Skocz do zawartości
Nerwica.com

antek85

Użytkownik
  • Postów

    31
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez antek85

  1. dokładnie tak samo myśle :) niestety drugiej szansy nie dostaniemy. długo tłumiłem lęki niemałymi dawkami trawki i alkoholu. Nie pale już ponad pół roku. Ostatnio całkowicie zrezygnowałem z alkoholu, mimo że i tak rzadko popijałem. Drugi dzień po wypiciu kilku piw (4-5) jest dla mnie horrorem. Nie potrafię pozytywnie myśleć, na nic nie mam ochoty, ciężko mi się skupić, wszystko mi jedno. Dodam jeszcze, że przez pare dobrych lat nie wiedziałem co to kac! Chciałbym cieszyć się życiem bez używek, bez %. Tym bardziej, że specyfiki te były przez długi okres czasu jedynym "lekarstwem" na moję lęki i złe samopoczucie co jedynie pogarszało moją sytuacje. Innych sposobów niestety nie widziałem w tamtym okresie.
  2. z ojcem nigdy dobrego kontaktu nie miałem. od dziecka za każdy wybryk dostawało mi się pasem. w domu wszystko było załatwiane krzykiem i przemocą z jego strony: fizyczną jak i psychiczną. Nigdy nie siedzieliśmy przy jednym stole i nie rozmawialiśmy luźno.Ma ciężki charakter co zauważyli też inni. Zdaję się, że przez taki a nie inny sposób wychowania byłem odkąd pamiętam lękliwy. Drażni mnie fakt, że ma dwa oblicza. Kiedy zaprasza kogoś "na kawę" np. swoją siostre z rodziną jest wzorowym mężem, opiekuńczym i wesołym wujkiem - anioł. Nie trwa to długo bo gdy gości już nie ma przestaje grać rolę wesołego, opanowanego. Współczuje mojej mamie, która tyle lat się z nim męczy i nie jedno gorzkie słowo codziennie usłyszy od niego. Niespełna rok temu wróciłem po paru latach pobytu "za morzem". Podczas pierwszych dwóch tygodni mojego pobytu w domu był oazą spokoju. Długo jednak nie potrafił w sobie dusić tych uczuć i pokazał po raz kolejny jaki naprawdę jest. Trzy miesiące temu po raz pierwszy mocno mu się postawiłem. Przesadził, nie mogłem nie zareagować. Dostał nie małe ostrzeżenie. Miesiąc temu kolejne. Trochę spuścił z tonu w domu bo widzi, że w końcu ktoś mu się przeciwstawił i jest gotowy nawet do walki. Nigdy nie chciałem żeby do takich scen w domu doszło ale dłużej nie mogłem patrzeć na jego zachowanie w stosunku do matki. Dużo mnie to kosztowało zdrowia tym bardziej, że nie jestem agresywny i nigdy z nikim się nie biłem. W jak wielkim rozdarciu trzeba się znaleźć i z jaką determinacją stanąć by mieć ochotę "powalić" własnego ojca, który dał mi życie? Nie potrafie tego opisać. Na psychoterapie chodzę od listopada. Cieszę się, że się na nią wybrałem. Żałuje, że tak późno.. Chciałbym mieć ze swoim ojcem dobre relacje, usiąść jak kumpel z kumplem i porozmawiać o wszystkim i o niczym. Niestety inaczej się to przedstawia..... a szkoda.......
  3. Obejrzałem dziś dokument: Chemiczny spokój.. http://www.youtube.com/watch?v=oRyy4FrRh6Y&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=3W5s4SM2mLw&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=0Ew9bpfSJu0&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=Pd68-8QS-4I&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=I61hu8sLN2E&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=b2X5lyNXq70&feature=related Dokument może i ma pare lat ale leki chyba się nie zmieniły. Nie połykam takich ilości (obecnie biorę 2x50mg Asertin i Cloranxen 5mg), leki pomagają mi trochę ale film ten daje do myślenia.
  4. faktycznie psychoterapii nic nie zastąpi. skoro trening ma tylko dobre strony to chyba warto spróbować. z tego co wyczytałem to trening Jacobsona polega na spinaniu i rozluźnianiu poszczególnych partii mięśniowych a przy tym obserwacji swojego ciała i różnic między napięciem a rozluźnieniem. Ja to dziwnie czuje się na ulicy, w tłumie, zatłoczonych miejscach, w kolejce do kasy. Na środku ulicy ani w sklepie się spinać nie bede :)
  5. próbowaliście może treningu autogennego Schultza? jeśli tak - co o nim sądzicie i czy są jakieś zauważalne efekty? zdaje się, że forma takich treningów nie powinna zaszkodzić.
  6. Witam Was! Informacji w sieci o podobnych problemach do moich zacząłem poszukiwać stosunkowo niedawno. Przez długi okres swojego życia byłem osobą bardzo zagubioną. Tak naprawdę to nie wiedziałem co się ze mną dzieje i nie wiedziałem jak takie stany nazwać. W domu odkąd pamiętam były przejawy agresji ze strony mojego ojca. Jego wybuchy złości, problemy rozwiązywane krzykiem,wymierzanie kar "pasem" były na porządku dziennym. Nigdy nie siedzieliśmy przy jednym stole i nie rozmawialiśmy swobodnie na różne tematy. Swoim zachowaniem nie dawał dobrego przykładu. Zawsze się czepiał jak coś było źle lub nie po jego myśli, nigdy nie chwalił swoich pociech za pozytywne strony, uczynki. Jako zbuntowany nastolatek szukałem "wolności" i sposobów na odreagowanie napięcia jakie tylko piętrzyło się przez lata. Zaczęło się od piwa, skończyło się na kilkuletnim paleniu marihuany. Zdaje się, że cała ta sytuacja oraz sposób wychowywania dzieci przez mojego ojca spowodował, że pojawiły się lęki. Dotychczas nie znane. Zacząłem źle się czuć w zatłoczonych miejscach, autobusach, na zakupach, w pracy. Przez ok 5 lat tłumiłem "dziwne stany lękowe" marihuaną co pogrążało mnie tylko i "odcinało" moją zagubioną osobę od świata rzeczywistego. Dochodziły do tego spore i częste ilości alkoholu. SKOŃCZYŁEM Z TYM ! Z dnia na dzień powiedziałem sobie: Tak dalej być nie może! Spotkałem na swojej "nowej" zdrowej drodze naprawdę dobrych ludzi, świetnych specjalistów. Od 8 miesięcy chodzę na psychoterapie. Od 4 miesięcy na konsultacje z psychiatrą. Bez leków niestety się nie obyło. Biorę Asertin 2x 50mg z rana. Muszę przyznać, ze bardzo mi pomaga. Ostatnio niestety trochę niepokoi mnie zwiększony lęk, poczucie zagubienia. Na ulicy czuję się obserwowany. Ostatnimi czasy to nawet w gronie znajomych czuje się niepewnie i siedzę jakiś zmieszany, natłok myślowy. Nie pomaga w tym brak pracy i częstego kontaktu z ludźmi. Moja samoocena jest bardzo niska i nie potrafię się cieszyć z małych sukcesów. Pracuje nad swoją osobą i nie mam zamiaru przestać. Chwilami mnie to przerasta. Tracę wiarę w to, że poczuję się kiedyś swobodnie "w tłumie", między ludźmi. Nie poddam się. Od jakiegoś czasu poszukuję dobrych książek związanych z moim problemem, nerwicą lękową. Czy możecie polecić jakąś dobrą książke, która "pomoże mi" zrozumieć moje napady lęku? Może znacie jakiąś ciekawą lekturę, która "pomoże mi" trochę się dowartościować, uwierzyć w siebie, poczuć się pewniej? Przy okazji zapytam o trening autogenny Schultza. Co o nim sądzicie? Próbowaliście tego? Jaka jest Wasza opinia na temat tego treningu Schultza? bede wdzięczny za informacje. pozdrawiam
×