Skocz do zawartości
Nerwica.com

sens

Użytkownik
  • Postów

    925
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sens

  1. Ka Po nakręcona to ja byłam ostatnio 2 tygodnie temu po wyjściu ze szpitala po próbie samobójczej. Od tygodni tylko deprecha. od 1,5 tygodnia nowe leki. I znowu dziś spałam. Lepsze to niż myślenie i nakręcanie się... cały czas MS.... brak nadziei, że będzie lepiej... -- 26 cze 2011, 17:15 -- Dune nie przepraszaj, chyba to po m.in jest to forum, żeby się wyżalic i podzielić doświadczeniem. jak to jest. i jak sobie z tym radzić... rozumiem, że agresja wynika z ChAD, ja sama kieruję ją tylko do siebie, ale nie należy się przejmować agresją innych. To chyba wynika z choroby no to ich problem a nie Twój. trzymaj się
  2. Ka Po ja teraz też ciągle śpię a nie miałam zmiany leków. 10 godzin w nocy potem 8 godzin w ciągu dnia i znowu 10 godzin w nocy. Lepsze to niż użalalanie się nad sobą ale ile można? chciałbym poczuć coś pozytywnego... Nowe leki mam już 1,5 tygodnia - ile to jeszcze może potrwać? Życzę Wam żeby was co miłego dziś spotkało ola
  3. a ja znowu mam doła. Jak biegałam to płakałam. I potem... i nie mogę nic ze sobą zrobić. jak mieć dobre mysli skoro przyszłość i teraźniejszość jest taka czarna? nie mam czym się zająć. na pracę nie mam siły ani motywacji. a czeka kilka pilnych spraw.... Jestem takim ciężarem dal siebie i innych. Nienawidzę siebie za to. nie umiem już walczyć
  4. ja jestem zapłakana ale jestem
  5. hallo nie moge spać ktoś jeszcze gada?
  6. hmmm Są plusy i minusy każdego stanu... pytanie co dla kogo jest ważne... co komuś daje szczęście.... kurcze z 1 strony myślę, że nie chciałbym narażać dziecko na moje nastroje z drugiej może jakbym miała to byłoby lepiej? może miałabym motywację? z trzeciej czy jest coś dla czego obiektywnie warto żyć i czym czymś jest rodzina z czwartej po tym jak chłopak uciekł ode mnie gdy dowiedział się o depresji.... wszystko jest zmienne... nie ma nic stałego.... dlatego cały czas, egoistycznie tęsknię za snem... na zawsze... spokój...
  7. Laby B przykro mi że miałaś takie dzieciństwo. Z pewnością to musiało być trudne. Moja siostra też ma depresję i chyba obciąża tym dzieci, ale jej mąż zginał 4 lata temu... Też myślę, że nie powinnam mieć dzieci, chociaż bardzo bym chciała. Żeby nie obciążać No i mojej jajeczka już nie pierwszej świeżości.... zazdroszczę koleżankom, które mają poukładane życie. moje jedyne dziecko - firma - umiera...
  8. hallo Właśnie zaliczyłam basen i saunę i poczułam się lepiej. Może w końcu ruch fizyczny zacznie mi pomagać jak kiedyś. W zeszłym tygodniu podczas biegania miałam napady płaczu. Nie polecam kiepsko się wtedy biega. Mi alkohol pomaga zasnąć. Nic już nie mam innego jako środek nasenny Bo nie chcą mi przepisać.
  9. Ja rozumiem Roberta bo cały czas mam myśli samobójcze. Nie mam co prawda dzieci. Wszyscy mi mówią, pomyśl co będzie czuła Twoja rodzina i przyjaciele. A we mnie taka obojętność na to. Aż głupio się do tego przyznawać bo kiwam tylko głową i udaję że wszystko ok. Raz przez jakieś 2 godziny myślałam i chyba poczułam empatię - co oni mogą czuć. I wiecie co to było przerażająco bolesne. Ale chyba bardziej bolesne było jak sobie wyobrażałam co mogą czuć widząc mnie w takim stania niż co mogą czuć po mojej śmierci. kolejny dzień i brak nadziei... kasiu ja też mam obojetność taką wcześniej tego nie miałam to chyba te leki.
  10. dzis mam tylko ochotę zawinąć się w kłębek i płakać... spóbuję się zmobilizować i coś zrobić żeby nie myśleć. czasami się mi udawało a czasami kończyło się to nieciekawie zobaczymy...
  11. dzieki Monika zobaczymy co będzie dalej. Ale to chyba leki obniżyły mój lęk i smutek.
  12. Dzięki Moniko... Będę szukać... chociaż ciężko się do tego przekonać po tylu porażkach. i z wątpliwościami czy jest sens.... Moja eks terapeutka nawet mi nie odpisała na prośbę o jej opinię/ diagnozę na mój temat, aby następny terapeuta mógł szybciej mnie poznać i jakoś pomóc. Myślicie że mogę / powinnam ją jeszcze raz o to prosić? Życzę wszystkim powodzenia w terapiach...
  13. Kasiu trzymam kciuki żebyś się lepiej poczuła ja dziś pierwszy raz od 2 miesięcy byłam w pracy i nie odczuwałam lęku. I nawet poczułam pozytywny dreszczyk emocji kiedy wymyślaliśmy nowy projekt. czy to oznacza że mi leki zaczęły działać? Ka Po trzymam kciuki, żeby u Ciebie zadziałały. Trzymaj się
  14. jak sprawdzić terapeutów czy psychiatrów? dzieki za wsparcie
  15. czy znacie kogoś kto pozytywnie poradził sobie z tym wszystkim? ma poukładane życie i nastrój w miarę ok? ja teraz jestem na etapie zastanawiania się na ile ta osoba, która byłam przez ostatnie lata to byłam ja a na ile objawy choroby... kiedyś potrafiłam cieszyć się z życia jak dziecko i walczyć z trudnościami i czasami wygrywać a czasami przegrywać dziś moje emocje są prawie płaskie, poza smutkiem i poczuciem bezsensu.... a jak u Was? ola
  16. przepraszam dzięki za wsparcie przepraszam nie chcę Was martwić. Dziś byłam w pracy i przeżyłam jakoś ten dzień. Jestem na lekach do 2 miesięcy tym razem, od tygodnia mam nowe od innego lekarza. Jeszcze pójdę do innego lekarza na konsultacje. Zobaczymy. Jeszcze raz Was przepraszam.
  17. następnym razem wyprobuje coś innego niz tableki bardziej skutecznego. kurcze... znowu zaczelo mi zalezeć, obojetność zelżała i wrócił ból.... jak można żyć kiedy tak boli...? jutro się umawiam do notariusza na spisanie testamentu. nastepnym razem bede lepiej przygotowana. zeby inni mieli jak najmniej kłopotów z moją śmiercią. mam nadzieję że wytrzymam jeszcze tyle. jeszcze tylko parę dni... i potem słodki spokoj tam za nim tęsknie....
  18. ja byłam na psychodynamiczej ok 2 lata i 1,5 na poznawczo behawioralnej. I jestem na lekach. I jestem po prawie udanej probie samobojczej. i nie wiem co robic chyba trzeba trafić na kogos kto pomoże ja nie trafiałam a tyle wydałam kasy i tyle czasu i jest gorzej i gorzej i gorzej i gorzej
  19. Dust dobrze że tego nie zrobiłeś. Moja rodzina bardzo przeżyła moją próbę. Na razie nie wiem czy się cieszyć czy nie, że koleżanka spróbowała sie ze mną skontaktować i domyśliła się, że coś jest nie tak. Na pewno taka akcja jest obciążająca dla wszytskich dookoła. Chociaż muszę się wam przyznać że bardziej pisze o tym na zasadzie stwierdzania faktów niż przeżywania tego. Mam w sobie teraz taką obojetność wobec wszytskiego: swojego losu, marzeń, które miałam i ... tego że moi bliscy przeżywają mój stan. Kurcze czy ta choroba może wywołać aspołeczne nastawienie? Zawsze byłam społeczna i starałam się i sprawiać ludziom przyjemność i przede wszytskim nie krzywdzić. Teraz to jest jakieś takie zagłuszone. Czy to się wam też przytrafia? przytrafiło? Rzeczy i ludzie które wywoływały emocje, pozytywne lub negatywne teraz są letnie, obojetne.... Wcale mi się taki stan nie podoba. Aczkolwiek chyba lepsza taka obojetność niż poczucie bólu i nieodparta chęć zrobienia sobie krzywdy bądź zniknięcia ze świata, co miałam przez 3 dni znowu w tym tygodniu. Czy można taki stan wyciszyć w sobie starając sie mysleć inaczej? Tego mnie próbowała nauczyć moja terapeutka. Jak jej mówiałam że nie potrafię to jakoś tego nie mogła zrozumieć. Czy można przestać się nakrećać i po prostu powiedzieć "myslę inaczej bo ten sposób myslenia mnie krzywdzi". To się wydaje takie proste ale ja nie potrafię kontrolowac swoich emocji/ myślenia. Macie jakieś sposoby żeby próbować wyjść z dołka samemu? pomóc lekom? -- 17 cze 2011, 21:57 -- a i jeszcze jedno pytanie. Może to już dyskutowaliście. Lekarz mi zalecił psychoterapię w klinice. Jestem tak zmęczona sobą, że mimo, iż wizja bycia gdzieś zamknietą mnie przeraża to chyba się dezyduję. Czy możecie polecić jakieś miejsce? Żebym nie zmarnowała tych 3 miesięcy - bo tyle podobno trwa terapia. Chciałabym, żeby to nie był jakiś przgnębiający szpital, żeby byli sensowni lekarze, którzy rzeczywiście chcą pomóc. z góry dzieki
  20. hej ja akurat się wycofuję i płaczę i ostatnio na nic nie mam sily... nie lubię tego stanu. Kurcze wzmacnia to poczucie bezradności. Skalamax... a może masz możliwość zatrudnienia/ podjęcia współpracy z kimś kto Ci pomoże jak jest gorzej? Ja tak właśnie próbuję teraz firmę poustawiać. Może to coś da.... Powodzenia -- 17 cze 2011, 19:07 -- waplo dzięki dostałam coś jakby na padaczkę może to jest stabilizator. Czy jest sposób/ metoda żeby sprawdzić czy to jest dwubiegunowa? wiecie o czymś takim? z góry dzięki
  21. hej Mam 36 lat. Wczoraj mi lekarz powiedział że uważa że ma depresję endogenną o podłożu dwubiegnowym. Ja swoje epizody depresji każdorozowo kojarzę z jakimiś kłopotami i trudną sytuacją. Normalnie rzeczywiście byłam uważa za osobę bardzo aktywną, pełną energii. Czasami robiłam rzeczy, które inni postrzegali jako odważne czy przekraczające pewne standardy. Jednak wydaje mi się, że nie przekraczałam granic wiekszego nierozsądku - zwykle myślałam o potencjalnych konsekwencjach własnych działań. koleżanka mnie określiła, że rzeczy niemożliwe uważam za wyzwania. Swoją energię kierowałam w dużej mierze wokól pracy i udało mi się stworzyć firmę kilkunastoosobową. Teraz firma nie zarabia na siebie, muszę dokładać. Ale zupełnie nie mam siły nic zrobić. Każdy mój pomysł wydaje mi się błedny. Nie mam siły myśleć o problemach. Wydaję ostatnie oszczędności na pensje dla ludzi i przestałam przychodzić do pracy i kotrolować co robią. W okresach depresji okaleczałam się, miałam myśli samobójcze. Dwa razy podeszłam na samobójstwa na serio. Raz w szkole średniej i teraz tydzień temu. 2 dni była nieprzytomna na toskykologii. Leczyłam się lekami antydepresyjnymi i uspokajającymi i mam za sobą nieskutecznie 2 terapie psychodynamiczną i poznawczo behawioralną. Z Waszych opisów wynika, że to może się nasilać z wiekiem. Teraz depresję mam już pól roku, a w ostatnich 2 latach miałam zwiększoną ilość epizodów depresyjnych. Ale też w międzyczasie mam trudną sytuację zawodową. Do niedawna udawało mi się jeszcze chodzić do pracy i zakładać maskę mimo lęku i obniżonego nastroju. Teraz mnie wszytsko przeraża, męczy albo jest zupełnie obojetne. MS sprawiają mi przyjemność. Jak znowu będę miała fazę lęku i bólu to chyba zrobię kolejne podejście. W weekend czułam się normalnie. Potem 2 dni bólu, płaczu, MS, teraz obojętność i zmęczenie. Ale zaczyna chcieć mi się myśleć troszkę o przyłości, jeszcze nie o problemach do rozwiązania ale podejmuję jakiś próby poukładania tygodnia przyszłego. Myślicie że to dwubiegunowa? Fajnie jakbym weszłą w manię i spróbowała znaleźć rozwiązanie na problemy z firmą. ola
  22. hej Mam 36 lat. Wielokrotnie leczono mnie w epizodach depresji. Mam za sobą kilka lat chodzenia od terapeuty psychodynamicznego i 1,5 roku do poznawczo behawioralnego. Diagnozowano mi deperesję egzogenną. chodziłam prywatnie, wydałam majtek na leczenie. Teraz była 2 miesiące na lekach + terapia. W zeszłym tygodniu podjelam prawie udaną próbę samobójczą. Niestety koleżanka do mnie zajrzała i mnie odratowali. Moja terapeutka wiedział co się święci, byłam u niej dzien wcześniej i tego dnia co wzięłam tableki wysłałam jej sms że mam mysli samobójcze, ale dopiero po kilku godzinach odpisała że mam iśc do lekarza. Wtedy byłam już w śpiączce na toksykologii. Byłam teraz u innego psychiatry niż wcześniej chodziłam. Jego zdaniem mam depresję endogenną na podłozu dwubiegunowej. Dostałam nowe leki. Zalecił psychoterapię w klinice. Ja nie chcę się leczyć w szpitalu. Nie mam już zaufania do tych wszystkich lekarzy z Kopernika - terapeutka też z stamtąd. Na razie jestem w stanie wegetacji z obojetnością z przerwami na dni kiedy bardzo boli i tylko myślę o ponownej próbie. Już nie mam sił, tyle lat walczyłam. Nie mam nadziei, nic mnie nie cieszy, tylko tak boli.... może podejmę ostatnią próbę życia.. ale nie wiem gdzie już mam szukać pomocy... może ktoś mi coś jeszcze podpowie...
×