Czesc. Jestem tu po raz pierwszy. To moj pierwszy krok.... Dokladnie nie wiedzialem gdzie zalozyc temat, ale tutaj ponoc sie zali. Po krotce. Nie wiem co ze soba zrobic. Ja nie mam rysy na duszy, moja dusza to potluczone szklo. Nie bede pisal wszystkiego. Za duzo by tego bylo. Moze pozniej dopisze. Mam 28 lat i czuje, ze umarłem. Ja nie czuje zycia. W moim zyciu nic sie nie dzieje. Nawet ciezko mi wytlumaczyc wszystko. Nawet ostatnio pisalem na czacie z psycholożka i przyznala mi racje. Ja nie zyje i nie mam pojecia co to jest zycie. Jak sie czuje? Podle. Nie widze w niczym sensu. Jestem bardzo samotny. Mało zarabiam, jestem brzydki, kobiety..., dla kobiet to ja nie istnieje. NIe wiem jak wyjśc z mojego amoku. PO drugie to przez ten moj bezsens zycia wpieprzylem sie w narkotyki, lubie se walnąc w nos. Szczerze to tylko wtedy mi jest okej. Marihuane też pale, choc rzadko. Dobrze, ze przynajmniej z aklo nie przesadzam, wole przyklamic niz wypic. Nie upijam sie. Nie mam lęków, wsumie nie wiem co to jest, moze i mam, ale z ludzmi dobrze zyje i lubie ich. Nie czuje sie gorszy od innych. Prosze pogadajcie ze mną. Ja musze coś zrozumiec, choc na razie nie wiem co. Pozdro