Skocz do zawartości
Nerwica.com

piernikowa marta

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez piernikowa marta

  1. Witam, poszukiwałam na forum dla DDA wytchnienia i ulgi- jak wielu z Nas. Założenie tego tematu jest formą podziękowania dla Was wszystkich, którzy swoimi ciepłymi słowami bardzo mi pomogliście. Uważam mianowicie, że każdy z nas potrzebuje w życiu trochę piękna- muzyki, sztuk plastycznych, literatury, dobrego filmu. Bywają takie dni kiedy nic się nie chce, kiedy najprościej byłoby spuścić głowę, ukryć ją w kolanach albo zwinąć się w samotności na kanapie i gapić się w okno...Bywają też takie rozmowy, które utwierdzają w przekonaniu, że od życia nie ma co wymagać za wiele. Moim zdaniem nie można się zgodzić na taką ciągłą bylejakość i szarzyznę . Dlatego bardzo proszę spróbujmy się raz jeszcze przełamać (1. raz był chyba wtedy kiedy pomyśleliśmy o sobie jako o DDA i weszliśmy na forum im dedykowane) i podzielić tym co mamy najlepszego i najcenniejszego. Opiszcie ulubione książki, obrazy które Was inspirują, także rzeczy, które pragnęlibyście zobaczyć lub dotknąć. Równie dobrze można opisać kafejkę jak i kawałek muzyczny, który nie może się odkleić. Z mojej strony byłyby to: książka Zadie Smith " O pięknie" i "Smooth" C.Santany:) Oczekuję odpowiedzi.
  2. W moim przypadku alkoholizm dopadł ojca. Zmienił go w niezwykły sposób - niestety tylko takim go pamiętam z przeszłości, tylko takim mi się śni... Brudnym, pozbawionym pracy, oszczędności i samemu pozbawiającym siebie i rodzinę resztek godności. Najbardziej boli to, że obecnie nie ufam facetom co znajduje swoje odzwierciedlenie i w życiu prywatnym i zawodowym. Ja po prostu nie umiem przyjmować krytyki gdyż jak byłam mała ojciec krytykował mnie po pijanemu i w fazie trzeźwienia za byle co... szczególnie w pamięć zapadło mi nieprawidłowe wyrzucanie śmieci z kosza do kontenera... Teraz wydaje mi się, że każda krytyka opiera się na identycznych bezpodstawnych założeniach i jakoś tak "podprogowo" ją odrzucam. Ktoś wcześniej pisał o braku wyważonego stosunku do alkoholu - w moim przypadku jest tak, że jak ktoś zdradzi się z tym , że pije na imprezie (piwo,wino,drinki) ja już się kulę ze strachu. Niepośledni wpływ ma także to, że choruje na trzustkę (obciążenie genetyczne ze strony rodziny mojej mamy). Zatem takie wyznanie oznacza, że osoba jest dla mnie skreślona, a dopiero potem dowiaduję się, że jest wspaniała, inteligentna i żałuję, że nie zacieśniłam z nią znajomości. Uważam też, że każdemu dziecku potrzeba autorytetu - nie tylko dlatego żeby mieć się kogo spytać o radę ale także po to, by być z kogoś dumnym. Mi zostało to bezpowrotnie i bezlitośnie odebrane. Przykre jest to, że nawet nastolatki z mojej rodziny okazywały mojemu ojcu pogardę i to pod moją obecność w tym samym pomieszczeniu- uwierzcie, że zabolało. I mnie i jego. Jednak z czasem to uczucie zawodu się przeobraża - wiesz, że nie masz kogo pytać się o radę ale oczekujesz chociaż "nieutrudniania życia" jak ja to mówię. Muszę powiedzieć, że na tym polu mój ojciec ma także oszałamiające wręcz zasługi- dokładnie wczoraj musiałam spłacić jego zadłużenie bo inaczej windykator, sąd, komornik... Z rzeczy istotnych dodałabym jeszcze poczucie odpowiedzialności za moją mamę - może mnie drażnić, zrażać do mężczyzn, pleść głupoty, a pomimo to twierdzę, że nie zaslużyła na taki los, nie zasłużyła na ciężką depresję leczoną szpitalnie, wrzody żołądka i nerwicę.
  3. idle, mam bardzo podobny problem o próg nie tylko wypitego ale w ogóle wspominanego przez faceta alkoholu... Za każdym razem mnie nosi jak słyszę, że z kolegami na imprezę ( a jest muzykiem żyjącym m.in. z koncertowania ale i lubiącą towarzystwo osobą, która po pracy też się chce rozerwać ). Co do tego lęku o to, że wszystkie długi spadną na Ciebie, zapraszam na priv. Pomogę na ile potrafię od strony prawnej. W temacie wątku - gdybym miała opisać wpływ zachowania rodzica, to nawet nie wiedziałabym od czego zacząć...ktoś mógłby powiedziec,że to wszystko było tak dawno, że przecież żyję dalej i nie doznałam żadnego poważniejszego uszczerbku na zdrowiu na skutek nerwowości ojca ale............. Tak często mówi ktoś, kto nie wie z czym je się DDA. Mam też jednak wrażenie, że inni ludzie odczuwają bardzo wyraźnie "niekompatybilność" pewnych tematów w rozmowie z osobą będącą DDA, że niby pewne tematy są takie niedojrzałe... I efekt jest taki, że nie do końca wiadomo o czym rozmawiać...
  4. Rdzaa, jasne, że zawsze są dwie strony medalu. Przeciez nie każdy urodził się w rodzinie dysfuncyjnej czy miał z tym jakikolwiek kontakt; z punktu widzenia takiej osoby my się zachowujemy niezrozumiale, nieracjonalnie bo się awanturujemy, wiecznie sprawdzamy, zyjemy w przyczajeniu... Jednak, pomimo to, celem naszej skrobaniny nie jest to, by kogokolwiek krytykować (chociaż jest za mocne słowo). Vitno, jako kobieta powiem Ci tylko tyle, że nasza płeć bardzo ufa słowom i naprawdę będzie lepiej jeśli to w przystępny sposób wyjaśnisz. Nie wiem co sobie powiedzieliście, a czego nie; co Twoja kobieta wie o tym co przeżyłeś . Jest jakaś brutalna logika, że oddajemy to czego się przez X lat nasłuchaliśmy, czego doświadczyliśmy. To jest tak spójne, że potrafi wytrącić argument z ręki pt. bo DDA wszystko zrzucają na rodziców, a tak naprawdę są zwykłymi ciapami i ofiarami losu ( nie mam nic do Twojej kobiety, nie twierdzę, że ona tak mówi, po prostu gdybam- tak dla jasności). Co do bycia potworem i tych proporcji ofiara/kat wymieszanych gdzieś głęboko w nas, miałam dziś dość twardą rozmowę z rodziną mojego ojca. Wysłuchałam od jego mamy i siostry litanii o tym, że one znają wszystkie moje bolączki i że to dla nich nic nowego bo one miały to samo. Nie przeczę , że ojciec mógł im zrobić w życiu wiele przykrości ale odebrałam to chyba inaczej niż się tego spodziewano. Moim zdaniem, trochę inaczej broni się przed wpływem ojca alkoholika dziecko , a inaczej dorosły człowiek (ciocia jest od ojca starsza o ok.10 lat). Może jestem wredna i niesprawiedliwa, może ktoś powie , że egocentryczna ale jak usłyszałam, że nie mam w życiu innego wyboru tylko się nim opiekować do śmierci, to się we mnie zagotowało.Wytrzymałam jego pijackie powroty do domu- samemu i w równie wesołym towarzystwie, wymioty do sprzątania, spanie na klatce schodowej i wytykanie nas przez sąsiadów, wysupływanie z oszczędności na czynsz za mieszkanie i proszenie rodziny o pomoc finansową, wizyty windykatorów. Mam 25 lat i odkąd pamiętam ojciec zawsze działał nieracjonalnie, często tak, by mnie czy mamę zranić albo nam dokuczyć. Myślę,że kiedyś gdzies znajdę jakąś granicę, której nie będę już w stanie przekroczyć. Proszę odpiszcie, jak Wy odbieracie takie komentarze rodziny i osób trzecich, że "Ty powinieneś".
  5. Hm, widzę, że nie ja jedna nie znoszę Świąt-w tym roku ojciec urządził dwie wariackie awantury w wigilię, a w pierwszy dzień Świąt się na mnie i mamę obraził. Komentarz nie był złośliwy- poprosiłam tylko, zeby poczekał na wszystkich z jedzeniem ale on spieszył się obejrzeć coś w internecie ( w ogóle ostatnio uzaleznił sie od neta, mam wrażenie). Kurczę, tak się zastanawiam kto jeszcze oprócz DDA, potrafi tak docenić znaczenie życzeń - SPOKOJNYCH ŚWIĄT
  6. Neonówko, wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki. Ze związkami to już tak jest, że nam trudno znaleźć jakieś szczęście, stałość- jak już dochodzimy do jakiegoś punktu, to raptem wszystko potrafimy obrócić w niwecz bo np. nie wiemy jak reagować na czułość, jak radzić sobie gdy nasz partner oczekuje od nas pewnej stabilizacji... Doskonale Ciebie rozumiem, chociaż u mnie to poszło w tym kierunku, że w ogóle nie ufam facetom-wolę się zapobiegawczo z nikim nie wiązać.
  7. piernikowa marta

    [Toruń]

    Laima, każdy ocenia "skuteczność" lekarza wg siebie. Dla mojej mamy Pani Doktor była miła, rzeczowa i dzięki pobytowi na oddziale udało się mamę także wyprowadzić na prostą z tej diabelskiej depresji. Kitsu, cieszę się, że z Twoją mamą już lepiej- nic tak nie boli jak choroba bliskich.
  8. piernikowa marta

    [Toruń]

    Mojej mamie pomogła swego czasu dr Mączka- Banasiak. Z tego co wiem przyjmuje pacjentów w Lipnie oraz w Płocku. Mam nadzieję, że z mama będzie niedługo lepiej. Pozdrawiam, Marta
  9. Jestem tutaj nowa.. I zupełnie zielona jesli chodzi o to jakie są typowe cechy osoby DDA. Pochodzę z rodziny, gdzie alkoholizm ojca szczególnie dotknął moja mamę- przypłaciła go depresją i niezrozumieniem przez pozostałych członków rodziny. Efekt był taki, że rodzina taty twierdziła, że mama coś sobie uzbdurała , a rodzina mamy strzeliła tzw. focha obwiniając wszystkich dookoła. Mało się do siebie odzywamy, nie odwiedzamy w domach, zawsze sa targi gdzie spędzić święta. Z względu na mamę, zawsze uczyłam się dobrze- żeby przynajmniej ze mnie mogła byc dumna. Na studiach podjęłam pierwszą pracę- umowa zlecenie, groszowa stawka, ale w zawodzie. Początki takie sobie, ale potem się przyzwyczaiłam i było ok. Musiałam jednak z tej pracy odejść- układ był taki, że w kancelarii zarabiam dopóki jestem studentką, jak kończe studia prawnicze i zostaję apilkantką, moge przyjść na bezpłatne praktyki.Nie buntowałam się, bo wiem , że tak wyglądała rzeczywistość w tym mieście, wielu moich kolegów miało w pracy gorzej. Postanowiłam się przenieść do Poznania - i tam to się dopiero zaczęło. Obronę miałam 2 lipca- znalezienie pierwszej pracy zajęło mi 3 tygodnie. Jak tylko zadzwonili umarłam prawie ze szczęścia, postawiłam wszystko na jedna kartę i w ciągu 24 godzin zorganizowałam przeprowadzkę zabierając 3 walizy. Praca okazała się koszmarem- nie było czasu zjeść, isć do toalety, w kólko nieprecyzyjne polecenia, a potem złość, że czegoś nie uwzgledniłam w pisanych opiniach. Do szefów nie trafiały argumenty, że nie miałam od nich dostatecznych danych-wszystko bylo moją wina. Przeszłam wiele tzw. marszów upokorzenia ( w tej firmie krytykę odbierało sie w gabinecie, do którego wzywano Cię przez skype , więc jak się wychodziło i szło w tamta strone to kazdy wiedział o co chodzi). Pracowałam tam krótko a i tak nabawiłam się rozstroju zoladka i silnych bóli kręgosłupa.Ludzie z którymi pracowałam byli hm... byli przekonani , ze jestem konkurencją więc mi nie pomagali. Kolejna oferta spłynęła z mojej inicjtywy- kancelaria wezwała mnie do siebie, rozmawiałam ponad godzine z jednym wspólnikiem. Do rozmów mieliśmy wrócić jak wspólnik przyjedzie z urlopu. Wszystko zabrało miesiąc czasu, a ja cierpliwie czekalam. 30 wrzesnia odbyła się druga rozmowa na której ustaliliśmy precyzyjne warunki- wynagrodzenie, jaka umowa, jaki wymiar urlopu itd.Ponieważ był to piątek, Panowie powiedzieli, że w poniedizałek dostanę mail z projektem umowy do którego mam sie ustosunkowac. Ustaliliśmy tez pierwszy temrin wyjazdu na 11-12 października. Mail nigdy nei dotarł, moje telefony i maile pozostały bez odpowiedzi, jak jeden przez przypadek odebrali to było, ze oni się skonsultują i oddzwonią jutro. Nigdy nie oddzwonili, a jak ja dzwoniłam do siedziby to nie mieli czasu i prosili o telefony później. W ten czwartek nie wytrzymałam- próbowałam się kikukrotnie dodzwonić w ciągu dnia o różnych godzinach bez efektu. W końcu wysłałam smsy- bardzo chłodne z 1 zgryzliwym stwierdzeniem, że chyba po dwóch miesiącach mojej aktywności i gotowości jeden prosty telefon z ich strony to nie jest wysiłek przekraczający ich mozliwosći czasowe i finansowe. Odpowiedział jeden z nich- że moje oceny, że ich postępowanie mnie meczy, demotywuje, bo nie wiem o co chodzi z tym uporczywym milczeniem, mam zostawić dla siebie. W skrócie- czuję się jak g...niara, którą każdy może pobić i nigdy za to nie odpowie. Wczoraj po raz pierwszy ryczałam, własnie z tego powodu- chcąc poznań powody ich milczenia, piszac ze w dalszym ciągu oczekuję odpowiedzi, określono mnie jako osobę arogancką. Tak jakby druga strona była bez winy. Nie wiem już kto ma rację- ja czy oni? Wiem, że procedury trwają długo ale wydaje mi się, że niezależnie od efektu końcowego jak się ze mną negocjowało 2 miesiące, to napisać zdanie wyjaśnienia nie jest wielkim wysiłkiem. Odpowiedzcie proszę
  10. Witam wszystkich użytkowników. Tak naprawdę nie wiem co mi dolega- może to coś poważniejszego, a może tylko tzw.dół?? Wszystko co najgorsze ma ścisły związek w moimi pracodawcami z Poznania- wcześniej pracowałam w innym mieście i było ok, może bez rewelacji ale jak na umowę zlecenia dla studentki całkiem znośnie. Kilkukrotnie obiecywałam sobie, że jak dostanę pierwsza poważną wypłatę, to udam się na wizytę. Moja mama ma /miała depresję więc wiem czym może zaowocować nieleczenie tej choroby. Pochodzę z rodziny dość szczególnej- mój tata jest zaleczonym alkoholikiem, z choroby zostało mu to, że jest bardzo nerwowy, głośny, często się awanturuje. Wiem, że w kraju jest wiele takich przypadków- nawet na studiach mieszkałam w pokoju z dziewczyną, której mama też miała problem alkoholowy. Wzbraniam się jednak by mówić o tym otwarcie- nie chcę niczyjego współczucia, przytulania no i jest mi zwyczajnie wstyd. Liczę, że będziemy sobie wzajemnie pomagać i wspierać się w trudnych chwilach. Dziękuję za lekturę, Marta
×