Skocz do zawartości
Nerwica.com

karolina89

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez karolina89

  1. trzymamy :) ważne aby dotrzeć do miejsca gdzie można liczyć na pomoc a potem już ktos cie poprowadzi. Kazda decyzja wymaga odwagi i sily. pozdrawiam.:)
  2. Czytam to i pomyślałam o sobie ;/ tylko ,że ja wiem co by mi pomoglo ale nie mam odwagi, sily i pomocy ...;/ porażka. ja potrzebuje sporej zmiany otoczenia, żeby zacząć na nowo i odświeżyć psychikę. potrzebuję stałego zajęcia (pracy?) ale nie moge jej szukać.. jestem za slaba ;/ pozdrawiam. Trzymajcie się!! musimy sobie radzić. Karolina
  3. Wkurza mnie że nie potrafię pomóc sobie na tyle aby być silna i nieść pomoc osobie na ktorej mi zależy. Wkurza mnie, że na silę robię ciagle to samo.. a gdy mam dobry humor to katuje siebie za to - bo uważam ze nie powinnam być szczęśliwa ;/ Wkurza mnie że nie mam odwagi do spelniania dużych marzeń wymagajacych ingerencji osób z zewnatrz. wkurza mnie że musze mieszkać pod jednym dachem z toksyczną siostrą ;/ i jej mężulkiem od 7 boleści Wkurza mnie, ż episzę tu wszystko zamiast iść do lekarza. Wkurza mnie że nie pozbęde się nigdy swoich problemów domowych - bo niestety ale zależą one od obecnosci kilku osob ;/
  4. Witam, tak jest. pora powaznie porozmawiać z kimś kto zna sporo sposóbow aby człowiekowi nakreslić rozwiązanie. Może się czegoś boisz/balaś/coś wywarło na tobie spore negatywne wrazenie ?? Ja mam "nerwicę" totalny lęk, polączony z bólami brzucha, takim ogólnym ściskiem kl.piersiowej...;/ no i masa tych myśli negatywnych zalewajacychmój mózg (to wszystko po mojej pierwszej rozmowie o prace. ;/ nastawiona byłam pozytywnie, ale na miejscu spotkalam samych niekompetentnych ludzi którzy zwyczajnie zjechali mnie po rowni ;/ teraz nie potrafie się nie bac idąc np. do biura pracy ;/ dochodza do tego też inne cvzynniki które ni były ode mnie zależne... ) koszmar. spróbuj uderzyć do specjalisty :) poszukaj w sieci najlepszego w okolicy. i ratuj siebie. Pozdrawiam. Karolina.
  5. Witaj. Wiem, że jest ci ciężko, każdy w pewnym momencie myśli że śmierć byłaby najlepszym wyjście. Niestety nie tędy droga. Trzeba się pomęczyć aby potem zaznać czegoś lepszego. Wiesz.... po nocy zawsze przychodzi dzień. Także walczę z róznymi myślami, z lękami wywołanymi moją chora psychiką ... staram się mówić komus o tym co czuje... wlaściwie czekam na pomoc... nawet gdzieś wyciągam rękę z tego bagna.. próbuje nie tracić nadzieji. Czytaj to forum, szukaj dla siebie informacji ktore pomogą Ci coś zmienić, wyjść, podleczyć... najważniejsze jest aby pójsć do lekarza. Ja osobiscie nie przełamałam tej bariery - to z aduże wyzwanie dla mnie. Widzisz bledy innych chorych ludzi, unikaj ich na tyle ile masz isly. pozdrawiam.
  6. Witaj. Nie znam tego lekarza... ale jak będziesz chciala po prostu porozmawiać to śmialo pisz :)
  7. może spróbuj dorzucić sobie coś naturalnego na powstrzymanie biegunki, wiadomo, ze jak będzie długo trwała to źle się to dla czlowieka skończy ;/ pewnie i kroplówkami... leków raczej bym nie odstawiala. można przejsć się do naszego lekarza i spytać ... (najlepsza opcja) Czarna borówka (czarna jagoda) pomaga naturalnie zwalczyć biegunki... pozdrawiam.
  8. To moim zdaniem nie jest dobry pomysł. Jeśli macie ze sobą kontakt to prędzej czy później on do spotkania w realu też dojrzeje. Na siłę się nie da nikomu pomóc. Możesz go wystraszyć nie na żarty i popsuć wszystko. wiesz.... ale nie chciałam go namówić, po prostu powiedzieć,że jak darade to zapraszam. a jak nie to ja to doskonale rozumiem. po prostu będe tam niedługo... taki przypadek... i przy okazji moglibyśmy ale nie mam zamiaru naciskać. patrze też po sobie.. mam z tym co jakiś czas duży problem. chyba nie rozbiłabym nic złego gdybym dala mu cynk że jestem, a on zdecydowałby czy da radę się spotkac czy nie ?? starałam się to tak zaplanowac ab nie wywoływac w nim poczucia winy że do niczego sie nienadaje.. (czasami tak mówi..) próbuje uniknąc najgorszego dla niego. a wiem ze rozmowa mu pomoże. czasami lepiej w 4 oczy. tyle ze nasza pierwsza rozmowa w takim wypadku w jakim oboje jesteśmy byłaby napewno sporym wyzwaniem.
  9. witaj. Wiesz, ja jestem zmęczona monotonią życia. nie mam co prawda pracy... ale skończyłam szkole, i się zaczęło! najpierw pomyślałam sobie aby uspokoić sumienie/psychikę że zrobię wolne .. zanim zaczne cos nowego (praca, albo studia) tak robiłam to wolne ze zleciało mi gdzieś 2 lata...;/ popadłam w dól. bo nie miałam gdzie wychodzić. gzamin na prawko odsunełam (po 3 nieudanych próbach zdania) to byl dla mnie za duży stres .. a co najlepsze ?? moim największym marzeniem było zasiaść za kierownicą. niestety psychika jest przeciwna. czuje się jak zero. Spróbuj może coś na siłę .. np. wypad gdzieś.. nad morze.. nie wiem.. ja się zmuszam ale wszędzie ejstem sama. nie mam wsparcia. kurcze... dziewczyno nie zmarnuj tego ze masz przy sobie kogoś! spróbuj zrobić sobie jakiś jeden miły np. weekend w domu. coś dla siebie.. takie np. spa.. albo wspólny wypad waśnie. trzeba się rartowac póki jeszcze nie jest mega źle
  10. może jesteś odporny na stres ? na sytuacje które moga stać się nagle i mieć zly skutek dla ciebie.. nie wiem ja tak to zinterpretowałam.
  11. akurat też zauważylam u siebie problem z reakcją źrenic na światło. ;/ właściwie jedna źrenica nie "działa" jak powinna. czytałam gdzieś że to od zmian np. guz uciskający dane miejsce w mózgu... jestem i tak cala przesiaknięta bólem, nicością... więc nawet powiem ci z emi to wisi że tak u mnie jest. raz przestraszylam się że niereaguje jak zdrowy czlowiek... z resztą, moja wypowiedz napewno nie jest dla ciebie wartościowa. moge tylko powiedzieć ze mam podobnie... ehh.. tak.. pozdrawiam
  12. czytam to i wiem że nigdy nie chcialabym zobaczyć się w roli modelki... tak bardzo siebie nieakceptuje nigdy nie bede ok... zero.. zero zero totalne brzydkie zero.
  13. karolina89

    nowa osoba na forum.

    Witam. Jestem Karolina 89' rocznik. Trafiłam tu z wiadomego wszystkim powodu - napewno nie dla zabawy i nie z nudów. moje życie od jakiegoś czasu leci na łeb na szyję. Nie mam siły totalnie na nic. siedzę przed telewizorem albo przy komputerze. Szukam pomocy na sile.. ale zwyczajnie zalegam... aby dotrwać do nocy, bo noc to sen.. a sen to odskocznia do nudnego dnia, pustego, niewartościowego. Poznałam w 2009 fajnego faceta w sieci. On ma to samo co ja.. tyle ze nasilone, leczył się kiedyś na depresje. Znamy się prawie jak łyse konie. ja nie wytrzymam bez jego słowa, a on bez mojego. Dla niego chciałabym wziąć się w garść. bo nie ma mu kto pomoc. Nie mogę wiecznie tylko słuchać krzywd innych - a takie ma właściwie życie odkąd pamiętam. Zawsze Karolina słucha a inni płaczą w rękaw. Popadłam w coś zwane pustką, nicością.. mocniejszym dołem ?? a moz ei nawet depresją. robiłam kilka testów wszędzie wskazuje ze jestem w średniej depresji. i jak moge pomóc komuś drugiemu skoro sama nie mam komu wypłakać się w rękaw ?? Ja wiem co by mi pomogło, ale nigdy nie śmialam prosić. czuję się upokorzona gdy o coś prosze. chcę być samodzielna... ale tak bardzo brakuje mi oparcia, zwyklego przytulenia nawet. W domu wsparcia nie ma co szukać. Mama jest zajęta domem, sprawami codziennymi, ojciec nigdy nie mial ze mną dobrych kontaktow czuję się przy nim obco. z mamą wlaściwie rozmawiam na siłę o codzienności bo jak powiem bardzo doslownie jak bli mnie dusza... jak siada mi psychika to ona nie wie jak mi pomóc i popada w jakiś taki dziwny strach. a po co ją martwić. siostra.. tak... siostra sprowadza na mnie najczęściej same klęski. czasami wygląda na to jakby chciała żebym byla gorsza, brzydsza, slabsza... nie akceptuje mnie. Zaszła w ciąze, zalatwiając nam tym samym małego lokatora do którego po dwóch latach prawie przyzwyczaiłam się i pokochałam. ( w końcu jestem ciotką), ta dziewczynka kocha mnie :) , tak się ciesze ze jest ta mała... jednak jest jeszcze ojciec małej, mąż mojej siostry. wprowadziłsię do nas. czuje się przy nim ciagle źle. dla mnie to ciągle obca osoba, intruz. nie lubię takiego typu ludzi. to mnie ogranicza.. cofa... czuje się xle wewłasnym domu właściwie przez siostrę i jej rodzinę. marze żeby spotkac się z tym chłopakiem poznanym wtedy w sieci. wiem z eto mu potrzebne. ale on ma nerwice.. straszne lęki... bierze tabletki na to... chcialabym mu wszystko powiedzieć. niby i tak już wszystko sobie powiedzieliśmy... ale nadal jest ten stres w nas.. że siebie nie zaakceptujemu w realu.. mimo ze widzieliśmy się i słyszeliśmy... głupi strach. dużo tego napisalam. a pewnie nikt nie przeczyta.. nikt nie pomoże.. nie doradzi. chce aby się leczył.. a ja sobie jakoś poradze. wiem ze gdybyśmy wyprowadzili się do swoich rodziców to byłoby nam dobrze. dogadujemy się... to skomplikowane. to mój przyjaciel a zarazem człowiek którego właśnie pokochalam. niedługo postanowiłam ż ezmusze się do wyjazdu w jego strony. i jak już bede to dam mu znać.. gdzie się dokladnie znajduje.. tak aby go nie naciskac na spotkanie.. sama się boję jak pomyślę.. ale chcę mu pomóc. moje chęci są silniejsze niż mój strach. nie wiem wlaściwie co ja robię. po co pisze. czego ja od życia chcę ? powinnam cieszyć się ze mam rece i nogi.. po co mi zdrowa psychika.. moja samoocena i tak jest zerowa... nie mam pracy bo boje się jej szukać po pewnym wydarzeniu gdzie była nadzieja na robotę.. a potem jeden telefon i magia prysneła. nie potrafię żyć w śród ludzi, wolę samortność... nie wychodze z domu... ehh.. kończę. pozdrawiam. ;/
×