cześć, jestem tu całkiem nowa.
cały czas szukam dla siebie miejsca, w którym będę zrozumiana. gdzie ludzie nie będa dziwic się moim myślą i samopoczuciu.
Może troche o mnie, na poczetek.
Mam 28 lat, pierwszy raz zachorowałam jakieś 6 lat temu, właśnie wtedy poszłam pierwszy raz do psychiatry po leki. Ale moja przygode z terapią zaczęłam w wieku 18 lat, kiedy to nie umiałam poradzić sobie z tym co mnie otacza. Po roku, terapia zakończyła sie powodzeniem. Na tamten okres mojego życia to wystarczało. W wieku 22 lat czułam, że moje życie jest nie do zniesienia. Poszłam do psychiatry dostalam leki. Po jakimś czasie pomogły. W miedzy czasie chodziłam do kilku terapeutów, z marnym skutkiem, bo zawsze ucinałąm terapię.
3 lata temu, miałam silny nawrót depresji. Nie byłam w stanie funkcjonować. spędziłam 2 miesiące w łóżku, nie mając nawet siły na codzienna toaletę. Znowu leki i kolejna poprawa. Mniej wiecej rok pożniej kolejny nawrót. Tym razem, dzięki swojej interwencji, trafiłam do szpitala psychiatrycznego na 3 miesiące. kiedy wyszlam, nie do końca umialam sie przystosować do "normalnego życia" poza murami szpitala. tam mieliśmy ochrone i dbano o nas, nie musiałam się bac, że z lęki i bezsilności postanowie z sukcesem zakończyć własne życie.
Na szczęście znalazłam terapeutkę świetna, do której chodze już połtorej roku. Od tego czasu chodze też do nowego psychiatry z którym nawet dobrze mi się pracuję (odpowiada mi rola królika eksperymentalnego, kiedy zmienia mi kolejne leki).
A teraz jestem tu, w domu mojej mamy i czekam kiedy wrócą wszyscy z cmentarza z grobu mojego ojczyma, którego nienawidziłam przez całe życie.
Tyle o mojej przeszłości, teraz jest teraźniejszość z którą staram się sobie radzić. Na prawdę potrzebuje przyjaciół, choćby takich wirtualnych, którym nie obce będzie to, co czuje i jak się czuję. Mimo, iz mam znajomych w realu, nie zawsze moge im mówić jak się czuję. kKiedys powiedziałam mojej przyjaciołce, ze mam mysli samobójcze, na co usłyszałam, ze dla niej to za dużo i mam jej takich rzeczy nie mowić. Sami rozumiecie....
teraz zmykam na obiad i z niecierpliwością bede czekała, na to, czy znalazł się ktoś...z kims....komu....i o kim