witam,
mam problem... wlasciwie nie ja tylko moja mama;/ chodzi wlasnie o te swinstwo - lorafen....za cholere nie chce tego rzucic:( mowi, ze jej pomaga zasypiac. Bierze to juz od paru dobrych lat... mam wrazenie ze z dnia na dzien zaczyna "dziwaczec"... ciagle mowi, ze ja cos boli, ze kazdy tylko cos od niej chce, a jej nikt nie pomaga... jest nerwowa(tzn np potrafi rzucic kanapke na talerz, bo np ja weszlam do kuchni, albo jak dzwoni telefon do niej to potrafi nie odebrac, bo znowu ktos tam cos od niej bedzie chcial...i wszystko to robi z taka irytacja...)
te swinstwo dostaje od rodzinnego, ktory sam mi mowil, zebym jej powiedziala zeby tego juz nie brala...i powiedzialam, ona swoje, a lekarz dalej recepty daje.
nie wiem co mam robic... do specjalisty sama nie pojdzie, jak ja przekonac?