Witam . Ja też mam podobny problem. To zaczeło sie gdzies rok temu, zacząłem wszystko analizowac pod kątem grzechu. Zacząłem się uważac za złego człowieka, który na nic nie zasługuje. Chociaż nie robiłem nic czego bym nie robił poprzednio.I codziennie te obsesyjnne mysli... Zaczeło mi się wydawać, że jak np wsiadam do samochodu i bede jechal 55 km/h a nie 50 to zaraz kogos zabije, albo jak nie skasuje biletu w autobusie to pójdę do piekła. I przestało mnie cieszyc to co dotychczas lubilem, bo po co jak i tak wszystko jest złe...
Ale kulminacyjnym punktem bylo zrozumienie, że te chore mysli to choroba i nie mają one żadnych podstaw. Do czasu kiedy tego nie rozumialem pogrążałem sie coraz bardziej i wymyślałem nowe obsesje
Jak mam gorsze chwile staram mysleć sobie , że Bóg przecież weznie moje dobre i złe uczynki i porówna, a przecież tych dobrych jest o wiele więcej Chociaż czasami przychodzą gorsze dni...
Życze Wam znalezienia sensu i czerpania radości z życia