Skocz do zawartości
Nerwica.com

ciapek

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

Treść opublikowana przez ciapek

  1. Nie zgodzę się z tym, że szybko się kończą. Jestem na mircie prawie 10 miesięcy i to wszystko zależy od tego czy mamy męczący psychicznie dzień/okres czy nie.
  2. miko84, byłem ok 3-4 tygodnie na samej mirtazapinie i jak pisałem na nerwicę słaby lek, na uczelni dopadały mnie objawy nerwicy. Dlatego dorzuciłem citalopram. Mirtazapina b.ładnie łagodzi niepokój i normuje sen, citalopram hamuje objawy nerwicy.
  3. err, w większości przyjemne, czasem nienaturalnie dziwne, że po przebudzeniu przychodzi myśl 'ach, to był jednak tylko sen', za to dość wyraziste, dużo szczegółów się pamięta po przebudzeniu, które raczej przeciętny bez leku się nie uchwyci. Przez kilkumiesięczny okres przyjmowania miałem może z 3 koszmary. Wiadomo też, że tabletka nie załatwi wszystkiego i jeśli mieliśmy wyczerpujący psychicznie dzień czy zdarzenia to nie spodziewajmy się 'troskliwych misiów' ;p
  4. z ciekawości wszedłem na ten temat poczytać i aż się zalogowałem żeby odeprzeć negatywne zdania na temat tego leku. Dla mnie jest on bardzo dobry. Dzięki niemu śpię jak niemowlę i jestem pozytywniej nastawiony do życia. Tycie tyciem, ale może by tak zainteresować się dietą? Wiadomo, że każdy się roztyje jak będzie jadł bez opamiętania. Ja dzięki niemu utrzymuję stałą wagę ciała. Bez niepotrzebnych wahań jakie robiły się przez nadmierną potliwość. btw. Łączę go z citalopramem bo jednak na nerwicę słabo działa. za to depresja duuuży plus!
  5. ciapek

    Nauka

    Hej, w przebiegu mojej nerwicy bardzo utrudnioną mam naukę. Chodzi głównie, że podczas nauki wytwarza się we mnie napięcie, jest poddenerwowanie, pocę się. Strasznie męczące to jest. Podświadomie boję się cały czas, że jak źle coś zrobię to zostanę ukarany - tak jak to miało miejsce w dzieciństwie. Mimo, że staram tłumaczyć sobie, że nic mi nie grozi, że robię to dla siebie itd. to i tak to we mnie siedzi. Od zawsze to mam i mimo, że biorę leki, to one na to akurat są chyba za słabe. Macie jakieś propozycje jak radzić sobie z tym?
  6. rdzaa, miałem dokładnie tak samo, z tym kłóceniem i kończeniem laniem. Mamy po prostu zły obraz świata i trzeba to zmienić. Wyjść z roli ofiary, albo przestać widzieć wszystko jako agresor-ofiara. Na razie staram się dystansować do wielu sytuacji.
  7. uzytkownik, robię ten trening co najmniej raz dziennie, często 2 razy od jakiś 2 miesięcy i bardzo go sobie chwalę. Pozwala pozbierać myśli na dzień:)
  8. Ja walczę z tym tak: Zrobiłem sobie plan najważniejszych rzeczy w dniu, tygodniu co muszą się odbyć np. szkoła czy zajęcia swoje, ale ograniczone do minimum. I tyle. Ważne jest dla mnie jak powiem sobie 'zrobiłeś to co miałeś zrobić odpręż się, nie szukaj innych zajęć' To na początku jest trudne:P Jeśli sprawa się normuje to stopniowo dodaję inne rzeczy do planu tak żeby nie pojawiał się ten pośpiech. Jak robi się źle, to znaczy pojawiają się myśli muszę jeszcze to i tamto to staram się wtedy mówić stop i przypominam sobie co już zrobiłem i że to jest dużo:P Warto też robić kilka razy dziennie podsumowanie tego co się robiło do tej pory co będzie się robić tak żeby wprowadzać porządek do głowy. Brzmi to prymitywnie, ale mi pomaga wprowadzać spokój w życie.
  9. Pasman, może to i prawda, że nie da się nie przywoływać, ale mi tu nie chodzi konkretnie o sceny tylko o reakcje mojego organizmu na stresy. Jest tak, że to się gromadzi we mnie i jeśli w porę nie ochłonę to następuje cała fala reakcji, końcowa forma to straszna złość o byle rzecz i piekące pośladki. Staram się kilka razy dziennie rozładowywać stres poprzez relaksację, ale ostatnio mnie to przerasta.
  10. Borę citalopram20mg i mirtazapinę30mg. Książkę poszperam i chętnie przeczytam, przeczytałem w sumie 'oswoić lęk' Cook'a i co prawda stosowałem zalecenia, ale w końcu stres nagromadzał się i nagromadzał i cofnąłem się w rozwoju. Zalecenia poszły w zapomnienie. Co do zwiększania dawki leku to wiem, że to nie jest wyjście i nie ma sensu tego robić. Po prostu lepszym rozwiązaniem jest praca nad emocjami, objawami.
  11. Cześć. W dzieciństwie surowy ojciec prał mnie pasem. Byłem też często świadkiem jak wpadał w szał, szaleństwo, awantury itd. Mam problem z ruszeniem do przodu. Tzn. byłem na terapii finansowanej przez NFZ trochę się dowiedziałem co i jak i była poprawa zdrowia. Natomiast od miesiąca mam znowu ten sam stan, że codziennie zbiera się we mnie napięcie, lęk (wcześniej umiałem identyfikować to, ale teraz nie potrafię już połączyć) i kiedy wrócę do mieszkania z uczelni, położę się na łóżku to dokładnie to samo co przez lata, straszna agresja (wypominanie sobie błędów z przeszłości co jeszcze potęguje sprawę), lęk i nagle oczywiście ból głowy, a zaraz całe pośladki mam obolałe. Cały czas przeżywam jakoś podświadomie awantury z domu. Teraz jest średnio tak, że raz czy dwa razy dziennie mam te momenty przerażenia, złości, agresji i potem obolałe pośladki. Mój mózg mnie pierze;/ Piszę, że od miesiąca bo wcześniej dawałem radę technikami relaksacyjnymi czy medytacją zdystansować się. Teraz to jest silniejsze ode mnie. Biorę leki bo bez nich bałem się tłumów. Macie może jakieś rady jak ruszyć i nie przywoływać jakoś tych wspomnień?
  12. ciapek

    Witam ponownie

    Też mam ten problem, że wciąż żyję przeszłością. Nie wiem jak ruszać do przodu bo często mam tak jak pisałeś sceny z przeszłości, z domu. Jak ktoś wie jak ruszyć z tego punktu niech da znać..
  13. ciapek

    Błagam o pomoc

    Gelo, Wiem, że to może wyglądać jakby mówiła to baba z jarmarku ale 'wiem co czujesz' byłem w takiej samej sytuacji co Ty. To jest najgorsze co może być bo nie dość że jest w uj źle to boi się o tym pogadać z kimkolwiek, nikomu się nie ufa. Dokładnie to samo przechodziłem jeszcze rok temu. Co mogę powiedzieć, co mi pomogło. Ja robiłem tak, wyznaczyłem sobie cele na najbliższy czas, na początku odwiedziłem psychiatrę (co i tak jest plusem) bo 2 tygodnie przeżywałem 'zwykłą' rozmowę. I dokładnie jak ktoś tu napisał już, ci ludzie nie będą cię oceniać, śmiać się itd. Oni są po to żeby pomóc. Ty jesteś tym który tej pomocy potrzebuje. Zadają pytania, ale przede wszystkim NIE OCENIAJĄ. Dla mnie to dużo znaczyło, że nikt mnie nie wyśmiał, czy nie powiedział idź pan głowy nie zawracaj, bo wtedy to nic jak tylko palnąć sobie w łeb. Małymi kroczkami stawiaj sobie cele. Bądź dla siebie wyrozumiałym, takim rodzicem przyjacielem, ja to tak sobie nazywam. Jak jest mi źle to sobie mówię, zrobiłem tyle mam prawo czuć się zmęczonym. Nie wyżywać się na sobie bo jaki to przyniesie skutek. Itd.
  14. Hej, mieliście może taki objaw w przebiegu nerwicy, że podczas nauki bolała was głowa przy zatokach? Czuję często coś takiego jak zlękniony pies gdy warczy to mi się marszczą tak te okolice. Pojawia się to gdy się np. uczę lub gdy jestem rozdrażniony a w pokoju ktoś jest to denerwuje mnie to co ktoś robi.. Do tego tego okolice oczu też bolą.
  15. Hej, czy ktoś z forumowiczów ma może problem z utożsamianiem złego rodzica z resztą świata? W dzieciństwie ojciec często używał przemocy. Mój problem polega na tym, że jestem często sparaliżowany/zlękniony jak kogoś słucham. Na zajęciach na uczelni w czasie wykładu jestem zlękniony a tylko kończy się wykład objawy mijają. Do tego w stresie napływa mi krew na uda,pośladki, mosznę (nie muszę mówić chyba dlaczego) i czuję mrowienie. Nie wiem jak z tym 'walczyć'.
  16. ciapek

    Fobia szkolna

    Hej, nie wiem jak sobie poradzić z tym. Odkąd pamiętam jestem spięty w szkole. Zawaliłem tak studia. Byłem na terapii, po niej stałem się mniej lękliwy ale jak tylko zacząłem mysleć o powrocie na studia znowu mam lęki. Ogólnie to jestem na wykładach cały spięty. Chciałbym uciec stamtąd, rozglądałbym się po ludziach coś na wzór ataków paniki. Nie mam koncetracji. Kończą się wykłady objawy mijają. Nie wiem co mam robić. Staram się szukać przyczyn tego i nie wiem czy to strach przed ocenieniem, strach przed wywołaniem? W szkole podstawowej miałem kilka sytuacji, że śmiano się ze mnie, a w domu ojciec mnie bił. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Oczywiście mogę wyjść na zewnątrz, ale jak tylko coś mnie czeka to od razu lęki. Np. jak czekam do lekarza to jestem spięty i tak samo jak jestem na zajęciach w szkole. Biorę leki, ale one tylko stabilizują nastrój, że nie załamuję się ale nadal czuję zagrożenie
  17. hm, tyle, że ta moja reakcja bez leków byłaby niemożliwa do zniesienia. Na lekach ledwo daję radę. To jest istne przerażenie jeśli zetknę się z sytuacją. A w życiu ciągle na coś czekasz. Nie da się ukrywać tak. Jestem po jeden 3miesięcznej terapii z nfz. Na razie mam ogólny pogląd, terapia dała mi możliwość wyjścia na dwór. A szkoła czy praca to dla mnie jak na razie marzenie:/
  18. Hej, chciałem się zapytać czy ma ktoś może podobny problem do mojego. Biorę leki, mam zamiar przejść terapię, ale interesuje mnie czy ktoś ma podobnie. Mianowicie gdy coś mnie czeka, czy to spotkanie, czy jestem na uczelni pośród ludzi, czy jak wypełniam test, to albo się zamartwiam, a jak nie przejdzie to dalej spięcie i paraliż. Niesamowicie męczące. Jestem potem rozbity i nadaje się tylko do łóżka i wtedy się trzęsę, zimno mi, rozpamiętuję. Mam to od zawsze tzn. odkąd pamiętam. Po części wiążę to ze swoim zachowaniem jak byłem bity przez ojca. Szedłem wtedy do pokoju i wyżywałem się na łóżku. Nie potrafię przeciwdziałać temu. Czuję wieczne zagrożenie pośród ludzi. Uspokajam się, że przecież to np zwykła rozmowa czy wykład ale to siedzi we mnie i samoczynnie jestem niespokojny, rozkojarzony.
  19. Czy miał ktoś uczucie, że lek jest za słaby? Biorę 30mg ale nadal się zamartwiam, jestem niespokojny, nie mogę się zrelaksować;/ Jestem tak sztucznie pobudzony, że nie zasnąłbym bez leku, a zmartwiony na maksa. Podbijać mg?
  20. Też mam coś takiego. Nienawidzę siebie, myślę o sobie źle i zwykle jak z czegoś się ucieszę to przychodzi zaraz myśl 'przecież ty jesteś nikim, masz się smucić' ;/
  21. Trudno jest znaleźć pasję skoro ma się DD. W DD wszystko przecież mi wisi bo jest sztuczne a nie wiem jak się z tego wyplątać
  22. A możliwe jest, że mogę wpaść po terapii w depresję? Bo z upływem czas schodziło ze mnie napięcie i teraz jest przeważnie tak, że przejmuję się tym jakie wcześniej wiodłem życie, że przez napięcie nie mogłem czytać, uczyć się, ledwo przechodziłem z klasy do klasy i ja po prostu zamartwiam się tym teraz. Mam 22 lata, zdaną maturę, ale tak naprawdę nic nie wiem ze szkoły bo nie byłem w stanie się uczyć. Czuję się głupi i to mnie strasznie dołuje. Mogę mieć z tego powodu depresję? Jak myślicie lepiej przeżyć ten rok na leku, który jako tako by mnie trzymał czy pchać się na drugą terapię?
  23. Jak w temacie. Psychoterapia ma za zadanie dojść do przyczyny lęku, ale ja tego nie rozumiem. W dzieciństwie ojciec bił mnie. Odkąd pamiętam mam w sobie napięcie, poddenerwowanie, zamartwianie się, lęk, DD. Po prostu nienawidzę siebie. Przeszedłem jedną terapię grupową, była lekka poprawa, ale teraz wszystkie objawy wracają. Jestem na mirtazapinie. Może mi ktoś wyjaśnić co znaczy dojść do przyczyny lęku? Czy opowiadanie o tym jak się czułem w przeszłości ma mi pomóc? Doznam jakiegoś olśnienia i nagle przestanę się bać? W ogóle nie rozumiem tego;/
  24. Zależy jak na kogo zadziała. Wiele osób pisze, że ma po nim nieziemski apetyt. Mi jak na razie po 1,5 tyg zażywania nic się nie zmieniło w tym temacie. 30mg działa na mnie dużo lepiej niż 40mg paroksetyny.
  25. Czy miał ktoś roztrzęsienie/podudzenie po tym leku? Ja mam teraz tak, że mnie rozwala często od środka.
×