Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tomek

Użytkownik
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tomek

  1. Tomek

    Twierdza samotności

    zintegruj się z sosną
  2. Wiecie, a mi to poczucie "inności" towarzyszy całe moje życie. Czuję się coś jak Darek tylko ja już wiem że na to nie pomaga posiadanie pięknej dziewczyny, przyjaciół, pieniędzy itd. To może tylko złagodzić ten ból który w nas siedzi. Narazie nie wiem jaki jest na to sposób chociaż pracuję nad tym wiele lat. Myślę że dopiero zebranie kilku takich innych i jakaś wymiana przeżyć mogła by trochę pomóc. Jeżeli niektórzy z Was czują się ofiarami przemocy w rodzinie lub mają inne nieciekawe problemy i przeżycia związane z rodziną i w związku z tym mają problemy w "normalnym" świecie to polecam do posłuchania audycję: http://www.polskieradio.pl/_files/20070418105453/2007051106133021.mp3 Ja odnalazłem tam dużą część siebie. Oczywiście samo wysłuchanie nic nie da ale daje do myślenia i jest tam trochę wskazówek jak z tego wyjść. Pozdrawiam wszystkich którzy czują się "inni".
  3. Makcia masz rację nie każdy zasługuje na naszą przyjaźń. Nie wiem czy to co piszesz to twoje osobiste przeżycia czy przykłady ale z tego co widzę to chyba nie doceniam swoich przyjaciół i znajomych - sami porządni ludzie. Jednak widzę że temat Cię mocno poruszył i widzę też że wiele sie zmieniło od tego pierwszego postu na który odpisałem. Ale jeszcze się trochę powymądrzam - wg. duża część myśli i konfliktów które powodują nerwicę jest nieuświadomiona, jeżeli nadal jesteś na etapie poszukiwania "tego co Cię boli" to zwróć uwagę na myśli które pojawiają się bezpośrednio przed reakcjami nerwicowymi, na sny, no i oczywiście najlepsza by była psychoterapiia. Życzę dużo siły w poszukiwaniu szczęścia a tymczasem cieszę się że trzyma się Ciebie dobry nastrój. Trzymaj Się! faier rozumiem Cię aż za dobrze - nie ma nic gorszego niż wpaść w negatywne emocje a potem im zaprzeczyć. Wtedy już nic się nie czuje, nie można śmiać się, kochać, pracować. Trudno podjąć najdrobniejsze decyzje. Ale widzę że jesteś na dobrej drodze - masz świadomość. Postaraj się pogodzić z tymi negatywnymi emocjami, przeżyj je, pogódź się z tym że taki jesteś, powiedz sobie chcę czuć cokolwiek nawet to co najgorsze i zobaczysz że szybko pojawią sie też te pozytywne emocje i wtedy dopiero będziesz wiedział jaki jesteś. Niestety są w nas różne myśli - złe i dobre. Najważniejsze żeby sie z tym pogodzić a nie żyć w ciągłym konflikcie ze sobą. W moim przypadku zaprzeczanie złym emocjom powodowało że nie potrafiłem sie od nich uwolnić. To nie tędy droga. Ale z drugiej strony wiem że nie da się przeżyć pewnych spraw w samotności, potrzebny jest drugi człowiek który wysłucha, zrozumie, zaakceptuje. I dziękuję za to wszystkim którzy to potrafią bo bez nich nie potrafił bym zmieniać siebie. Życzę Ci jak najwięcej takich ludzi którzy zaakceptują Cię takim jakim jesteś i sprawią że zobaczysz siebie z zupełnie innej lepszej strony.
  4. Makcia tak, teraz rozumiem lepiej co masz na myśli, to rzeczywiście musi być nieprzyjemne kiedy przebywasz wśród ludzi którzy są skonfliktowani. Ale z drugiej strony przyjaciel pozostaje dla mnie przyjacielem nawet jak się rozwodzi, czy ma inne problemy. Nie widzę powodu żebym miał się z tego powodu z kimś nie widywać. No chyba że jest to jakaś luźna znajomość której podstawą jest tylko przyjemny kontakt. Piszę to ponieważ sam kiedyś straciłem kilku znajomych dlatego że rozstałem się z dziewczyną i było to dla mnie bardzo przykre doświadczenie Ale teraz przynajmniej wiem że to nie byli moi przyjaciele. W każdym razie polecam włożyć czasem trochę wysiłku w znajomości bo to się może kiedyś opłacić. A tak wogóle to podoba mi sie to co napisałaś o sobie - o szczerości itd. - jeżeli rzeczywiście tak myślisz to gratuluję i podziwiam, bo ja sam mam często wiele dylematów moralnych i możliwe że to nienajlepiej wpływa na moją nerwicę no ale trudno moje życie nigdy nie było proste a może ja sam tak chcę... Cieszę się że jesteś w dobrym nastroju i pozdrawiam Cię serdecznie :)
  5. Rany! Jak czytam że ktoś był u lekarza rodzinnego i tam jest traktowany jak by udawał to mnie nerwy biorą i zapewniam że jest to całkiem zdrowa reakcja! Sam kiedyś się z tym spotkałem że zwykły lekarz był zaskoczony że chodzę do psychoterapeuty i mówi "po co to panu, pan jest zdrowy" Ja nie wiem czy w tej Polsce zostały już same tumany czy to ja jestem jakiś dziwny że chcę się leczyć. Czytam topik cały czas, cieszę się z waszych sukcesów, smucę kiedy jest Wam źle. Trzymajcie się i nigdy nie poddawajcie!
  6. Darek, jestem bardzo zaskoczony tym co piszesz. Może to rzeczywiście nie jest miejsce dla Ciebie. Może warto się rozglądnąć za prywatnym psychoterapeutą. Wiem że pisałeś że rodzina nie bardzo chce Cię wspierać w tym temacie ale wg, mnie to jest najlepsza droga. Mnie w państwowych ośrodkach też nic się nie udało załatwić chociaż mieszkam w dużym mieście. Tam chyba trafiają same "odpady" takie jak ta pani o której piszesz. A poza tym 3 miesiące to jest trochę za mało w niektórych przypadkach, czasem potrzeba kilku lat terapii.
  7. slitzikin, dzięki za rady, jestem w trakcie terapii i już doszedłem do przyczyn początku nerwicy ale jest jeszcze wiele rzeczy z którymi sobie nie radzę a dodatkowo świadomość straty wielu lat i sytuacji jest dla mnie czasem nie do zniesienia. Makcia piszesz że zastanawiasz się co Cię boli a zobacz co napisałaś 2 linijki później. Masz wrażenie że wszystko się rozsypuje - ci ludzie jakby do Was nie pasowali przez to że "myślą o innych". (???) A może to właśnie Cię boli że oni sobie pozwalają na takie rzeczy jak myślenie o innych, zdrada a Ty nie. A może to jest właśnie Twój problem - zazdrościsz im ciekawszego życia i dlatego nie utrzymujesz z nimi kontaktu. Przepraszam Cię za tak śmiałe fantazje na Twój temat ale chciałem napisać to co mi wpadło do głowy jak to przeczytałem. Bo wygląda na to że zbyt surowo oceniasz tych ludzi i dlatego nie trzymasz z nimi kontaktu. Jeżeli bardzo Cię zezłości to co napisałem to też może coś znaczyć - np to że masz nieuświadomione konflikty. Pomyśl o tym bo najgorsze lęki to lęki przed nieuświadomionymi pragnieniami. Wiem coś o tym. Jeszcze raz Cię przepraszam ale jeżeli się mylę to może komuś innemu się przyda moja fantazja :)
  8. No to się trochę udało. Mam całą bandę księgowch niedaleko tylko się bałem przyznać że czegoś nie wiem i nie potrafię ale już wypełniłem tak jak umiem i tylko oddam do sprawdzenia. Bałem się zapytać, co za głupota... Ale i tak jestem zły na siebie że znowu w ostatniej chwili.
  9. Ewik 22, slitzikin - dzięki za porady - macie rację ale ja wogóle mam problem z tym żeby się czuć dobrze wśród ludzi. Mnie czasem nic nie cieszy, wydaje mi się że nie potrafię odczuwać przyjemności. Myślę że to jest moja główna przyczyna nerwicy. Justynka wiem jak się czujesz - ja tak mam całe życie. Nie potrafię się bawić a jak widzę że inni się dobrze bawią to im tylko zazdroszczę i stąd ten dystans. Już w przedszkolu nie umiałem się bawić i tak mi już zostało. Potem w szkole unikałem wszystkich sytuacji integracyjnych i najgorsze że wtedy wydawało mi się że tego wcale nie potrzebuję - nie chciałem chodzić na imprezy, spotykać się z ludźmi a teraz tak bardzo za tym tęsknię. Jak sobie o tym pomyślę to już nic mi się nie chce - wydaje mi się że straciłem coś na zawsze i nie mogę już być szczęśliwy. Nie wiem czy potrafię normalnie żyć dalej mając świadomość że sam sobie odebrałem tyle dobrej zabawy. Ashley - widzę że masz teraz te gorsze dni - nie potrafię Cię w żaden sposób wesprzeć, wydaje mi się że sama wiesz najlepiej co jest dla Ciebie dobre. Powinnaś poczytać trochę swoich wcześniejszych postów. Ja zawsze byłem pod wrażeniem tego co piszesz i twojego optymizmu i bardzo mi teraz smutno jak widzę że znowu musisz z czymś "walczyć". Ja też ostatnio nie mam siły jak sobie pomyślę ile rzeczy jest nie tak jak powinno być. Ostatnio mam taką metodę że jak jest mi źle to staram się to poczuć jaknajlepiej i poprzeżywać. O nie, żadne myślenie pozytywne nie pomaga, to tylko odsuwanie przeżyć na później. Wydaje mi się że czasem musimy pozwolić sobie na złość, smutek i inne nieprzyjemne uczucia żeby potem obudzić się w z lepszym nastroju i z ochotą do życia. Życzę Ci szybkiego powrotu do świata szczęśliwości. Darek, cieszę się z Twoich pozytywnych przeżyć, jestem pewien że teraz będzie ich coraz więcej - trzymaj się blisko ludzi chociaż by Ci się wydawało że krzywo na Ciebie patrzą bo wiesz że to tylko Tobie się tak wydaje
  10. Aha, widzę że moderator już zdecydował że to nie jest nerwica No to chyba się powinienem cieszyć
  11. Niekoniecznie poczucie winy może być bezpośrednio związane z porodem. Didado1 i Gusia, widzicie jak to było - gdyby Wasze mamy nie próbowały wzbudzić w Was poczucia winy to prawdopodobnie nie dowiedziałybyście się o tym że poród był ciężki. To tylko jeden z najbardziej perfidnych sposobów wyżywania się na dziecku - "to przez ciebie jestem chora, mam nerwicę, było mi ciężko" itd. I jak takie dziecko ma być zdrowe, nie dość że przeżyło traumę podczas porodu to jeszcze potem musi wysłuchiwać takich rzeczy. To niestety przez naszych rodziców mamy problemy, to oni zawalili a nie my. My urodziliśmy się z czystą kartą - poczucie winy precz!
  12. Witajcie! Czytam wszystkie Wasze posty i bardzo się cieszę z tego co widzę - nowe znajomości, nowe pomysły, tak trzymać! Darek, cieszę się że chodzisz na terapię Ewik 22 teraz Twoja kolej! Lideczka 22 - nie licz na to że leki Cię ozdrowią, pomyśl lepiej o psychoterapii. Cieszę się zwłaszcza z tych znajomości które się tutaj zawiązują, kiedy widzę że niedawno obcy sobie ludzie mówią o sobie: brat, siostra to aż się wzruszam bo sam wiem co znaczy samotność i jak ważne jest mieć kogoś bliskiego - kogoś kto rozumie. Ja na szczęście mam takich ludzi bardzo blisko siebie i oni mi dają siłę do życia ale mam wielki problem z nowymi znajomościami. Chciał bym tak jak inni móc się cieszyć ze znajomości w pracy, w nowych miejscach, z nowymi ludźmi a cały czas czuję się źle wśród nowych, "normalnych". To jest mój problem nr. 1. A może to jest tak jak z Wami - nie zaprzyjaźniam się za blisko bo i tak nie mam się z Wami jak spotkać. Nie cieszę się z nowych znajomości bo oni i tak mnie nie zrozumieją. Ale tak naprawde nie wiem po co mi to. Przecież żeby się cieszyć znajomnościami to nie muszę być 100% rozumiany. To we mnie siedzi to poczucie obcości. Mizer, czasem jak czytam Twoje zakręcone posty to wiesz coś w nich jest - taka moc, szczerość, otwartość na siebie i innych - chciał bym żeby wszyscy ludzie wokół mnie tacy byli. A jest niestety inaczej i co tu robić? Jak się wpasować w ten zwyczajny świat pełen obcych ludzi?
  13. Bo ja już nie mogę, nie wiem co mam robić żeby się za to wziąć. Proponuję utworzyć tutaj jakąś grupę wsparcia w tym temacie. Pozdrawiam, wszystkich!
  14. Tomek

    DZISIEJSZE ROZMOWY W TOKU

    Dołączam sie do gratulacji, cieszę się że są ludzie którzy potrafią mówić publicznie o tej chorobie bo to jest bardzo pomocne dla tych którzy jeszcze nie wiedzą co im jest i tylko sie boją. Wiem bo sam kiedyś byłem w takim stanie. Ewa125 dokładnie to samo mógłbym napisać co Ty. Najgorsza jest nieświadomość.
  15. A ja mam znajomych i przyjaciół, kocham i jestem kochany, mam pracę i swoją firmę tylko jakoś mnie to wogóle nie cieszy. Kiedyś myślałem że jak będę miał to czy tamto to będę szczęśliwy i g. prawda. Czuję się fatalnie, jak bym nigdzie nie pasował. Nigdy nie miałem towarzystwa z którym bym się czuł dobrze. Jak się ktoś odezwie na kim mi zależy to najchętniej bym uciekł - nie umiem z nim swobodnie porozmawiać, pośmiać się z byle czego. Każda nowa znajomość to dla mnie wielki stres, dobrze że jeszcze zostali mi ludzie których znam latami ale wystrczy że ich nie widzę jakiś czas to potem znowu ta sztywność i co tu powiedzieć. Ja zazdroszczę innym, inni zazdroszczą mnie. Nie ma z kim pogadać. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:53 am ] Przepraszam że tu piszę i Was dołuję ale akurat ten wątek śledzę cały czas i już Was trochę kojarzę. Pozdrawiam wiosennie :)
  16. Trinity, wiem o czym piszesz, rany boskie ile ja takich rzeczy potraciłem przez tą cholerną chorobę. Widze że widzisz swój problem i swoje "błędne koło" i jeżeli coś mogę doradzić to zwróć uwagę na to co napisałaś że boisz się że On nie wytrzyma. Spróbuj z nim o tym porozmawiać ale nie bój się emocji, spróbuj się przed nim otworzyć i powiedzieć że tego się właśnie boisz. Zobaczysz co on na to powie, jestem pewien że to dużo zmieni. Jest możliwe że nawet znikną Twoje inne lęki (ludzie, schody itd.) Nie chroń go przed swoją chorobą bo sama widzisz że i tak nic z tego a tylko tracisz pozytywny kontakt. Wg. mnie kluczem do trwałego związku nie jest to żeby było dobrze, idealnie tylko żeby się rozumieć. Wtedy można naprawdę razem iść przez życie i poczuć że ta druga osoba zawsze jest z tobą. Życzę powodzenie w otwieraniu się Tobie i innym nerwicowcom.
  17. Aha, to spoko - ja bardzo często we śnie wylatuję przez okno a przyznam że w realu nigdy mi się to nie przytrafiło. Myślę że to wyklucza schizofrenię u mnie. Uff... no to jedna choroba mniej do wkręcania się :)
  18. Hej, ludzie! Nie martwcie się tak tym poszukiwaniem pracy. To że Was od tego "odrzuca" to jest tylko jeden z objawów dzięki któremu możecie się dowiedzieć że coś jest nie tak. Mam nadzieję że kiedyś wszyscy dotrzecie do swojego źródła lęków. A ja mam dziś taki dzień że sam nie wiem jak się czuję. Ani mi nie smutno, ani wesoło, nie lubię takich dni nie wiem co z sobą zrobić. Muszę coś szybko zrobić żeby pobudzić swoje emocje. Tylko co?
  19. Rzeczywiście może tak być że oddzielenie malego dziecka od matki może być traumatyczne i rzutować na nasze późniejsze zdrowie psychiczne i lęki ale daleki był bym od uogólniania że ciężki poród powoduje trwałe zmiany psychiczne. To że coś ze mną czy kimś innym jest nie tak to mogło być wiele czynników - trauma, poczucie winy, brak miłości w rodzinie to wszystko się składa na naszą osobowość. Z tego co wiem to są zaburzenia na które nie ma sposobu i można leczyć tylko objawy ale nerwica to zupełnie co innego. Polecam pozytywne myślenie. Ja twierdzę że kiedyś wcześniej czy póżniej zapanuję nad tym co się dzieje w mojej głowie i to mi daje siłę żeby walczyć bez przerwy. Wiem że czeka mnie jeszcze wiele pracy nad sobą, wiele pomyłek i "ślepych uliczek" ale wierzę w szczęśliwy koniec czego i Wam życzę :)
  20. Lula, myślę że Ty wiesz o jaki sen mi chodzi. To jest dokładnie to co piszesz. I jeszcze raz powtarzam: ten sen to jest poprostu ciekawostka dla mnie a nie jakiś uciążliwy objaw ale może mieć coś wspólnego z początkami nerwicy. Mono, co masz na myśli pisząc że schizofrenicy nie powinni się bawić w świadome sny? Ja często mam możliwość sterowania swoimi snami ale ten akurat nie jest sterowany i zawsze ma taki sam przebieg. Mam możliwość tyko go świadomie przerwać bo inaczej kończy się bardzo mieprzyjemnymi odczuciami.
  21. A zwróciliście uwagę na to że wszyscy skądś wiecie jak ciężki był dla Waszej mamy poród? Może tutaj trzeba szukać związku z nerwicą - czujecie się winni, tak? To taka moja mała teoria na ten temat.
  22. Witajcie :) Już mi lepiej a to z tego powodu że mam nowe pomysły co jeszcze powinienem "przerobić" na terapii żeby się z tego wygrzebać no i dzięki Wam oczywiście bo próbujecie mnie zrozumieć. Tygryska, wiem że trzeba mówić ale właśnie to mówienie tak mi dało w kość że nie mogę się pozbierać kilka dni. A co do odsłaniania to faceci mają trochę przerąbane - kobietom jest łatwiej, nie będę się rozpisywał na razie dlaczego ale tak jest. A odsłanianie się przed swoją kobietą to już zupełna abstrakcja dla niektórych i ja też ich rozumiem. Makcia oczywiście masz rację - wiem po co jest to forum i uważam że jest to najwspanialsza rzecz jaką spotkałem w internecie. Tylko że ja ze swoją przeszłością tak po prostu reaguję na objawy radości - zazdroszczę i już nie chce mi się z Wami gadać bo mi sie wydaje że nikt mnie nie rozumie. Oczywiście wiem że to absurd i tak naprawdę już Was polubiłem ale tak jak napisałem mam mieszane uczucia ale nie chcę się zamykać tak jak to robię w realu. Mizer - masz fajne podejście do wszystkiego :) A ja jestem zawistny i dobrze że teraz o tym wiem bo kiedyś to sobie z tego nie zdawałem sprawy i mi się wydawało że wszyscy są spoko a jak przyszło co do czego to złośliwości drobne i 1000 innych sposobów wyrażania złości a najlepiej to jeszcze tak żeby się okazało że ja jestem ok a ktoś miał poczucie winy. Och, ja to potrafię. A tak w ogóle to odkryłem dzisiaj u siebie oprócz nerwicy nową jednostkę chorobową i w sumie to się z tego cieszę bo już wiem więcej o sobie i wiem dlaczego ta nerwica pasowała mi tak połowicznie :)
  23. Dzięki Mizer :) Dopiszę tylko że nie jest to jakiś problem. Budzę się kiedy tylko się zorientuję że to TEN sen i potem zasypiam normalnie. I nie sądzę żeby to było jakiś "uszkodzenie". Co do wstrząsu to masz rację może nawet wpłynąć na całe życie ale wg. mnie takie coś da się naprawić na psychoterapii więc się nie martwię za bardzo :) Traktuję to raczej jako ciekawostkę a nie jakiś poważny obaw no i może wskazówkę w poszukiwaniach co jest ze mną nie tak. No i byłem ciekawy czy też macie takie powtarzające się sny jak dejavu, już nie wspominając o takich snach jak nie z tego świata.
  24. Hej! Zainspirował mnie topik Pustki ale to jednak nie to samo więc zakładam nowy temat. Wiece mam czasem taki sen że nie potrafię go nawet opowiedzieć bo nie ma w nim nic, zupełnie nic, żadnego obrazu który dało by się zapamiętać, żadnych dźwięków. No to zapytacie co jest? No właśnie jest lęk, dziwne uczucie ściskania w mostku, i trochę odczuć dotykowych - mogę to porównać do takiego uczucia jak bym leżał na twardej szklanej powierzchni a potem czuję jak bym był jednym z dwóch twardych kamieni które są do siebie przyciskane. Ale przedewszystkim to narastające uczucie lęku i dyskomfortu. Na szczęście potrafię się odpowiednio wcześnie obudzić bo gdybym pozwolił żeby mi się to śniło nadal to obudził bym się z krzykiem jak to już bywało. Najlepsze jest to że nie potrafię tego snu dopasować do rzeczywistości, kiedyś mi wpadło do głowy że to mogą być jakieś odczucia z momentu urodzin czy coś takiego. Myślicie że to możliwe? I śni mi się to tak latami conajmniej kilka razy w roku. I nie jest to jakiś chaotyczny sen - wiem dokładnie jak się będzie rozwijał i jakie kolejne uczucia powodował i zawsze jest tak samo. Odjechane nieźle, nie? Może ktoś z Was spotkał się z czymś takim?
  25. Też bym tak chciał. albo chociaż pamiętać że kiedyś tak było.
×