! jesteś mi potrzebny i nie pozwole c tak po prostu zniknąć! Mimo tego że jest nam ciężko musisz pamiętać o tym że ŻYCIE MA SENS. szukaj pozytywów we wszystkim co cie otacza, znajdź pasje... Ja np. praktycznie nie wychodzę z domu, ale moją pasją jest niebo... Uwielbiam w nie patrzeć - zwłaszcza nocą... Czy może być coś piękniejszego niż widok rozgwieżdżonego nieba w pogodną noc? Dasz rade, wierze w ciebie ( wszyscy tu w ciebie wierzą)! A ja mam dzisiaj rocznice, a raczej miesięcznice dziś mijają dwa miesiące od mojego ślubu Nawet gdybym miała walczyć sama z sobą to dzisiejszy dzień będzie radosny... Musi być bo mój mąż na to zasługuje. Trzymajcie kciuki, żeby dzisiejszy dzień był wspaniały Buziaki dla wszystkich.
-
Dziękuje WAM WSZYSTKIM za słowa wsparcia! Niestety mój mąż gotuje 100 razy lepiej ode mnie więc tym go nigdy nie udobrucham Ale nie było tak źle, na szczęście wszystko mu się udało więc wrócił w dobrym nastroju. Niestety ja nadal uważam, że zasługuje na lepszą żone. Bo ze mnie nie ma żadnego pożytku.... Znowu smuce - sorki....
-
To chyba już będziesz musiał forsować sam, bo znowu okazało się, że walcze z wiatrakami... Dzisiaj mój mąż ma bardzo ważne spotkanie służbowe na którym ma wygłosić odczyt. Miałam iść z nim, liczył, że będę go wspierała. I co????? Oczywiście nie dałam rady!!!! Oczywiście standardowe objawy - mdłości, ból żołądka i zawroty głowy. Szlak by trafił tą nerwice!!!!! No i znowu zawiodłam swojego męża. Teraz już jestem pewna, że on zasługuje na lepszą żone....
-
Dzięki - to miłe wiedzieć, że ktoś o mnie pamiętał.... No oczywiście nie mówi o moim braciszku, bo z nim mam stały kontakt na gg.... Mam nadzieje, że mogę liczyć na Twoją pomoc w tym forsowaniu.... Buziaki dla wszystkich na poprawe humorków
-
Hello! Troszke mnie nie było więc już pewnie o mnie zapomnieliście... Ale miałam zapalenie okostnej i z tego bólu zupełnie nie byłam w stanie pisać. Ostatnio ciągle cos się dzieje w moim życiu. Na szczęście w większości to przyjemne sytuacje. Dzięki WAM odzyskałam siłe do walki. Teraz znowu chce mi się walczyć z tą nerwicą. Mam nawet taką bardzo cichutką nadzieje, że może nawet uda mi się pokonać tę wstrętną chorobe.... Ale to narazie tylko takie marzenia.... Postaram się teraz poświęcać troszke więcej czasu na forum, więc - WRACAM DO ŻYWYCH!!!!!
-
Uwierz mi, że się staram, ale ten mój braciszek to trudny zawodnik Wiecie co - czuje się fatalnie a najgorsze, że dobrze mi z tym.... Brzmi głupio ale taka prawda! Nie chce mi się już nic zmieniać. W końcu i tak nic mi w życiu nie wychodzi. Najgorsza moja porażka to fakt że po dwóch miesiącach małżeństwa widzę, że mój mąż zaczyna się męczyć moją depresją. Nawet nie wiecie jakie to straszne uczucie kiedy widzicie w oczach ukochanej osoby rozczarowanie. Czasem mam wrażenie, że jestem dla niego ciężarem. Ciężko żyć z taką świadomością.... Dobra koniec użalania się nad sobą, spróbuje pocieszyć mojego braciszka... Miłego wieczorku. Buziaczki
-
Ashley - nawet tak nie pisz!!!!!! Ja jestem pewna, że znajdziesz w sobie siłę do walki z kolejnym dniem. Pamiętaj, że osoby z nerwicą i depresją - wbrew temu co mówią inni - mają naprawdę silną psychike... Bo trzeba być cholernie odważnym i silnym żeby z tym walczyć. Myślami jestem z Tobą - WALCZYMY RAZEM.... A teraz muszę wyrazić swój protest... Nie było mnie na forum kilka dni, a tu już dowiaduję się, że mój braciszek (czytaj CZŁOWIEK NERWICA) się zakochał..... No ładnie, czemu znowu ja nic nie wiem????????? Oj nieładnie braciszku ukrywać takie rzeczy przed starszą siostrą A tak całkiem serio to nawet nie wiesz jak się ciesze..... POWODZENIA
-
hello! Znowu trochę mi zajęło zanim stanęłam na nogach, ale dziś ruszyłam się z łóżka, więc pisze. Dopiero co staje na nogi, a jutro czeka mnie kolejny MEGA stres - wyjazd do Krakowa. bardzo się cieszę, że jedziemy, ale bole się że znowu złapie mnie jakiś atak nerwicy i popsuje wszystkim ten wyjazd. Jakby tak się stało ty chyba bym się.....zastrzeliła! Mam nadzieje, że dam rade, w końcu swój ślub też jakoś przeżyłam Buziaki dla wszystkich.
-
Naprawdę sama nie wychodzę z domu!!! W ostatniej klasie technikum do szkoły jeźdźił ze mną tata... (totalna porażka) Czekał na mnie aż napisze jakiś sprawdzian albo zalicze jakiś przedmiot i spowrotem do domu (jeździłam tylko jak musiałam, normalnie nie chodziłam - nie byłam w stanie) Mam teraz takie tabletki KALMS ale mówiąc szczerze po nich jestem tylko ospała, nic poza tym..
-
Witam Mirokdwa. Na nerwice choruje od dziecka, ale stany depresyjne pojawiły się ponad trzy lata temu. Od tego czasu jest raz lepiej, raz gorzej, ale ogólnie rzecz biorąc tak jak już napisałam wcześniej jestem zalezna od innych osób. Leki przestałam brać jakieś półtora roku temu. Nie pomagały, a wręcz przeciwnie - było jeszcze gorzej. Byłam u różnych psychologów i psychiatrów i nic to nie dało. Słyszałam od nich tylko, że jestem bardzo zrównoważona, inteligentna i dam sobie rade. Z tymi objawami jakie mam, czyli - mdłości, zawroty głowy, omdlenia, kołatanie serca - byłam też u lekarza rodzinnego, ale tam po zrobieniu wszystkich badań usłyszałam - jest pani okazem zdrowia i przestań udawać... Ze strony męża mam ogromne wsparcie, chociaż widzę, że nie jest mu łatwo. Mam wrażenie, że czasem moja depresja bardziej męczy jego niż mnie... Ale jest naprawdę wspaniałym facetem.
-
Cześć Wam w nowym dniu! Jak tak czytam to co piszecie, to zaczynam wam zazdrościć. Bo mimo nerwicy czy depresji prowadzicie w miare "normalne" życie. Tzn. chodzicie, do szkoły, pracy, na zakupy, na spacer, itd. Ja jestem zupełnie zależna od mojego męża i taty. Sama nie wychodze z domu... Nawet zejście na dół do skrzynki na listy jest dla mnie nieosiągalne... Miesiąc temu wyszłam za mąż i przeprowadziłam się do męża. Tutaj na nowym mieszkaniu może życie to już w ogóle koszmar... Mąż pracuje w systemie zmianowym po 8 godzin, a ja tu sama wariuje. Nie znam sąsiadów, nie ma się do kogo odezwać... Czuje się więźniem własnego mieszkania... Także uwierzcie mi, że wasze życie jest jeszcze całkiem normalne...
-
Dziękuje wam wszystkim za to, co napisaliście. To miłe wiedzieć, że ktoś życzy mi powodzenia. Ostatnio się rozsypałam, ale teraz znowu walcze. masz rację Piotrek - powinnam dziękowac Bogu, że mam tak wspaniałego męża. I uwierz mi, żze zrobie wszystko by nasze zycie było szczęsliwe.
-
Chyba się uzależniłam - od forum, bo te kilka dni bez was to cała wieczność, więc wracam do regularnego pisania. Może tak w dwóch zdaniach powiem co się działo jak mnie nie było. W nocy z soboty na niedziele chciałam się otruć... W ostatnim momencie mój mąż mnie znalazł..... Teraz myślę że to dobrze, ale wtedy chciałam z sobą skończyć.... Moje życie to i tak ciągłe pasmo niepowodzeń i porażek. 10 lat temu jechałam z rodzicami do szpitala odwiedzić ciocie i mieliśmy wypadek. Moja mama zginęła na miejscu (niestety widziałam to bo bardzo szybko odzyskałam przytomność). Ja miałam miednice pęknietą w kilku miejscach i spędziłam trzy miesiące przykuta do łóżka - na szczęście chodze, anie jeżdże na wózku. Jakoś się po tym pozbierałam, starałam się normalnie żyć i nawet jakoś udało mi się wrócić do normalności. I kiedy myślałam, że najgorsze mam już za sobą to moja przyjaciółka i przyjaciel zginęli w wypadku samochodowym... Na domiar złego ja wysiadłam z tego auta 20 minut przed wypadkiem.... Po pół roku miałam pierwszy poważny atak nerwicy, a potem depresja.... No a teraz mój tata znalazł sobi kobiete.... Chyba mnie to przerosło, to tak jakby ktoś bijał mi nóż w plecy... Rozpisałam się troche, ale potrzebowałam tego. Może dzisiejszy dzień będzie lepszy.... Evelka powodzenia na zaliczeniu!!!!
-
To dobrze Darku, że udało ci się wiare w ludzi. I obyś zawsze spotykał na swojej drodze właśnie takich dobrych ludzi jak ci z uczelni... Sorki wszystkim za moje milczenie, mam gorsze dni... Odezwe się jak będę w lepszej formie..... Powodzenia wszystkim walczącym...
-
I tak trzymać... To jest właśnie recepta na dobrą zabawe. No to justyś tylko tak dalej... mój weekend jest dość ponury, ale dam rade - zawsze mogło być gorzej... Trzeba się cieszyć tym co jest, a jest OK
-
Ale mam dzisiaj wyjątkowo dobt humor... Dlatego będę dzisiaj rozsiewała optymizm po całym forum Witam cie Tomku! Ciesze się, że mpoja przyjaźń z Darkiem zrobiła na tobie takie wrażenie. Rzeczywiście traktuje go jak brata, chociaż sama nie wiem czemu.... Poprostu uwielbiam z nim rozmawiać, dzięki niemu odzyskuje wiare w ludzi... Nigdy nie staraj się dopasować, bo stracisz własną osobowość. Najważniejsze to być sobą. Ludzie, którzy zasługują na Twoją przyjaźń wcześniej czy później docenią to kim jesteś. Tylko takie szczere znajomości mają jakikolwiek sens. Pozdrawiam was cieplutko. Ps. Ten kotek jest dla Ciebie braciszku. Powodzenia na uczelni.
-
Witam cie lideczko 1984!!!! Chorujesz od niedawna więc walcz z tą nerwicą - im szybciej się za to weźmiesz tym szybciej wrócisz do realnego świata. Ja choruje od trzech lat i już nie marze o powrocie do realu, marze o tym, żeby do reszty nie zwariować. Wierze, że Tobie się uda. Grunt do pozytywne nastawienie. Mamy słoneczko za oknem, więc głowy do góry, uśmiech na twarz i ..... walczymy z kolejnym dniem. Buziaczki dla wszystkich.
-
Piotrek wyjąłeś mi to z ust.... Życze wam kochani żebyście pokonali to wstrętne choróbsko!!! Najtrudniejszy pierwszy krok macie już za sobą, teraz będzie już tylko lepiej. WIERZE W TO! Pozdrawiam was cieplutko. Oczywiście zawsze możecie na mnie liczyć...
-
Ale ze mnie gapa, nawet nie życzyłam wam powodzenia na tej terapi... Zwłaszcza wielkie sorki dla ciebie braciszku, bo przecież rano rozmawialiśmy. Poprostu nie wiedziałam, że masz dziś spotkanie z terapeutą, ale cofnęłam się kilka stron w tył i już jestem na bierząco. . . Ale przecież wy i tak wiecie, że serduchem jestem z wami. Czekam na relacje z tego spotkania, może i ja znajde siłe, żeby zapisać się na terapie... Chyba czas najwyższy coś z tym zrobić