moje doświadczenia w pigułce: 
I podejście - z perspektywy czasu terapia prowadzona chaotycznie , wygrzebane wspomnienia i uczucia cyk pyk koniec terapii a ja w stanie katastrofalnym - poszłam po leki  i  poprawa 
II podejście - terapia prowadzona bardziej świadomie ale nagle przerwana bo cyt'' istnieje lepszy specjalista'' który jednak nigdy sie nie pojawił  , efekt ten sam pogorszenie i znowu idę po mocniejsze leki ... i  poprawa 
III podejście- terapia w trakcie, pierwszy raz sensowna osoba ją prowadzi , zmiany w zachowaniu , w czarną rozpacz dalej wpadam ale udaje mi się działać bez leków ... hmmm nie ekscytuje się bo do końca terapii jeszcze trochę wiec czas pokaże w jakim stanie po niej wyjdę   i wtedy sie wypowiem czy jestem za czy przeciw hehe