Dzieki sisi,musi byc z ciebie bardzo dobra dusza. W koncu zauwazyli ze jest cos nie tak..jak rzucilam pomarancza w stol i zamknelam sie na trzy spusty(w sumie na jeden ale nikt nie mogl wejsc).Sa czasem kochani ale najczesciej jakby specjalnie robili mi na zlosc.I napewno wtedy wystraszyli sie, bo juz kiedys tak sama sobie pomagalam,nie chcac nikogo martwic i narzucac sie stwierdzilam ze czas z tym skonczyc.Wydaje mi sie(choc pewna nie jestem)ze ktos moze pomyslec ze to dziecinne,taki krok ale ja nigdy nikomu nie lubilam mowic o swoich problemach ani uzalac sie,i to chyba zle,bo czasem samemu nie mozna ze wszystkim poradzic.Tu wlasnie wchodzi sprawa brac leki czy nie,akurat jestem z tym na rozstaju drog,bo strasznie sie czuje,ale i one juz nie pomagaja.Poza tym chyba trafilam do niewlasciwego lekarza, ktory dawal mi co mi pomagalo..na krotko czyli kochane benzo cos tam.A szkolny psycholog..takiego nie mialam, i uwazam ze psycholodzy sa bez sensu,czy ich to wogole obchodzi i czy rozumieja.No a w pracy tez niby powinien byc psycholog(wiem sisi ze moglas pomyslec ze mloda jestem,bo ta moja wypowiedz taka dziwna byla jakas i en moj obrazek taki buntowniczy troche,ale ostatnio najczesciej,a nawet mocniej tak reaguje na wszystko,ale juz mi lepiej..chyba)bo praca jak to praca jest zazwyczaj stresujaca,tym bardziej jak jest pierwsza i powazniejsza..i jeszcze w obcym kraju.No ale ten tydzien byl apogeum i chyba gorzej byc nie moze.Wiec jesli tak moze byc tylko lepiej.Wierze w to i pozdrawiam wszystkich a nawet sciskam mocno choc wylewna nie jestem i rozpisalam sie z lekka