Skocz do zawartości
Nerwica.com

mariuszitb

Użytkownik
  • Postów

    78
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mariuszitb

  1. Dzisiaj chyba doszukałem się powodu mojego złego samopoczucia. I jest to klucz do wszystkiego. Nerwica i depresja tak mnie już pochłonęły, że nie mogę na niczym skupić uwagi. Zawsze jak słucham czegoś w telewizji lub z kimś rozmawiam, nie mogę się na tym skupić nie rozumiem co dana osoba do mnie mówi lub nie rozumiem treści filmu. Powiedzą jakieś zdanie i nie słucham co powiedzą dalej tylko myśle o tym jednym zdaniu które sobie zapamiętam i dopiero w głowie zaczynam główkować nad tym o co chodzi w tym zdaniu. To wydaje się naprawde być bardzo tragiczne i dlatego tak sie zle czuje, mysle calyczas o moich oczach o wszystkim co mnie otacza ale kiedy ktoś coś mówi to nie potrafie go zrozumieć zbyt dobrze, pierwsze słowa zrozumiem ale jak już zacznie nawijać nak katarynka to nie nadążam za tym i wtedy sobie kumuluje w głowie wcześniejsze zdania i próbóję je zrozumieć, no wiecie tak sobie składam wyrazy jeden do drugiego aż coś sensownego z tego będzie. Ale dziś zacząłem z tym "walczyć" i naprawdę to pomaga! Porozmawiałem sobie z mamą i dowiedziałem się o życiu czegoś. Wcześniej nie mogłem z nią nawiązać normalnie kontaktu bo nie wiedziałem co mówi do mnie i wtedy się na mnie obrażała myślala sobie że nie chcę jej słuchać czy coś. Może naprawdę za dużo myślę o swojej nerwicy i depresji i o czymkolwiek. Tak naprawdę zamykam się przed ludźmi, czuję się od nich gorszy bo wiem że mam mały zasób wiedzy o życiu i wogóle o bożym świecie, naprawdę to nei wiem co się na świecie dzieje, nie słucham informacji w telewizji czy w internecie, ale od dzisiaj to się zmienia, wogóle po obejrzeniu z mamą informacji i innego programu czuję się taki bardziej dowartościowany, nawet jak teraz piszę to pisze mi się "lekko" w porównaniu do postu u góry, heh może i nawet Wam się lepiej czyta ? :) Powiedzcie czy tak. Teraz mam wrażenie, że piszę wszystko to co mi na myśl przyjdzie, a wcześniej nie mogłem pozbierać wszystkiego w jedną "kupe" i przekazać tutaj. Proszę o więcej wypowiedzi, a co do wzroku to zrobię sobie jednak tę przerwę od komputera na jakieś 2 tygodnie powiedzmy, bo oczy też powinny odpocząć od komputera a nigdy takowej przerwy sobie nie robiłem. Korzystam z komputera od 4 klasy podstawówki notorycznie a dziś jestem w 1 liceum więc to cholernie dużo czasu. Czas dać odpocząć organizmowi od komputera i zacząć wychodzić do ludzi na świerze powietrze. To tyle narazie z mojej strony, pozdrawiam i czekam na odpowiedzi.
  2. Witam, jestem tutaj nowy i piszę swój pierwszy post. Moja historia z tą całą nerwicą to długa historia, może narazie nie będę o niej opowiadał. Teraz chciałbym się zapytać Was, czy macie podobny problem do mojego, który (PODKREŚLAM) jak mi się wydaje JEST PRZYCZYNĄ MOJEJ NERWICY POŁĄCZONEJ Z DEPRESJĄ. No więc, mój problem polega na tym, że np. kiedy wychodze z domu i idę na przystanek tramwajowy, to wtedy moje oczy zaczynają mnie strasznie szczypać i wtedy zaczyna nalewać mi się dużo "wody". Próbóję to powstrzymać, przecieram oczy, a co najgorsze, masakrycznie jest wtedy jak na dworze strasznie wieje (co ostatnio często bywa) to wtedy idę i patrzę na drogę przez zalewające się oczy łzami. To pierwszy przykład którego przyczyną jest tu prawdopodobnie wiatr, zaś w drugiej sytuacji jest tak, że kiedy rozmawiam z jakąś osobą, to wtedy nie mogę sie za bardzo skupić na rozmowie, patrzenie się w oczy mojego rozmówy sprawia mi wysiłek, muszę się dobrze zmotywować i zaangażować w to żeby wypaść dobrze, bym nie zaczął mrugać całyczas i dziwnie skupiać oczu - jakby mnie jakieś światło czy słońce raziło, kiedy mi się nie uda i zaczne się dziwnie zachowywać z moją mimiką, stresuję się oczywiście, język zaczyna mi się przez to plątać, po tym zaczynam myśleć czy wogóle wszystko - dosłownie WSZYSTKO ma jakiś sens, a może w tym momencie jestem pogrążony tą całą sytuacją i zaczynam panikować, nie wiem co robić żeby się poprawić i żeby te oczy mnie przestały szczypać. A może to moje problemy nerwicowe i wszystkie złe doświadczenia z tą nerwicą związane są powodem sczypania oczu co też przyczynia się do niskiej samooceny i strasznie małej pewności siebie? Ale coś zauważyłem w tym, kiedy spojrzę na świat i wszystko co mnie otacza, tj ludzi z innej perspektywy i inaczej się nastawie (choć to wymaga cholernej motywacji), to wtedy istnieje możliwość że "normalnie" będę się zachowywał i rozmawiał ale to naprawdę wymaga motywacji - jedną z nich była taka że rozmawiając z kolegą przypomniałem sobie pewną osobę która jest bardzo pewna siebie i wszystko co mówi to mówi odważnie bez żadnych wysiłków - czyli pomyślałem o kimś zupełnie zdrowym bez nerwic, wtedy jakby wczułem się w tą osobę i chciałem być tak jakby nią i mówić tak jak ten ktoś, czyli płynnie bez żadnych jąkań czy "potknięć", co też mi się udało i wtedy zauważyłem od razu że kumpel z którym rozmawiam zaczął sie usmiechac i chetniej do mnie nawijał a wtedy mi też sie lepiej rozmawiało, czułem się wtedy bardzo dowartościowany. Po prostu wtedy też myślałem sobie czemu mam niby się plątać jąkać, skoro jestem fajny ładny chłopak xD - no tak pomyslalem co mi na dobre wyszło :) . W trzeciej sytuacji to jest już poprostu tak że siedzę sobie w domu sam ze sobą i nagle przychodzi mi ta myśle o oczach, co sprawia ze znow zaczynaja mnie szczypac i gdybym nie pomrugał troche to nalalo by mi sie lez. Nie wiem na pewno nie jest to sprawa dla okulisty lecz to zalezy od mojej psychiki. Poprostu powiem to prościej - kiedy czuję się dobrze, swobodnie i jestem radosny np z aktualnej chwili przy której spedzam czas ze znajomymi to wszystko jest w porzadku, lecz kiedy wszystko mi sie wali, lape dola to oczy "są górą". Prosze Was jeśli macie podobny przypadek piszcie i wypowiadajcie sie na ten temat, chciałbym poznać Wasze opinie i co o tym sądzicie co mi może dolegać. PS. zapomniałem dodać, że raczej siedzę w domu przed komputerem i nie wychodzę nigdzie na dwór a wiem że to strasznie źle. Moim zdaniem powinienem zacząć codziennie wychodzić do przyjaciół i dużo rozmawiać, przełamać się i motywować do skutku aż mi to przejdzie. A jeszcze jedno, na wszystko co mnie otacza patrzę "szaro" co nie oznacza że nie widzę kolorów jak to źle rozumuje moja mama, tylko po prostu patrze i smutno mi, na co nie spojrze to jest mi smutno i mam wrazenie jakby wszystkie przedmioty i ludzie byli daleko jakby nie byli w zasiegu mojej reki (to oczywiscie depresja), no ale to juz inny temat, uff troche sie rozpisalem i wybaczcie ze moje zdania sa troche nie pokolei i niepoukladane ale to tez jest efekt mojej nerwicy, prosze o wszelkie rady, pozdrawiam. PS. Szukałem na tym forum i na innych o tym przypadku ale nie spotkałem jeszcze nikogo z tym objawem, co mnie troche niepokoi. A może to poprostu od komputera? Za długo przy nim siedzie? Czy naprawde nikt z Was nie ma żadnych problemów z oczami? Jeśli nikt no to odpuszcze sobie granie przez dłuższy czas aż do poprawy jeśli to ta przyczyna. Z drugiej strony skoro oczy mi łzawią w tych momentach kiedy czuję się zagubiony nie pewny siebie i zestresowany to czemu miałby to być niby efekt komputera? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:58 pm ] Czy naprawde nikt nie może w jakiś sposób mi doradzić?
  3. Yo wszystkim :) . Piszę tutaj mój pierwszy post :) . Przeczytałem dużo waszych wpisów tutaj i mimo to że w tym momencie jest mi ciężko z derealizacjo-depersonalizacją to jestem teraz w jakimś sensie podniesiony na duchu i ucieszony bo moim zdaniem to że z Nami się tak dzieje, tzn. mamy matrixy itp. to oczywiście że obrona naszego mózgu, ale dzieje się to dlatego, ponieważ nie chcemy już mieć żadnych złych sytuacji i czuć się bezpiecznie, ale wiadome jest to że myślimy dużo o tym co będzie za pare godzin, nazajutrz i jeszcze później i to jest nasz błąd bo to chyba normalne i każdy z Was teraz pewnie sobie myśli że staracie się wymazać te "złe myśli" i nic z tego nie wynika, no ale według mnie to wszystko wynika z czystego BRAKU CHĘCI DO ROBIENIA CZEGOKOLWIEK. Szukamy zajęcia które sprawi nam choć odrobinę radości, lecz kiedy się już tym czymś zajmiemy to i tak myślimy o tym wszystkim co złe. Tak więc moim zdaniem ten cały problem wynika z braku naszej silnej koncentracji nad wszystkim, my tylko chcemy żeby nam się już nic więcej złego nie przytrafiało i żyjemy jak na czubku igły byle utrzymać równowagę (ale mi przychodzą do głowy sformułowania :)). Ja sam jeszcze nie zacząłem silnie myśleć, lecz od teraz tak zrobię... Ludzie! Wiem że myślicie sobie że i tak myślicie ciągle i bezprzerwy negatywnie, ale tu chyba nie o to chodzi. Kroczymy złą myślą, powinniśmy pomyśleć raczej nad tym że jestem leniem, nic większego nie robię. Np. wysiłek fizyczny widocznie działa lecząco ponieważ dajemy z siebie dużo energii, poruszamy się, nie siedzimy, tylko mamy tę satysfakcję że zrobiliśmy ten wielki wysiłek, że nie jesteśmy tymi leniami. Ja od dziś przestanę być leniwym, będę robił dużo wszystkiego co będzie korzystne dla mojej psychiki. Kurde... Nie umiem tego jaśniej opisać o co mi chodzi, ale mam nadzieję że zrozumieliście mnie może mniej więcej. Ten mój post pewnie nie trzyma się dobrze kupy bo piszę i za chwilę zapominam co napisałem więc ciężko mi to wszystko złożyć w kupę . Tak więc moja rada - rada moja :) - Robić wszystko z całych sił co sprawia nam przykrość i czujemy że to nas odpycha, że nam się tego nie chce przedewszystkim! Ja mam 15 lat i teraz naprzykład wezmę się jak nigdy za odrabianie lekcjii i naukę chociaż że nigdy jeszcze tego nie zrobiłym z pełnym skoncentrowaniem, lecz zobacze jak to jest kiedy się wytęża swój "piękny umysł" - bo każdy go ma, tylko się nie chce ruszyć tyłka! :) Pozdrawiam i życzę samych sukcesów!!! :):)
×