Jednakże początków nerwicy doszukuje się u siebie już od 2 klasy gimnazjum, a dokładniej od znęcania się psychicznego przez "kolegów". Jak wiadomo gimnazjum, 14 lat pierwsze miłości, związki, dojrzewanie. Zaufałem jednemu z moich najlepszych ówczesnych przyjaciół i zdradziłem mu imie i nazwisko dziewczyny która mi sie cholernie podobała, ostrzegając go przed mówieniem tego komukolwiek. Niestety ta wieść wkrótce trafiła do największego plotkarza w naszej szkole i poszło to wszystko lawinowo. Do dziś nie wiem co kierowało moimi kolegami, może zwykła zazdrość, ale nie dawali mi żyć. Gonili za mną, prowokując różnymi tematami związanymi z seksem, że widzieli nas razem, że słyszeli że np. chodzę z nią razem na lekkoatletykę tylko po to żeby być z nią itd, jednocześnie wyśmiewając mnie że w niej akurat i w ogóle. Zaczęło się od 2-3 osób, skończyło sie przy bodajże około 20. Byłem już na skraju załamania psychicznego, zaczęły pojawiać się myśli samobójcze i dopiero jak powiedziałem jednemu z nich co mam zamiar zrobić to przyszli przeprosili i tyle. Dzisiaj myślą, że ja to im zapomniałem, że jest jak dawniej, ale ja im tego nie umiem zapomnieć, oni mnie praktycznie zniszczyli i musiałem zacząć wszystko od nowa.