Na początku chciałabym przywitac wszystkich, ponieważ jest to mój pierwszy post na tym forum.
właściwie, to nie wiem czemu tu piszę... nie wiem nawet czy wybrałam odpowiedni dział...
zacznę od tego, że pierwsze objawy nerwicowe pojawiły się u mnie ponad rok temu - były to typowe objawy napadu paniki - duszności, uczucie że zaraz umrę itp. Pomogła mi jedna dawka hydroksyzyny od lekarza z pogotowia. Nie wiedzialam jeszcze wtedy, co mi jest. Dopiero przy drugim napadzie, który miał miejsce jakis miesiąc poźniej, dowiedziałam się, że może to byc nerwica. Mój lekarz rodzinny przepisał mi Afobam, poźniej Xanax o przedłużonym działaniu, które miałam brać doraźnie. Przez następny rok tylko raz miałam ponowny atak paniki, ale na szczęscie jedna dawka Xanaxu mi pomogła. Aż do grudnia zeszłego roku. Ostatni napad paniki, jaki miałam nie zakończył się wraz z zażyciem tabletki, a potem przyjazdem pogotowia. Po obudzeniu się rano cały czas czułam te nasilone objawy lęku i tak jest do dziś... nie potrafię zrozumieć dlaczego przez tyle czasu zdarzały się tylko pojedyncze wypadki związane z lękiem a teraz ten stan utrzymuje sie przez cały czas...
Podjęłam decyzję i poszłam do psychiatry (państwowego), który oczywiście potwierdziła, że jest to nerwica i przepisał mi leki o nazwie Trittico CR (antydepresant z grupy SSRI). Przez jakiś czas czułam się po nim dobrze ale ostatnio nasiliły się u mnie natretne myśli samobójcze... takie które nie dają spokoju... boję się tych myśli, bo tak naprawdę nie chcę umrzeć i chcę walczyć z chorobą ale ona odbiera mi wszystkie siły... jestem zablokowana wewnętrznie, nie jestem w stanie odczuwać żadnych emocji, a kiedys byłam szczęśliwa...
nie wiem jak dalej walczyć...
mam nadzieję, że chociaz jednej osobie chciało się to wszystko przeczytać..
pozdrawiam...