Skocz do zawartości
Nerwica.com

Margaret

Użytkownik
  • Postów

    255
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Margaret

  1. Ja już mam dość, psychicznie nie wytrzymuje :roll: Miałam posprzątać wszystkie szafki, półki, zakątki w pokoju, ale tego nie zrobiłam. W domu słyszę tylko: leń, syfiarz, bałaganiarz, stara krowa... i wieczne biadolenie: ''Ty nic nie robisz, tylko obijasz się cały dzień'', ''kur** posprzątaj wreszcie w tym pokoju'' itd...kiedy powiem ''nie mam ochoty'' zaczyna się krzyk. Rany! Szlak mnie trafia :shock: ich słowa mnie parzą, mam ochotę się ulotnić albo zapaść pod ziemię. Wieczna krytyka, wieczne zawodzenie...a bo ja nie jestem jak jakaś tak Asia, a bo jestem dziwak, bo nie pójdę sobie korepetycji z matematyki załatwić, że jestem dzicz, bo się boję ludzie. Do jasnej cholery własny dom, a zrozumienia zero! :roll: nic nie robię tylko się opieprzam. Po drugie matka chce wiedzieć wszystko wiem, że sprawdza jakie strony przeglądam ale ja zazwyczaj muszę wszystko kasować zanim siądzie na komputer, ha! bloga mojego chciała czytać, nakłamałam, że nie mam...Mam dość szkoły i ludzie, którzy do niej uczęszczają, mam dość znajomych, oni tak bardzo mnie męczą...Przecież ja nie jestem leniem, tylko mam dysfunkcję przez tą głupia chorobę, mam jakieś zaburzenie osobowości a oni mi wmawiają, że wszystko wymyślam. Czuję się jakby cała rodzina i świat uwziął się na mnie :( mam ochotę coś rozwalić...tak mnie nosi...czy ktoś mnie rozumie? Dlaczego to tak boli....

  2. Terapeuta i tak nie może odwalić za nas tej roboty. To nasza żmudna praca. Straciliśmy swoje poczucie wartości to musimy starać się je odbudować, Niektórzy latami próbują i nie dochodzą do oczekiwanego skutku. Wystarczy jedna błacha rzecz, słowo i wszystko upada. Terapeuta tylko naprowadzi nas na prawidłową drogę, dalej musimy podążać sami ;) Ja właśnie tak myślę....

  3. Krytyka coś znajomego...Nie mam sprawdzonych sposobów, ja jedynie próbuję się bronić albo uciekam od niej. Ludzie uwielbiają krytykować słabszych. Takie słowa bardzo bolą, dotykają, czasami bywają bezpodstawne. Zapytasz się: a dlaczego tak uważasz? Usłyszysz odpowiedź: Bo tak uważam, taka jesteś. Bez żadnych argumentów, wyjaśnień :( Wyznaję jedna tezę, chamstwo należy zwalczać chamstwem!

  4. Przed chwilą oglądałam Discovery Science, był program o żywności i chorobach. Pewien profesor mówił, że co 6 człowiek na kuli ziemskiej zachoruje na raka :( rozwijanie choroby może trwać nawet dziesięciolecia w naszym organizmie, wystarczy jak jedna komórka zwariuj albo nie wytworzy się taki łańcuch DNA jaki powinien, ale możemy się przed tym uchronić jedząc kiełki brokuły... :roll:

  5. Mam pytanie. Jest ono glupie i nie wiem, czy w dobrym miejscu je umieszczam, ale proszę,żeby go nie kasowano. mam nerwicę natręctw i lekką depresję. Od jakiegoś czasu mam głupie wrażenie, że jak będę starsza(mam teraz 14 lat) to nie będę mogła studiowac przez nerwicę. Czy to prawda? Czy jak ktoś ma nerwicę i lekką depresję, to może studiowac jak wszyscy normalni ludzie? Czy znajdę sobie chłopaka, jeżeli mam tą ochydę? Co mogę zrobic, zeby się z tego wyleczyc? Moja mama mówi, że nie pośle mnie na psychoterapię, ponieważ twierdzi, że oni tylko zdzierają kasę. Po części się z nią zgadzam, ale nie wiem czy do końca. Czy psychoterpaia jest konieczna? Jeżeli tak to jak przekona mamę? Jak można domowymi sposobami wyleczyc się z nerwicy? No i czy będę mogła z tym normalnie życ, jak wszyscy inni ludzie? Czy bedę mogła studiowac? Proszę o pomoc! :?

    Moja droga znajdujemy się w tym samym dołku, który = rodzic. Moja mama przekonana jest iż ja sobie wszystko wymyślam i nie ma mowy na podjęcie leczenia farmakologicznego. Oczywiście, że będziesz mogła normalne żyć, studiować, mieć rodzinę tylko, że będzie Ci nieco trudniej niż tym zdrowym. A o chłopaka się nie martw ;) będzie razem z Tobą przezywał tą paskudną chorobę, owszem ludziom w tak młodym wieku trudno jest pojąć czym jest nerwica, depresja czy inne schorzenia. Dla nich jesteśmy wariatami i psycholami, których powinno wykluczyć się ze społeczeństwa. Ja już jestem w liceum choć nie wyobrażałam sobie, iż dam radę, ale jakoś ciągnę do przodu. Całe życie masz przed sobą. Terapia natomiast jest potrzebna, czy poznawanie siebie, swoich uczuć, emocji, objawów choroby to daremne wyrzucanie pieniędzy? Nie...jeśli to ma Ci pomóc...trzeba się łapać każdego koła...a powiedz byłas u psychiatry, który stwierdził nerwicę i lekka depresję, może to bardziej nerwica depresyjno-lękowa ;)

  6. Dziękuję za słowa otuchy. Czy ja wiem czy jestem taka odważna? Zwlekałam rok, wszyscy mnie namawiali, nawet kolega umówił mnie na wizyte u psychologa, ale uciekłam. Czuję, że muszę bo nikt mi nie pomoże a potem może być jeszcze gorzej. Z jednej strony ciesze się że wreszcie moje problemy jakoś ze mnie częściowo spłyną ale mam dużo obaw. Czasami czuję się jak wariatka przez chwiejne emocje. Trzymaj się ;)

     

    [ Dodano: Sob Lut 03, 2007 2:23 pm ]

    Wiecie co...węch mi się wyostrzył :roll: czuję zapachy w domu, których nikt inny nie czuję. Wczoraj myślałam, że zwymiotuję jak poczułam woń gotowanej wołowiny :shock: chociaz nikt jej nie gotował...to samo w pokoju czuję dziwny zapach, pytalam się kilkakrotnie czy ktoś go czuje? Powiedzieli, że nie...

     

     

     

    [ Dodano: Pon Lut 05, 2007 6:10 pm ]

    Nie chciałam zaśmiecać forum na nerwicy lękowej bo już doprawdy nie wiem co to jest. Fakt borykam się z nerwicą od kilku ładnych lat, lecz teraz moje lęki przerażają mnie. Coraz więcej słyszę o zaginięciach, morderstwach...boję się wychodzić z domu! Zasłaniam wszystkie okna w pokoju, mam wrażenie jakby ktoś mnie prześladował, jakby miał wyskoczyć zza krzaka z nożem i rzucić się na mnie. Chodząc po podwórzu chowam się do garażu gdy tylko spostrzegę idącą postać, nie wiem dlaczego, dlaczego uciekam i się chowam? Wśród ludzi czuję paraliżujący lęk...dużo bym mogła jeszcze pisać o swoim zachowaniu, ale nikomu nie chciałoby się czytać wywodów...

  7. Sam jestem chyba w miarę dobrym przykładem tego, że przyjaźń damsko-męska istnieje. Od 4 lat jestem przez Internet w kontakcie z kobietą 9 kat starszą ode mnie i muszę przyznać, iż świetnie się razem dogadujemy :D Zawsze kiedy mam jakiś problem stara się mnie wesprzeć mówiąc mi coś ciepłego, tłumacząc różne sprawy lub wybijając mi z głowy różne głupoty (a zdarza się, że tych mam dużo). Wiem, że niektórzy powiedzą za pewne, iż ciężko jest coś takiego nazwać przyjaźnią, skoro zna się drugą osobę tylko przez Internet. Moim zdaniem jednak nie jest to wyznacznikiem tego, że taka przyjaźń jest z góry niemożliwa. W naszym przypadku wysyłamy sobie nawet prezenty na przeróżne okazje: urodziny, imieniny, święta itp. Dla mnie tego typu gesty są dowodem pamięci o drugiej osobie. Poza tym, uważam, że taka przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie zawsze musi kończyć się związkiem. Ja np. nie wyobrażam sobie, abym mógł spojrzeć na swoją przyjaciółkę jako na osobę, z którą mógłbym być "bliżej". Nie jest tak tylko ze względu na różnicę wieku między nami (przyczym nadmienić muszę, że w moim mniemaniu różnica wieku nie gra żadnej roli, jeśli chodzi o dogadywanie się), ale też dlatego, że ja sam traktuję ją jako bliską sobie przyjaciółkę i nic poza tym (jestem także święcie przekonany, iż z jej strony sprawa wygląda identycznie)

    Hmmm.w internecie to ja też mam dwóch przyjaciół ale w rzeczywistości trudno o przyjaźń damsko-męską jestem żywym tego przykładem :roll:

  8. wiecie co jednak nie pojde najpierw pojde do przychodni nie zrobia mi badania krwi itp i badania ktore bede potrzebowal i jesli na badaniach nie wyjdzie ze mam raka albo guza to rozpovzne terapie
    Mój drogi na badaniach krwi Ci nie wyjdzie choćbyś robił OB I Morfologię, czy rozmaz, tam może wyjść jedynie jakiś stan zapalny...tomografia tak, ale nie badanie krwi. Idź do psychologa...
  9. Witam wszystkich, jestem nowa na forum już kilka razy zabierałam się żeby przyłączyć się do forum ale zawsze brakowało mi odwagi. Dzisiaj kolejny raz mam gorszy dzień a nawet dużo gorszy. Pewnie dalej bym się nie przyłączyła gdyby nie to co dzisiaj usłyszałam od jedynego przyjaciela a mianowicie napisał mi że ma już tego dosyć, tego mojego dołka, zawsze mnie pocieszał i dzisiaj też to robił, ale te słowa zabolały mnie naprawde mocno. Ja też mam siebie dosyć takiej jaką się stałam ale nie moge nic na to poradzić a on powiedział mam tego dosyć dla mnie zabrzmiało to równoznacznie ze stwierdzeniem mam ciebie dosyć. Strasznie mi się przykro zrobiło z tego powodu, czuje że niszcze tę przyjaź a tylko to mam tylko to mi zostało. Inne kontakty się pourywały głównie z mojej winy, bo gdy przychodzą gorsze dni to przestaje mi na wszystkim zależeć i nie mam ochoty z nikim rozmawiać i dlatego robie sie nie miła. Ludzie zaczynają mnie unikać a mi to w pewnym sensie przestało przeszkadzać bo wole być sama, polubiłam tą moją samotność. Coraz gorzej jest w kontaktach z innymi osobami, nie potrafie już normalnie rozmawiać, wszystko mnie denerwuje i męczy czasami taka zwykła rozmowa jest dla mnie wysiłkiem nie na miare moich sił.Coraz częściej mam ochote się rozpłakać tak z byle powodu i to dość często również w miejscach publicznych. Już od kilku lat dręczą mnie myśli samobójcze a w ostatnim czasie znacznie się nasiliły i zaczynam się bać że moge to zrobić.

    Nie chce już tak żyć, czuje jak marnuje życie jak się niszcze i jak niszcze to co jeszcze mi zostało jedyną przyjaźń i znajomości z ludzmi. Ciągle brakuje mi siły, jestem smutna, zmęcznona, chociaż niewiele robie, najchętniej przespałabym dzień za dniem a wiem że nie moge. Nuka sprawia mi ostatnio wiele kłopotów mam ogromne problemy z zapamiętywaniem.Wszystko zawalam a nie chce tak dłużej nie wiem co mam robić, jak sobie pomóc doradzcie coś. Czekam na odpowiedzi. :(

    Przyjaciel to też człowiek, nie możesz wymagać od niego ciągłego pocieszenia, zapewne ma też swoje problemy...Nikt nie jest stanie dzień w dzień słuchać jęków, narzekań i opowieści jakiego to mam dzisiaj doła...Ludzie cierpiący na depresje to czasem nieświadomi egoiści( nie mówię o wszystkich) ale my krzyczymy ''spójrzcie jak ja cierpię'' i myślimy ''nikt tak nie cierpi jak ja, nikt nie chce mnie wysłuchać'' choć macie przyjaciół co się bardzo starają, skubią włosy z nerwów myśląc i co ja mam jeszcze zrobić...My sami doprowadzamy do tego, iż ludzie odwracają się od nas...smutne, lecz prawdziwe. A czy kiedykolwiek pomogłaś, wysłuchałaś przyjaciela? Mimo wszystko dałaś mu do zrozumienie, że jest dla Ciebie tak ważny?

  10. mam problem. Mam narzeczonego zaplanowaliśmy wesele na sierpnia, a ja z moją chorobą coraz bardziej się obawiam czy tego naprawde chce. przez moją chorobę coraz bardziej się kłucimy ja mam dość swojego życie a tym samym boje się że podczas ataku zrobie krzywde jemu. Wiem że w normalnych okolicznościach niebyłambym w stanie nawet muchy uderzyć, ale gdy mam atak akurat NN poprostu nad sobą nie panuje. niewiem co byłoby lepsze czy być sama ze swoją chorobą czy patrzeć jak on męczy się razem zemną ( widze że on też już nie ma siły walczyć już z tym i najchętniej odszedłby odemnie ale potrawi ). Ostatnio poszlisy do psychiatry powiedział że dopiero mogą tabletki zadziałać za 2 miesiące najchętniej po porostu na te 2 miesiące uciekłam bym z jego śwaita a potem wróciła zdrowa i zadowolona. Proszę pomóżcie mi.

    Najgorszą katusza będzie ucieczka, schowanie głowy w piasek. Chcesz pokonać chorobę, lęki?! Walcz...i nie zdawaj się na tabletki, one dają nam uczucie sztucznego szczęścia, plastikowego życia...Powinnaś pójść na terapię, gdzie poznałabyś swoje emocje, uczucia, sama zanalizowałabyś własne postępowanie i starałabyś się kontrolować agresywne zachowanie. Nie uciekaj od ukochanego, nie ma nic gorszego jak samotność. Człowiek popada wtedy w skrajność, niszczy całe swe zycie, fundamenty jakie dotychczas postawił, aby lepiej egzystować. Po dwóch miesiącach zdrowa i zadowolona....hmmm.wierzysz w to? Przecież to bzdura. Leki nie załatwią za Ciebie wszystkiego, nie powiedzą umysłowi ''Wiesz co przestań tutaj świrować bo ona chce normalnie żyć'' Jak w ogóle wypadniesz w oczach swojego mężczyzny? Jako tchórz...pewnie będzie miał obawy przy kazdym następnym ataku, że znowu znikniesz...ja nie chcę Ciebie denerwować tylko uświadomić prawdę. Powodzenia!

  11. leczę depresję od grudnia, mimo leków jest mi cholernie źle, nie cały czas tylko to tak nachodzi mnie, od 3 lat jestem w związku, pierwszy poważny.. tylko ja nie wiem czy to nie jest toksyczny zwiazek, czuje, sie nieszczesliwa, ciagle czegoś mi brakuje, mam pretensje do partnera, wystarczy, ze nie odzywa sie do mnie przez kilka godzin a ja wpadam w zly humor, odreagowuje to na nim i na sobie, kocham.. Boze kocham ale ja sama sie z tym mecze

     

    czy to moja choroba moze wplywac na relacje w zwiazku ?

    A może to Borderline?

  12. Jest pewien typ ludzi, o których można powiedzieć, że 'są zbyt pewni siebie', pewnie każdy z Was spotkał kogoś takiego - głowa zawsze uniesiona, uśmiech na twarzy, donośny głos i ton nie znoszący spzeciwu. Jak sobie radzicie w kontaktach z nimi? Dla mnie, która cierpię na fobię społeczną kontakty z 'normalnymi' ludźmi są koszmarem, a co dopiero z takimi... Dziś rozmawiałam z kimś i takim - czułam, że przewierca mnie wzrokiem.. widzi jaka jestem nieporadna, od razu straciłam resztki mojej pewności siebie. Skuliłam się drżąc i przestałam sie odzywać. Co gorsza ta osoba to zauważyła i powiedziała to na głos...

    Nie umiem się komuś takiemu sprzeciwić, powiedzieć 'nie' - chyba to jest najgorsze.

    Czy znacie jakieś sposoby na oswojenie się z takimi stresującymi osobami? Słyszałam, że trzeba sobie wyobrażać kogoś takiego w śmiesznej sytuacji (u dentysty, na nocniku :smile: itp.) Co o tym sądzicie? Co zrobić, żeby kontakty z nimi były łatwiejsze? My jesteśmy jednym wielkim wyrzutem sumienia, oni zwykle wcale nie zauważają swoich błędów. Czy porozumienie się z kimś takim jest w ogóle możliwe?

    Unikam takich ludzi, czasami mnie przerażają i irytują. Mam wrażenie, ze przy nich jestem głupsza niż mi się wydaje...ONI zawsze błyszczą nawet wtedy, kiedy mają plamę na bluzce :roll: jakbym ja miała plamę to zaraz by mnie wyśmiali, ale przejdźmy do rzeczy...na ogół w klasie mam styczność z takim typem człowieka, ale kiedyś mi się zwierzył jeden chłopak. Taki pewny siebie, dusza towarzystwa. powiedział mi coś komu nikomu nie mówił. Otóż, że często łapie doły i niekiedy musi udawać, gdyż ludzie spostrzegają go jako człowieka bez problemów, który podchodzi do wszystkiego z wielkim luzem...jednak to pozory, on się już zmęczył, ale musi taki być bo znajomi tegoż wymagają. Obserwuję na korytarzach w szkole ludzi nazbyt pewnych siebie i powiem szczerze nie chciałabym być taka jak oni wolę cierpieć w duszy, żyć w swoim świecie niż udawać kogoś innego. Próbowałam tak i jeszcze bardziej się pogrążyłam....Ludzie to nie roboty, my mamy uczucia a to, iż chcemy się podpasować większej grupie to już indywidualna decyzja.

  13. ''Przyjaciele są jak anioły,

    które stawiają nas na nogi

    kiedy nasze skrzydła mają kłopoty

    jak się lata''

    Przyjaźń to wielkie słowo...niewątpliwie w naszym życiu odgrywa ogromną rolę, niekiedy szukamy ja przez całe życie. Dla mnie przyjaźń to coś więcej niż miłość, braterstwo, najważniejsze jest zrozumienie, wsparcie. Przyjaciel nie śmieje sie z naszych błędów, cieszy się razem z nami szczęściem, które nam się przytrafiło, jest gotów poświęcić swój czas dla nas gdy tego potrzebujemy. Uważam, że do przyjaźni jak i miłości należy dojrzeć. Na razie jestem zbyt młoda by stwierdzić czy jestem czyjąś przyjaciółką i czy ktoś jest dla mnie przyjacielem ( niektórzy uważają, że jestem taką osobą, ja mam nieco inny pogląd na tą sprawę) Kiedyś myślałam, że mam przyjaciół teraz wiem iż jest inaczej. Zostałam sama kiedy nadeszły problemy...

  14. Tak, zgadzam się z Tobą Tobiasz ten kto cierpi na depresję uwaza siebie za debila, psychola...sposobem na podzielenie się swym cierpieniem jest właśnie opowiadanie o sobie komus innemu kto ma podobny problem. To taka wzajemna zrozumiała reakcja. Chociaż jesteś apatyczny piszesz co czujesz...ZamknieteOczy każdy z nas będzie przeklinał ten dzień. Ja wyszłam z tego bagna po miesiącu cięzkiej walki robiłam to dzień w dzień po kilka razy, ale udało mi się jakoś. Trzymam kciuki!

  15. Nienawidzę tego uczucia, to jak mania prześladowcza. Nie lubie kiedy ktoś patrzy mi się w oczy, nie lubie kiedy ktoś patrzy się kiedy jem, idę po prostu NIENAWIDZE!! Ostatnio zaczęło mnie to tak bardzo irytowac, że zaczęłam zwracać obcym ludziom uwagę mówiąc: ''co się tak gapisz!'' I nie obchodzi mnie co sobie o mnie pomyślą...czuję się jakbym była brudna, albo wyglądała jak UFO :roll: Dlatego bardzo dobrze Was rozumiem i współczuję :przytul: Czasem mam wrażenie jakby cały świat sprzeciwił się przeciwko mnie i zaczął gadać na mój temat. W mieście, na ulicach, w szkole czuję się jak zamknięta małpa w klatce, mam taki lęk, że każdy się na mnie patrzy, śmieje się ze mnie...

  16. Erytrofobia...skąd ja to znam :roll: dwa miesiące była z tym problemem u dermatologa , bo miałam serdecznie dość mojej purpurowej buzi nawet nauczyciele zwracali mi uwagę, dlaczego się tak czerwienie? I wiecie co mi powiedział dermatolog? '' Z tym czerwieniem to nie do mnie tylko do psychologa, masz problem ze sobą a nie z cerą'' :shock: szczena mi wtenczas opadła...uzywałam bardzo drogi krem Bioderma Sensibo Ar i nic mi nie pomógł, ale teraz nauczyłam się nad tym panować choć bywają jeszcze tak potwornie stresujące sytuacje, że nie mogę. Pozdrawiam!

×