Nie, żadnego upadku nie miałam. W każdym razie niczego takiego nie pamiętam ;-) Wtedy jakoś to powiazalam z zapaleniem zatok, które miałam trzy tygodnie wcześniej i z antybiotykiem, który był dość mocny. Myślałam, że przejdzie. Nie przeszło. Więc poszłam sobie wyrwać górna ósemkę bo źle rosła a ktoś mi powiedział, że to może być to. Nacierpialam się tylko i tyle, bo nic się nie zmieniło. Wiesz,ja noszę okulary i co dwa lata wysyłają mnie z pracy do okulisty. W tym roku byłam w styczniu i dołożyli mi tylko dioptrii. Żadnych poważniejszych zmian nie stwierdzili. Może i ja jestem zbyt ufna w stosunku do lekarzy i to jest mój problem, bo w ogóle z nimi nie dyskutuje. Mowia, że jest ok to im wierze i udaje,
że tak jest, choć nie jest :-( Tak naprawdę to zaczęłam poważnie myśleć o psychologu, jak
coraz częściej odmawiałam dziecku wyjścia na
spacer, do kina czy na lody. A odmawiałam bo się
boję i to nie ludzi, czy marketów, ale tego, że nie
będzie miała opieki. Bo jak ja upadne to
wiadomo, że ludzie zwrócą uwagę i pomogą, ale
na nia nikt nie zwróci uwagi. A potem,
to już zaczęłam się bać nawet jak wychodziłam
sama, tyle, że już nie potrafię powiedzieć czego. I
przestałam wychodzić sama. I mam już tego
powyżej uszu, bo ile tak można!? Jestem tym
zmęczona po prostu...