nie mówie o mojżeszu, chodzi o 'ograniczenie zaufania' wobec kościoła w sprawie powoływania nowych świętych i podejmowania przez niego decyzji, który z człowieczków dostanie aureolkę w nagrodę za dobre życie. kościoła jako wspólnoty ludzi, którzy nie są nieomylni. mojżesza, dodatkowo obłożonego jako tako tradycją, masz na piśmie, w tym momencie nie interesuje mnie to czy bakał na górze czy też walił w żyłe albo miał dłutko za pazuchą. wybór świętych to tylko wybór kościoła i ludzi. nie masz pewności czy św xyz nie yebał Boga w myślach, bo nie zaglądasz w dusze w procesie kanonizacyjnym. obdarzasz ufnością grupe, która być może konsekrowała kogoś, który ostatecznie wylądował przy lucku w wyższej temperaturze i na niższym poziomie. obdarzasz ufnością już samych tych, którzy być może stracili właściwą drogę. to wszystko kwestia wiary tak